Do Wschowy moi dziadkowie trafili na początku 1952 roku. Dziadek został zatrudniony na stanowisku dyrektora d/s produkcji w miejscowej Cukrowni. I już latem tego roku byłem tam na pierwszych wakacjach letnich. Jeździliśmy tam do śmierci babci w r. 1959, a nawet i potem, ja przynajmniej do r. 1962, kiedy to zacząłem studia w Sopocie. Wakacje wschowskie zapamiętałem na zawsze. Głównie z powodu pięknego basenu, który mieścił się kilka kroków od naszego mieszkania przy ulicy Mickiewicza 5. Miasto pełne zieleni leżało na terenie Ziem Odzyskanych i dlatego było w czasie wojny bardzo zniszczone. W latach 50-tych wiele domów było jeszcze w ruinach. Ale to miasto rdzennie polskie, które dopiero w czasie II rozbioru zostało włączone do Prus. 25 stycznia 1793 r. do miasta wkroczył 600-osobowy oddział pruski, opanowując Wschowę „bez jednego wystrzału". Od tego momentu nastąpił gwałtowny upadek miasta.
W tej galerii zamieszczam mieszankę starych i nowych fotografii. Te współczesne wykonałem 06 lipca 2006 r., kiedy to odwiedziłem to miasto, aby raz jeszcze popływać w pięknie odnowionym basenie i skoczyć z trampoliny. Jak w latach cudownego dzieciństwa.