BIOGRAFIA kapitana ż.w. WACŁAWA NIEWIAROWICZA

[kpt.W.Niewiarowicz]

Wacław Niewiarowicz urodził się w dniu 10 września 1879 roku na małej stacji kolejowej w Gołębiu k. Puław. Ojcem jego był Aleksander Niewiarowicz, specjalista w zakresie budowy linii kolejowych i mostów, a matką Zofia z domu Chmielowska. Wzięli oni ślub w lutym 1878 roku w Tarchominie k. Warszawy, a Wacław był ich pierwszym dzieckiem. Naukę w szkole podstawowej rozpoczyna w Bielcach (obecnie miasto położone w Republice Mołdowa), gdzie jego ojciec budował linię kolejową. Szkołę średnią kończy w Wolsku (Rosja, obwód Saratów) w roku 1897 i rozpoczyna naukę na wydziale nawigacyjnym Szkoły Żeglugi Handlowej w Odessie. Po jej ukończeniu w roku 1901 przez rok pływa na brytyjskim statku żaglowym zdobywając praktykę morską i doskonaląc znajomość języka angielskiego. W latach 1902-1918 pływa na statkach handlowych Rosji awansując i zdobywając stopień kapitana żeglugi wielkiej. Mieszka w tym czasie w Odessie, tam też poznaje swoją przyszłą żonę Irenę. Wraca do Polski wraz z ojcem Aleksandrem pod koniec 1919 roku. Początkowo pływa na statkach pod obcą banderą i mieszka w Marsylii, polska flota handlowa dopiero się rodzi.
[S/S kRAKÓW] W roku 1926 zostaje kapitanem parowca "KRAKÓW", który należał do "Żeglugi Polskiej", a rok później weryfikuje swoje uprawnienia kapitana ż.w. otrzymując polski dyplom. Dowodził potem s/s "NIEMEN" i ponownie s/s "KRAKÓW". Na tym parowcu przepływa w roku 1930 jako pierwszy polski statek Kanał Sueski w drodze do Hidżasu (obecnie Arabia Saudyjska) z ładunkiem broni i amunicji. Z pewnością myślał wówczas o swym ojcu Aleksandrze, który także przepłynął Kanał Sueski tyle, że 33 lata wcześniej w roku 1897 udając się parowcem "Włodzimierz" do Władywostoku. Aleksander płynął tam z grupą polskich i rosyjskich kolejarzy budować kolej południowo-chińską w Mandżurii.
Kapitan zamieszkuje w Gdyni, tu zakłada rodzinę, a w roku 1924 urodził mu się jedyny syn Wiktor. Związany od młodości z morzem postanawia wraz z bratem Stefanem wybudować w Gdyni kamienicę. Historię powstania tego domu, jednego z pierwszych przy ulicy Świętojańskiej, przedstawiłem na odrębnej stronie. W roku 1932 Wacław Niewiarowicz przechodzi do pracy w administracji morskiej i zostaje starszym pilotem portu gdyńskiego. Podlega w tym okresie swojemu dobremu znajomemu kapitanowi Gustawowi Kańskiemu (1882-1949), który był także absolwentem szkoły morskiej w Odessie. Kierował on Kapitanatem Portu w Gdyni od 1 stycznia 1933 roku do wybuchu wojny. Razem zostali wysiedleni przez Niemców z Gdyni w październiku 1939 roku w rejon Częstochowy i tam wzajemnie się wspierali w tych trudnych czasach.
Kapitan Niewiarowicz działał w Lidze Morskiej i Kolonialnej, był także ławnikiem Izby Morskiej. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi oraz złotym Medalem Ligi Morskiej i Kolonialnej. Po powrocie do Gdyni w kwietniu 1945 roku ponownie zostaje szefem pilotów portu (kapitanem portu był w tym czasie tj. od 1 kwietnia 1945 do 23 września 1946 r. kpt. ż.w. Jan Godecki) i mając już 66 lat nadal osobiście wykonuje pracę pilota. Ze wzruszeniem wita swój ukochany s/s "Kraków", który pod kapitanem Bolesławem Miksztą (1904-1977) w pełnej gali flagowej (tak samo, jak w r. 1927 pod dowództwem kpt. Niewiarowicza) wraca do Gdyni 21 września 1945 r., jako pierwszy polski statek z Zachodu. Wita go niemal cała Gdynia, a piękną mowę wygłasza delegat Rządu inżynier Eugeniusz Kwiatkowski. Kapitan nie zdąży już wprowadzić s/s "Śląsk" (11 grudnia) i s/s "Poznań" (22.XII).
Nie chcąc narażać swoich podwładnych w sztormowy wieczór 6 grudnia 1945 roku sam decyduje się wprowadzić oczekujący na redzie portu szwedzki statek. W trakcie wchodzenia po sztormtrapie motorówka, która przypłynął unosi się na fali i przygniata go do burty statku. Kapitan zostaje przewieziony do szpitala, gdzie umiera następnego dnia nie odzyskując przytomności.
Został pochowany w starej Alei Zasłużonych na cmentarzu Witomińskim. Kapitan Niewiarowicz był jednym z najbardziej doświadczonych dowódców odradzającej się polskiej floty handlowej, a z uwagi na wiek był też nestorem wszystkich przedwojennych kapitanów. O 10 lat starszy od słynnego Mamerta Stankiewicza, szkołę morska w Odessie kończy 6 lat przed Antonim Garnuszewskim. Sporo młodszy był "Kapitan Kapitanów"-Konstanty Maciejewicz (1890-1972), który trafił do szkolnictwa morskiego z rosyjskiej marynarki wojennej, podobnie jak Mamert Stankiewicz. Inny wielki dowódca, komandor pilotów portu gdańskiego, Tadeusz Ziółkowski (1886-1940) także był znacznie młodszy- zginął on zamordowany przez hitlerowców w obozie koncentracyjnym w Stutthofie.
Byli oczywiście kapitanowie starsi od Wacława Niewiarowicza - takim nestorem był kpt. Karol Ryncki urodzony w Odessie w roku 1860, który skończył szkołę morską w Genui i od roku 1887 był już kapitanem żeglugi wielkiej. W roku 1930 przeszedł na emeryturę, zmarł w Gdyni w roku 1936. Inny nestor, ale nie kapitan, to inżynier Kazimierz Bielski, wykładowca w Szkole Morskiej w Tczewie (1860-1939). Ukończył z wyróżnieniem Instytut Technologiczny w Petersburgu, tamże zaczął pracę w Fabryce Putiłowskiej przy rozbudowie rosyjskiej marynarki wojennej. Rówieśnikiem Wacława Niewiarowicza był Jan Śmidowicz (1879-1950), pionier polskiego budownictwa morskiego. Budował kolej Kokoszki-Gdynia, pierwsze molo portowe i gdyński dworzec. Także Augustyn Skwiercz (1879-1949), przedstawiciel jednego z najstarszych gdyńskich rodów, wieloletni przewodniczący rady miasta. Tylko o rok starszy był jeden z ojców-założycieli Gdyni Julian Rummel (1878-1954). Jako dyrektor Żeglugi Polskiej tworzył polską flotę handlową. Dziś wszyscy ci wielcy pionierzy Gdyni spoczywają na Cmentarzu Witomińskim.
Znali Kapitana wszyscy ludzie morza i on znał wszystkich. Dzięki pracy pilota poznał też wielu sławnych ludzi. Oto np. notatka w "Kurierze Polskim" z 17 sierpnia 1933 roku. Twórca skautingu lord Baden Powell (1859-1941) odwiedził 16 sierpnia Polskę przypływając do Gdyni dużym statkiem pasażerskim s/s "CALGARIC". Cyt.: "w tym czasie wjeżdżaliśmy do portu. Statek "CALGARIC" ciągniony przez holownik i pilotowany sprawną ręką przez kapitana Niewiarowicza przybijał do brzegu...Oczywiście pilot portowy, który już doskonale zakończył manewrowanie statkiem i przyjmuje w tej chwili podziękowania od kapitana statku F.J. Burda, jego bowiem wprawa w tak karkołomnych ewolucjach dochodzi do mistrzostwa."
Kiedy w czasie studiów na Wydziale Morskim WSE Sopot odbywałem w roku 1963 praktykę w porcie gdyńskim wielu starszych pracowników i marynarzy doskonale pamiętało Kapitana. Panowała opinia, że niepotrzebnie ryzykował swoim życiem mając pod komendą wielu znacznie młodszych, ale doświadczonych pilotów. Ale taki już był - niepokorny, odważny, ale do przesady dbający o bezpieczeństwo podległych mu ludzi.

W roku 2017 zostały wyjaśnione szczegóły oraz przyczyny śmierci Kapitana. Odnalazłem artykuł prasowy w DZIENNIKU BAŁTYCKIM z dnia 9 grudnia 1945 r. pt. "Śmierć na posterunku", z którego wynika, że pomoc lekarska dla rannego pilota nadeszła ze znacznym opóźnieniem.
Natomiast dr Ryszard Leszczyński zbadał akta Izby Morskiej dot. tego tragicznego wypadku rezultatem czego był artykuł w DZIENNIKU BAŁTYCKIM z dnia 17 lipca 2017 r. pt."Pilot gdyńskiego portu".
W artykule tym wykorzystane zostały szczegóły tej biografii Kapitana oraz akta Izby Morskiej. Poznajemy nazwy statków, które tej feralnej nocy były wprowadzane i opuszczały port oraz opis samego wypadku. Po szczegóły odsyłam do artykułu- jego wersja bez redakcyjnych skrótów jest do pobrania tutaj w formacie Worda i w formacie PDF.
[Rozmiar: 34780 bajtów]


Więcej zdjęć Kapitana z rodziną

POWRÓT- DOKUMENTY
Sporządzono 21 grudnia 2006 r.
Aktualizacja: 21.VII.2017