STRONA 16 (str. 221-231 oryginału)
Parowiec "Władimir" wypływa z Nagasaki i ma już stosunkowo krótki odcinek trasy do przebycia, aby dotrzeć do celu podróży czyli Władywostoku. W tym czasie jest to miasto bezprawia i przemocy zamieszkałe głównie przez mężczyzn, byłych katorżników oraz przez sezonowych robotników chińskich i koreańskich. Prawdziwy Wild East-Dziki Wschód Rosji.
26 maja 1897 roku nasz statek uzupełnił zapas żywności i węgla i ruszyliśmy dalej z portowego miasta Nagasaki do Władywostoku. Płynęliśmy 3 doby z bardzo pomyślnymi wiatrami, po drodze napotykaliśmy wieloryby lecz w znacznej odległości. Boją się okrętu, wynurzały się na powierzchnię morza i wyrzucały wysoką fontannę wody do 3 sążni. W końcu 29 ruskiego maja o godzinie 10 rano odsłoniły się na wschodnim horyzoncie brzegi i miasto Władywostok[1], zaczęliśmy się przygotowywać, pakować rzeczy, składać pościele. Żegnamy nasza kajutę, gdzieśmy mieszkali przez 1,5 miesiąca. Parowiec zwolnił bieg i na 3 wiorsty od portu przystanął. Do naszego statku przypłynął mały kuter parowy na którym przyjechali: doktór, urzędnicy komory celnej, admiralicja wojskowa i inni urzędnicy policyjni dla dokonania formalności przybyłego z dalekiej Rosji parowca. O godzinie 11 podali nam ostatni obiad na statku, który w tym czasie już wpłynął do portu. Po obiedzie załatwiliśmy z żandarmerią sprawy paszportowe i zabrawszy ręczny bagaż ruszyliśmy do miasta.
Przed przyjazdem do Władywostoku miałem już niekorzystną opinię o tym mieście z opowieści tych osób, które były we Władywostoku. Jednakże mimo niepochlebnych opowiadań znalazłem miasto daleko gorzej niż o nim opowiadali. Dwa dni przez przyjazdem płynęliśmy morzem w ciągłej, gęstej mgle, a kiedy dotarliśmy do Władywostoku lał ulewny deszcz połączony z gęstą mgłą i leje bez najmniejszej przerwy dziś już 8-my dzień. Mieszkam we Władywostoku, deszcz i mgła nie ustaje ani na jedną minutę. Nie widzieliśmy jak tu wygląda słońce. Hotel i mieszkania prywatne łupią szalone ceny. W hotelu za malutki, wilgotny i brudny pokoik każą płacić od 6-8 rs. za dobę, a u nas najwyżej płacisz 30 kopiejek. Czekamy na przybycie parowca z kierownictwem i inżynierami budowy kolei mandżurskiej.
Miasto ma 14 tysięcy mieszkańców, a ponadto 20 tysięczny garnizon wojsk lądowych i marynarki. Całe miasto to lądowa i morska forteca, pełno tu wojennych okrętów. Mieszkańcy składają się z Chińczyków, Koreańczyków oraz z sachalińskich i syberyjskich katorżników, którzy odbyli swoje ciężkie roboty i zostali tu przymusowo osiedlenie. Poza tym jest tu moc urzędników. Domy są drewniane i murowane, parterowe i piętrowe. Miasto rozrzucone wśród ogromnych gór wskutek czego nadzwyczaj trudno się rozwijać i rozbudowywać. Ciągłe mgły i deszcze, nie ma dnia aby były pokoje suche, a tym bardziej w domach murowanych, wszędzie po ścianach i murach woda spływa, a leży się na wilgotnym łóżku. Z sufitu ciężkimi kroplami kapie na ciebie wilgoć. Ubranie, pościel, bielizna, wszystko wilgotne. Gdy napali się w piecu, to cały pokój wypełnia się gęstą parą i z tynku oraz ze ścian wydobywa się nieprzyjemny, ciepły odór, co prowadzi do wymiotów. Buty, ubranie w moim kufrze mokre i zapleśniałe, o zgozo! Próżno kazałem palić w piecu w celu wysuszenia, na słońcu również nie można obsuszyć bo go tutaj nie ma. Wszyscy czekają słońca, jak zbawienia duszy, tu słońce bywa tylko w sierpniu i we wrześniu, przez dwa miesiące na cały rok. Często bywa, że i te miesiące są dżdżyste.
Kompania w której się znajduję składa się z 3 osób ze mną włącznie tj. p. Ostrowski, technik Sapożnikow i ja. Z wielkim trudem udało nam się znaleźć w zajeździe ostatniego rzędu na końcu miasta malutki, brudny, mokry pokój z jednym okienkiem, gdzie woda ze ścian i sufitu leci ciurkiem. Płacimy 3 ruble za dobę, na wszystkie rzeczy drożyzna okropna. Nędzny obiad z 2 potraw w nadzwyczaj miniaturowych porcjach kosztuje 60 kop. i składa się ze spodeczka barszczu lub jakiejś brzechtawki, niby rosołu, sztuka mięsa wróbli łepek i kolibra łepek pieczeni. Wprawdzie mięso tu w tej chwili bardzo drogie bo 25 i 30 kop. za funt, a to wskutek zarazy na bydło. Kartofle i w ogóle włoszczyzny sprowadzają do Władywostoku statkami z zagranicy tj. z Japonii i z prowincji chińskich. Miejscowego nic literalnie nie ma. Butelka mleka kosztuje 30 kop. do 50 kop., funt cukru 30 kop. Tylko ryby i herbata tanie, funt herbaty kosztuje 30 kop., a ta u nas 2 rs. Ryby od 5 do 20 kop. za funt wyborowych gatunków.
O godzinie 8 wieczorem cisza i wszelkie życie ustaje, na ulicach ciemno-są latarnie naftowe, ale jedna od drugiej najmniej o 1/2 wiorsty. Za to w szynkach i restauracjach rozpoczyna się w pełni życie. O godzinie 9 nikt porządny nie odważy się wyjść na miasto, nie ma ani jednej nocy by kogoś nie zabito lub obrabowano, albo nie znaleziono na wpół zabitego człowieka. I to wszystko mimo, że po ulicach patrolują uzbrojeni żołnierze.
Kilka razy w naszym zajeździe byłem obudzony hałasem w nocy i bójką na śmierć i życie z nożami w ręku hulaszczej szajki mieszkańców miasta, kiedyś skazańców. Patrole nie bardzo się śpieszą na krzyki i hałasy, najczęściej przychodzą kiedy już trupy walają się we własnej krwi.
Sklepy i w ogóle handel w rękach Chińczyków lub Koreańczyków , jest ich tutaj wielu, także prostych robotników. Przy robotach nie ma tu ani jednego ruskiego, ci z łatwością dostają łatwiejszy zarobek. Są dorożkarzami, mają stragany malutkie, byle jaki chłop ruski tu nie weźmie się do cięższej roboty. Kobiet bardzo mało, byle jaka chłopka ruska chce tu być samodzielną panią, służąca rosyjska każe sobie płacić od 15 do 25 rs. miesięcznie, a nic nie umie. Dlatego mnóstwo wiosną napływa tu Chińczyków i Koreańczyków bez kobiet za robotą i ci stosunkowo niewiele nie biorą za swoją pracę. Są oni tutaj malarzami, tragarzami, przewoźnikami, prowadzą pralnie, wyładowują towary ze statków. Na zimę wracają do swoich rodzinnych miejsc. Mężczyzn tutaj 10 tysięcy, a kobiet tylko 4 tysiące. Zobaczyć tam kobietę to fenomen, najczęściej to żona lub utrzymanka urzędnika lub oficera.
Chińczycy to naród bardzo potulny, lękliwy i ugodowy, Rosjan bardzo się boją. Byłem świadkiem, jak jakiś pijany Rosjanin bez żadnej przyczyny złapał Chińczyka za warkocz i grzmotnął nim na ziemię w błoto. Ten ostatni ani słowa nie pisnął, żywo się podniósł i uciekł od ruskiego tygrysa. Ubrania Chińczyków nie będę opisywał bo chyba znacie z obrazków ich męskie spódnice i niezgrabne kaftany z długimi i szerokimi rękawami. Koreańczycy ubierają się inaczej, mają specjalny materiał, taka gruba, biała pika z której wyłącznie robią ubrania. Na nogach mają podobne do chińskich głębokie pantofle z materii czarnej i białej, spodnie białe u dołu ściągnięte, ogromnie szerokie jak spódnice. W takich szarawarach i kobiety chodzą, a dalej z tego białego materiału szeroki i niezgrabny kaftan pikowany gęsto watą. Czapek oni nie znają, silni bruneci, oczy ukośne jak u Chińczyków lecz brody i wąsów nie golą, jak Chińczycy. Skóra ciemna, brody nadzwyczaj rzadkie, po kilka długich włosów, warkoczyki też mają, ale zakręcone w wysoki pęczek na czubku głowy, wygląda niby róg. W środku tego pęka z włosów wkręcają amulet tj. najczęściej drogi kamień. Niestety często ten amulet bywa zgubą bo Rosjanie wiedząc o tym często ich zabijają, aby zabrać ów amulet.
Żadnych tu nie ma publicznych zabaw, ani rozrywek, nie ma teatru ani parku. Wprawdzie jest jakiś cywilno-wojskowy klub, ale podobno także i tam niebezpiecznie bywać, trzeba mieć stale palec na cynglu rewolweru. Jest tu cerkiew ładnej architektury, jeden kościół luterański, pagody japońska i chińska. Jest też tutaj kościół katolicki lecz trudno nazwać go kościołem. Jest to długi, drewniany dom mieszkalny, w połowie jest mieszkanie proboszcza gwardiana[2], a w drugiej połowie z wieżyczką na dachu z kopułą i krzyżem urządzono kościół w którym może się pomieścić do 300 nabożnych parafian. Jest jeden główny ołtarz z matką Boską Częstochowską, zamiast ławek stoją krzesła. Pod sufitem jest miniaturowy chór, gdzie stoi fisharmonia[3]. Na nieszczęście nasze nie zastaliśmy księdza we Władywostoku, ksiądz młody jeszcze człowiek lat około 35 ma być bardzo światły i wykształcony, ale wyjechał do parafii. Jest ona ogromna bo obejmuje cały kraj przyamurski, Sachalin i część Syberii północnej. Ksiądz zwykle pół roku objeżdża swoją parafię, a drugie pół roku mieszka we Władywostoku.
Mamy tu zatrzymać się około 3 tygodni, a to dlatego że niektóre partie kolejarzy o 2 tygodnie później wyjechały z Odessy, inni pojechali przez Amerykę, a jeszcze inni przez Syberię. Mamy się wszyscy zebrać we Władywostoku i tu mamy porobić niektóre zakupy na drogę, chociaż dużo już przedmiotów przyszło z Ameryki tj. namioty, tarantasy[4], pochodnie, siodła meksykańskie, broń itd. Inne produkty w tym także konie mamy zakupić we Władywostoku. Ulokowano tu w mieście tymczasowe główne biuro Kolei Wschodnio-Chińskiej, a po naszym wyjeździe biuro to zostanie przeniesione do Bedune[5] w Chinach. We Władywostoku pozostanie to samo stałe biuro, ale już nie będzie główne tylko zwyczajne. Jest to konieczne, gdyż wszelka korespondencja do nas będzie przechodzić z Rosji przez Władywostok, także telegramy. Również wszelkie materiały do budowy, jak żelazo, maszyny itd. z Rosji i Ameryki. Z Bedune do Władywostoku będzie przeprowadzony telegraf i swoja poczta. Wszyscy ci z naszej komapnii, którzy pobrali z sobą żony i dzieci mają niemało kłopotu, gdyż zmuszeni są pozostawić rodziny we Władywostoku na stałym mieszkaniu. Wszystko dlatego, że rząd chiński nie chce przepuścić przez swą granicę ani jednej kobiety. Bedune leży od Władywostoku o 600 wiorst, którą to przestrzeń mamy przejechać końmi z całym obozem, uzbrojeni wszyscy od stóp do głów nie wyłączając inżynierów i furmanów. Do tego dano nam oddział żołnierzy, a to z uwagi na to, że w Mandżurii są bandy hunchuzów, czyli rozbójników liczące do 400 hunchuzów, którzy napadają znienacka.
Będziemy jechać konno wierzchem, a niektórzy w tarantasach. Jedna partia będzie zawsze na przodzie i oni będą rozbijać namioty na noclegi i popasy oraz przygotowywać obiady. W dniu 5 lipca ruskiego kalendarza otrzymaliśmy zawiadomienie, że 8-go wyjeżdżamy z Władywostoku do Mandżurii, a więc mieszkaliśmy we Władywostoku przeszło miesiąc bo od 19 maja do 8 lipca 1897 r.
8 lipca nasza partia tj. Naczelnika Wydziału Gospodarczego Webera złożona z następujących osób: mianowicie Weber, 4-ch pomocników Webera, czyli starsi agenci, 1 technik, 3-ch starszych dziesiętników i 4-ch młodszych, 1 poseł chiński ze strony rządu Chin, który kształcił się w Paryżu i mówi po francusku i trochę po rosyjsku. Na terytorium chińskim będziemy pod jego opieką, on jest w randze pułkownika armii chińskiej, ubrany w strój chiński z długim warkoczem. Dalej jedzie z nami 2-ch tłumaczy chińsko-ruskich, 1 doktór, 4 felczerów, 1 sekretarz, 50 rosyjskich żołnierzy, po 3-ch kowali, ślusarzy, stolarzy, malarzy, rymarzy, krawców, 6-ciu kucharzy. Cały personel rosyjski tylko kucharze chińscy.
Wszystkim wydali uzbrojenie tj. wintówki[6], kindżały i rewolwery. Nabraliśmy dużo produktów, marynat i rosyjskiej uprzęży tj. siodła i 6 wozów z budami. Następnie we Władywostoku na stacji Kolei Ussuryjskiej podstawili nam, Mandżurcom, extra pociąg złożony z 1 wagonu I klasy, po 1 wagonie II i III klasy, 6 krytych wagonów na nasze rzeczy, bagaże itd. Załadowaliśmy się i o godzinie 10 rano 8 lipca 1897 r. przyjechał na stację Jugowicz, jego pomocnik Ignatius i wielu innych z zarządu kolei chińskiej na pożegnanie. O 11 rano nasz pociąg ruszył do stacji Nikolsk[7] o 150 wiorst od Władywostoku. Kolej Ussuryjska przecina Syberię w kierunku na Nikolsk przez okropne góry i przekopy, dwie prostopadłe ściany do 10 sążni w skale, skąd wypływa strumykami czysta woda. W kilku takich przekopach widziałem dosyć grube żyły węgla kamiennego lub rudy żelaza. Miejscami rudy miedzi, tu prawie na każdym kroku są jakieś minerały.
Linia o wielu zakrętach i łukach z silnymi spadkami po prostu skręca z małego łuku na łuk w przekopie i wychodzi na potężny nasyp wysoki na 10 sążni. Linia przecina tajgę i tundrę, dziewiczy las z ogromnymi drzewami liściastymi. Obszary puste, dzikie, nie zaludnione, bujnie zarośnięte dzięki ciągłym deszczom i ciepłu, pełno pięknych kwiatów. Deszcz jeśli pada to krople są jakby ogrzane.
Cała służba obsadzona wojskowymi tzn. batalionami kolejowymi. Zawiadowcy, dozorcy, maszyniści, telegrafiści, robotnicy remontowi, wszyscy są żołnierzami. Dróżnicy chodzą z bronią i z kluczem lub młotkiem.[8]
O godzinie 5 wieczorem tego samego dnia dojechał nasz pociąg na stację Nikolsk. Kiedyś była to wieś zamieszkała przez osadników, założona w roku 1875, dziś to już się nazywa miasto. Nędzna to mieścina zamieszkała przez byłych katorżników, którzy odbyli ciężkie roboty i wolnych osadników. Wojsko tutaj stacjonuje w sile kilku batalionów, koszary są niczym forteca, mają niezły ogród wojskowy.Trochę ożywiają ten Nikolsk, bo co się tyczy mieszkańców to dostali oni za darmo urodzajną ziemię ile kto chciał, drewno, dobytek itd. I przez to tak się rozpróżniaczyli, że literalnie taki chłop nic nie robi, a do każdej roboty wynajmuje chińczyków czy tez koreańczyków, których tu wielu. Pracują za marne wynagrodzenie od 10 do 15 kopiejek dziennie lub tylko za wyżywienie, a mieszkańcy tylko po całych dniach piją i awanturują się bo czegoż się można spodziewać po katorżnikach. Zboże zaś sprzedają tu w Nikolsku do rządowego magazynu po cenach bieżących dość wysokich.
I na tym kończy się I część dziennika Aleksandra Niewiarowicza, a zaczyna się cz. II mandżurska..
Zapraszam do dalszej lektury tych fascynujących wspomnnień
BUDOWA KOLEI- Linia mandżurska i ussuryjska
Najważniejsza jest tu fotografia wykonana 16 sierpnia 1897 roku na stacji Grodekowo, gdyż przedstawia zarząd kolei wschodnio-chińskiej, której budowa właśnie się rozpoczynała.[9] A 30 sierpnia 1897 r. zakończono ostatecznie budowę Kolei Ussuryjskiej.
Podpisy pod pozostałymi zdjęcia po najechaniu myszką. Kilknij, aby powiększyć.
Fotografie ze strony kolei transsyberyjskiej.
[1]- Władywostok (Владивосток) został założony w r. 1859. System silnych fortyfikacji został tutaj zbudowany w latach 70-tych i 90-tych XIX wieku. Linia telegrafu z Nagasaki i Szanghajem została uruchomiona w r. 1871, w tym samym roku przeniesiono tutaj port z Nikołajewska nad Amurem.
[2]- gwardian, u franciszkanów kadencyjny przełożony domu zakonnego. Tu najprawdopodobniej ksiądz franciszkanin.
[3]- fisharmonia, instrument muzyczny; używana była w kaplicach i kościołach, w których nie było organów. Bardziej organowe brzmienie miała fisharmonia amerykańska.
[4]- tarantas (ros. тарантас) to pojazd podróżny, czterokołowy z półokrągłą budą zakrywającą tylną część powozu. Kosz zawieszony był na elastycznych, drewnianych drążkach zapewniających resorowanie. Szczególnie popularny w Rosji, na terenie Polski używany w XIX-XX wieku.
[5]- zob. przypis nr 3 na tej stronie.
[6]- zob. przypis nr 3 na tej stronie
[7]- Nikolsk Ussuryjski (Никольск-Уссурийский ), początkowo wioska Nikolskoje założona w r. 1866 ( Никольское) od r. 1898 miasto Nikolsk (Никольск).W r. 1926 zmiana nazwy na Nikolsk Ussuryjski. W latach 1935-1957 miasto nazywało się Woroszyłow (Ворошилов), a po roku 1957 Ussuryjsk (Уссурийск). Aleksander podaje, że już w połowie r. 1897 Nikolsk miał prawa miejskie i ja mu wierzę bardziej, aniżeli rosyjskiej wersji Wikipedii.
[8]- jak wynika z tablicy pamiątkowej z okazji zakończenia budowy Kolei Ussuryjskiej została ona w znacznej części wykonana przez wojska Przyamurskiego okręgu wojskowego. Nic dziwnego, że z uwagi na strategiczne położenie została całkowicie zmilitaryzowana.
[9]- budowę kolei Wschodnio-Chińskiej (w skrócie КВЖД) rozpoczęto 16(27) sierpnia 1897 r. jednocześnie w trzech punktach: od stacji Grodekowo, na Zabajkalu i w czerwcu 1898 r. w Port Artur.
opracowywanie dzienników zakończono dn. 31 stycznia 2008 r.