Historia pierwszej fotografii w tym zbiorze jest niezwykła. Została odkryta dopiero we wrześniu 2005 roku, czyli 67 lat po jej wykonaniu i 64 lata po śmierci Franciszka Pękalskiego (1873-1941). Drugim takim zaskakującym odkryciem jest karykatura mego dziadka z roku 1922 po raz pierwszy opublikowana w r. 1986, a zamieszczona na tej stronie 21 lat później.
Do tej pory znałem niewiele zdjęć Franciszka pochodzących głównie z lat młodości (jedyne z okresu aktywności zawodowej, czyli z ok. roku 1935 zamieszczam obok), a nie miałem żadnego wyobrażenia, jak mógł on wyglądać u schyłku życia. Nigdy go nie spotkałem i spotkać nie mogłem - zmarł bowiem na trzy lata przed moim przyjściem na świat. I oto porządkując stare negatywy natrafiłem na niezbyt wyraźną postać z słuchawkami na uszach. Pomyślałem, że to radiotelegrafista, jakieś przedwojenne zdjęcie z wojska mego ojca Tadeusza. Po zeskanowaniu negatywu ujawniło się więcej szczegółów i rozpoznałem radio, które u zarania istnienia było małym pudełeczkiem
z kryształkiem /potem z dwoma lampami/ i parą słuchawek. Na dachach
rozwieszało się 50 metrowej długości anteny, których wymagały
Detefony-pierwsze radia detektorowe. Co ciekawe nie miały one żadnego źródła
zasilania, ale ich zasięg był mizerny. Po wybudowaniu w r. 1931 masztu w
Raszynie Detefonu można już było używać w całej Polsce za wyjątkiem
wschodniej Wileńszczyzny. Radia te można było nabyć wszędzie -nawet na
poczcie -także na raty za 41,50 zł wraz z rocznym abonamentem.
Nadal jednak nie rozpoznałem osoby radiosłuchacza i tak właśnie zatytułowałem cyfrowy pozytyw. Dopiero dokładna analiza zdjęcia pokazała pamiątkowy talerz otrzymany na 50-lecie pracy zawodowej w Ćmielowskiej Fabryce Porcelany (reprodukowany na początku strony) wiszący nad głową "radiosłuchacza". I nagle wszystko stało się jasne- to nieznany w tym wcieleniu dziadek Franciszek słucha radia i jednocześnie czyta książkę. Eureka! Jest unikalne zdjęcie i to po tylu latach. Wcześniej nie mogłem tego negatywu skanować z uwagi na jego nietypowe rozmiary i brak specjalistycznego skanera. Drugie zdjęcie pochodzi prawdopodobnie z końca lat 30-tych.
Kolejna podobizna Franciszka jest nietypowa-to karykatura "majstra odlewni" z roku 1922 wykonana przez Bolesława Polankiewicza, a zamieszczona w okolicznościowym wydawnictwie poświęconym Zakładom Porcelany w Ćmielowie (KAW rok 1986 r). Czapka-baranica, obwisły wąs i trzymane w ręku pilne zamówienie na filiżanki. Zawdzięczam jej kopię panu Janowi Orłowskiemu z Olsztyna. Polankiewicz-uczeń słynnego malarza Wojciecha Gersona-był w latach 1903-1914 kierownikiem malarni.
Ostatnie zdjęcie to dom przy ulicy Długiej 62 (wygląd obecny), który był własnością Franciszka, a po jego śmierci w dniu 29 września 1941 r. (akt zgonu nr 95/1941) mieszkały tam jego siostry Zofia Teresa i Stanisława (Świętosława). Zajmowały one mieszkania od frontu po prawej stronie, natomiast po lewej mieszkał Zygmunt Milewski z rodziną. Od podwórza po prawej stronie mieszkała po wojnie Zofia Honorata, a kolejny jej wpis meldunkowy pochodzi z 04 kwietnia 1960 r., czyli tuż po śmierci jej ciotki Zofii Teresy. Zofia Honorata mieszkała też w Opatowie przy ul. Żytniej 3, co związane było z jej pracą jako nauczycielki. I to właśnie dopiero ona przeprowadziła postępowanie spadkowe w roku 1978 otrzymując akt własności tej nieruchomości po swoich rodzicach, czyli po Franciszku i Mariannie Pękalskich. Dlaczego mój ojciec Tadeusz, brat Zofii Honoraty, nie brał udziału w tym postępowaniu trudno obecnie wyjaśnić.
Jak wyglądała ta 50 letnia praca Franciszka w fabryce porcelany, którą zaczynał w roku 1888? Sięgnijmy do książki wydanej właśnie w tym samym roku w Krakowie pt. "Wiadomości tyczące się Przemysłu i Sztuki w Dawnej Polsce" napisanej przez inżyniera Juliana Kołaczkowskiego. Dowiadujemy się z niej, że słowo "porcelana" pochodzi od portugalskiego "porcello", czyli muszla. Pierwsza polska fabryka porcelany powstała w Korcu w posiadłościach księcia Józefa Czartoryskiego. Fabrykę fajansów w Ćmielowie założył w roku 1804 Jacek hrabia Małachowski i nieco później zaczęto w niej produkować także porcelanę. Stało się to w r. 1830, kiedy to Ćmielów objął książę Lubecki, a surowca dostarczały pokłady gliny lokalnej z domieszką "feldspatu" zagranicznego. Potem fabrykę nabył Kazimierz Cybulski, który zmarł w r. 1884, a fabrykę przejęli jego dwaj synowie Stanisław i Władysław. To oni zatem zatrudnili mego dziadka w swej fabryce, która oprócz fajansów i porcelany wytwarzała wtedy także kafle i cegły ogniotrwale.
Wg innej informacji w r. 1890 zakład dziedziczy syn ks. Lubeckiego, też Aleksander, a zarządzają nią Cybulscy, a na początku XX wieku Łowiński. W latach 1901-1914 dyrektorami fabryki byli: Władysław Miszewski i Bronisław Smogorzewski.
Na zdjęciu widzimy jakby magazyn wyrobów gotowych, ale jest to jeszcze faza malowania porcelany. Niejaki Sobieszczański opisał ten proces w swojej "Wycieczce archeologicznej w guberni radomskiej", jak młode dziewczęta na wypalonych naczyniach drukowały kolorowe wzory z "niewypowiedzianą szybkością". Była tam też niewielka malarnia, gdzie ręcznie nanoszono różne zdobienia. Wyżej wspominam szefa tej malarni B. Polankiewicza, który jako pierwszy wprowadził tam zdobienia oparte na motywach ludowych. W pracy zdobniczej wyróżniali się też artyści Duchateau i Domański.
zob. także nieco szerszą historię fabryki
i podstawowe wiadomości o porcelanie.
W późniejszym okresie odnalazłem kilka starych fotografii z Ćmielowa, które do tej pory nie zostały dokładnie rozpoznane i dlatego ich nie opisywałem.
Mamy więc grupę nieznanych pracowników Zakładów Porcelany, brak datowania.
Orkiestrę zakładową, szkolną?
Domniemaną grupę pracowników odlewni z młodym jeszcze Franciszkiem Pękalskim, co pozwala określić czas wykonania tego zdjęcia na koniec XIX wieku.
Nieznaną grupę osób przed zakładem pracy lub szkołą?
Nieoczekiwanie w końcu 2006 r. odkryłem kartkę napisaną do Franciszka Pękalskiego przez jego syna Tadeusza. Kartkę wysłano z Pępowa (gdzie ojciec mój był nauczycielem) w dniu 22 września 1932 roku i zaadresowano do Fabryki Porcelany w... Chodzieży. Co robił tam Franciszek skoro do przejścia na emeryturę w roku 1938 pracował w Ćmielowie? Być może został tylko oddelegowany w celu przeszkolenia pracowników w nowym procesie produkcyjnym? Fabryka w Chodzieży miała też długą tradycję liczoną od roku 1852, a w jej historii trudno odszukać potwierdzenie tej hipotezy. Jeszcze jedna zagadka do rozwiązania.
Była on prosta-w tym okresie oba zakłady miały tego samego właściciela, a zatem oddelegowanie doświadczonego mistrza odlewni miało swój sens. Fabryka ta upadła w r. 1859, a zaczęła się ponownie rozwijać po wybudowaniu linii kolejowej Poznań-Piła. W tym czasie właścicielem był kupiec niemiecki Hein. Sprzedał on fabrykę niemieckiej spółce ceramicznej KERANOS w r. 1895. Nowy okres zakładu zaczął się w r. 1921 kiedy to kupił go Stanisław Mańczak z Poznania (bądź też zarządzał nim w imieniu spółki). Kierownikiem malarni został B. Polankiewicz, którego Mańczak sprowadził z Ćmielowa. W latach 1925-30 Chodzież była b. rentowna z uwagi na duży eksport do Holandii i krajów skandynawskich. W r. 1924 Spółka Akcyjna Ćmielów wykupuje od niemieckiej firmy Keranos fabrykę porcelany w Chodzieży (wspólny zarząd, wspólny znak firmowy), co wyjaśnia omawianą wyżej kwestię okresowej pracy mego dziadka w Chodzieży. W r. 1936 zakład w Chodzieży przestaje działać i nie jest już razem w spółce z Ćmielowem. W r. 1936 po odejściu ze Spółki Akcyjnej Ćmielów 8 wybitnych kierowników i majstrów powstaje, jako odrębny podmiot gospodarczy, oddalona o 1 kilometr Wytwórnia Porcelany ŚWIT Sp. z o.o. w Ćmielowie. I tak rozpoczęła pracę w Ćmielowie nowa wytwórnia porcelany, której samodzielny byt zakłócony przez wojnę i okupację trwał do 07 marca 1950 roku. Czy do tej nowej spółki przeszedł mój dziadek? Raczej nie, był dwa lata przed emeryturą i jubileuszem 50-lecia pracy. Ale pewności nie mam.
Franciszek Pękalski miał przed sobą jeszcze 13 lat pracy w ćmielowskiej fabryce porcelany do zasłużonej emerytury , gdy jego syn Tadeusz w roku 1925 był na ostatnim roku w Seminarium Nauczycielskim w Wągrowcu.
Na zamieszczonym tu zdjęciu widać słuchaczy w typowych, studenckich czapkach oraz dwóch wykładowców (Tadeusz stoi pierwszy z lewej).
Niewiele wiadomo o tym okresie jego życia , a w dokumentach nie zachowało się świadectwo ukończenia tej szkoły (zob. foto absolwentów). Z ustnych wypowiedzi ojca wiem, że zawsze marzył o wyższych studiach technicznych, ale niestety sytuacja materialna rodziny nie pozwalała na spełnienie tych planów. W dojrzałym już wieku po części zrealizował te marzenia kończąc zaocznie Technikum Mechaniczne w Poznaniu na kierunku technologii obróbki metali skrawaniem.
Samo seminarium powstało jeszcze w XIX wieku za czasów zaboru pruskiego, a jego dzieje można poznać z opracowania W. Purczyńskiego pt."Seminarium Nauczycielskie i Liceum Pedagogiczne w Wągrowcu w latach 1920-1969", książka została wydana w w r. 1994.
Na poniższym zdjęciu panoramicznym (autor- Szymon Weyna) widać obecny stan budynków tej szkoły zwanej skrótowo przez mieszkańców miasta "Peda". Po kliknięciu na na tą panoramę ujrzymy widok szkoły z wieku XIX (zbiory Muzeum Regionalnego w Wągrowcu), kiedy to miasto zwało się jeszcze z niemiecka Wongrowitz.
Tadeusz Penkalski nie od razu trafił do Wągrowca. W marcu 1945 roku w swoim życiorysie pisze, iż 7 sierpnia 1920 roku zaczął pływać jako junga na statkach duńskich, a swą przygodę z morzem zakończył w październiku 1921 roku i wówczas to zapisał się na drugi kurs Seminarium Nauczycielskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim. Po dwuletniej tam nauce przenosi się do Wągrowca w Wielkopolsce, gdzie kończy w latach 1923/24 i 1924/25 czwarty i piąty rok nauki uzyskując maturę 12 czerwca 1925 roku. Pierwszą pracę podejmuje w Publicznej Szkole Powszechnej w Pępowie w powiecie gostyńskim, jako nauczyciel tymczasowy . Zdając z biegiem lat kolejne egzaminy uzyskuje w roku 1931 mianowanie na stałego nauczyciela szkół powszechnych i oprócz pracy pedagogicznej pełni też przez wiele lat obowiązki kierownika szkoły powszechnej w Sikorzynie k/Gostynia oraz działa w Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Kolejna fotografia przedstawia Tadeusza Penkalskiego w mundurze saperów minerskich kilka lat po ukończeniu seminarium nauczycielskiego. Także ona została odkryta dopiero w r. 2005 w postaci porysowanej kliszy negatywowej.
Drugą fotografię odnalazłem jako pozytyw w doskonałym stanie rok później. Jest to zdjęcie wcześniejsze, datowane na 4 września 1927 r., a więc było to po pierwszym kursie i ćwiczeniach saperów rezerwy przeprowadzonych w lipcu i sierpniu tego roku. Tadeusz wraca do szkoły i prawdopodobnie robi sobie zdjęcie z innymi nauczycielami. Do zdjęcia zakłada kurtkę mundurową.
Jak wynika oficjalnego życiorysu Tadeusza dość często był on powoływany na ćwiczenia i w swej rzadkiej specjalności walczył jako ochotnik w czasie wojny w 1939 r. mimo, że miał już wówczas 33 lata (zob. szlak bojowy T. Penkalskiego).
Zdecydowały jego kwalifikacje w dziedzinie ładunków wybuchowych i uprawnienia do prowadzenia ciężkich pojazdów wojskowych.
Nieraz wspominał zacięte boje z hitlerowskim najeźdźcą stoczone w bitwie nad Bzurą w dniach od 10-18 września 1939 roku, ucieczkę pod ostrzałem z płonącej ciężarówki, której był kierowcą i wreszcie niewolę w prowizorycznym obozie na terenie jakiejś zrujnowanej fabryki. Do tych zwierzeń trzeba go było jednak długo namawiać i trafić na dobry dzień. W swoim życiorysie ze stycznia 1959 roku tak napisał o tych tragicznych przeżyciach:"Ranny 16.9.1939 przy forsowaniu Bzury dostałem się do niewoli niemieckiej, skąd po kapitulacji Warszawy zostałem zwolniony". W innym miejscu dodaje, że stało się to w czasie "masowego ataku czołgów na mój odcinek pod Łowiczem." Z tego fragmentu wynika, że do niewoli dostał się trzy dni po odniesieniu rany tj. 19 września 1939 r. pod Iłowem.
A oto dwie inne fotografie znane tylko z odbitek pozytywowych, a dotyczące służby wojskowej Tadeusza Penkalskiego po ukończeniu Seminarium Nauczycielskiego w Wągrowcu w r. 1925.
Było to szkolenie w 69 pułku piechoty, który wywodził się z 11 pułku strzelców wielkopolskich, a nową numerację zyskał po włączeniu Armii Wielkopolskiej w struktury Wojska Polskiego. W czasie wojny pułk ten walczył w składzie 14. dywizji piechoty, ale Tadeusz jako ochotnik został wcielony do zmotoryzowanego, rezerwowego plutonu saperów w składzie 55. pułku piechoty w tej samej 14. dywizji.