STRONA 3 (str. 15-22 oryginału)


z której dowiemy się jak Aleksander zmuszany był do wyrzeczenia się swej miłości do Agafii przez Księdza pod groźbą chłosty publicznej i na krzyż przysięgać musiał, że nigdy nie ujrzy już swej wybranki. Wyjazd z Braiłowa do Kowalewa k. Bracławia i nowa narzeczona Emilcia od której skrycie ucieka. Poznaje Marysię Chomównę, ale zaręczyny z nią podstępem zrywa.

Pewnego był u nas w gości Ksiądz Wikarjusz (nazwisko nieczytelne) Braiłowskiego Kościoła, który w wielkiej przyjaźni żył z mym Ojcem. Ojciec mój opowiedział cała ma szaleńczą miłość i radził się co ma ze mną robić. I jednego dnia Ojciec każe mi iść do kościoła do księdza, jakoby on ma do mnie interes. Przychodzę, przywitaliśmy się grzecznie wtem unosi się, idzie do drzwi i zamyka dwa razy na klucz. Po mnie dreszcz przebiegł, nie wiedziałem o co tu chodzi. Poczym siadamy a on mi zaczyna dawać rekolekcje pod względem mnie i mojej Agafii. Zaczyna mi perswadować, że nic z tego nie będzie, że ona ruska, a ja Polak, że ona biedna, niegodna mnie, żebym ja zaprzestał chodzić. A mnie serce mało nie pękło z żalu, ale musiałem milczeć. A na końcu mówi, że Ojciec mój pozwolił Księdzu, jeśli ja nadal będę do niej chodził, to kiedy będę w kościele, jak ludzie będą wychodzili to Ksiądz każe braiłowszczykom, ażeby mnie schwytali i mieli mnie rozciągnąć i linami od dzwonów mnie karać.
Na te słowa, żebym miał w ta pora pistolet prosto go bym Księdzu w pierś wymierzył, ale musiałem znieść i w duchu szeptałem:nikt nas nie potrafi rozłączyć, chyba Bóg. Po tych naukach kazał mi dać jemu słowo, że zaprzestanę bywać. Powiedziałem mu, że nie będę bywać, ale kiedy on mi podniósł krzyż ucałować w znak przysięgi i potwierdzenia, to się ja rzuciłem jak lew zraniony do drzwi, gdzie klucz sterczał, odemknąłem i wyleciałem piorunem rażony. Na próżne były nawoływania, już ja byłem daleko, leciałem do domu jak oparzony, całą drogę wyklinałem swój srogi los. Ludzi spotykając potrącałem ramionami tak, że niektórzy robili susy do rynsztoka, a ja leciałem jak dzik, kiedy jest raniony.
Wpadłem do domu, wszyscy już przy wcześniejszym obiedzie z powodu tego, że Ojciec miał jechać do Moskwy.

Aleksander spotykał się jeszcze z Agafią, mimo wielu przeciwności i przykrości, aż do wyjazdu rodziny z Braiłowa w roku 1874. Cd. od str. 34-40 oryginału.

W Moskwie interesy źle poszły i musieliśmy opuścić Braiłow w 1874 r. i przenieśliśmy się do majątku hrabiego Potockiego we wsi Kowalewo[1] położonej o 1 milę od miasta powiatowego Niemirowa[2], guberni wołyńskiej. Tam było zajęcie Ojca takoż przy budowie cukrowni, bardzo miło położone, a tym bardziej gdy zaznajomiłem się z domem państwa Murawskich, gdzie były 2 córeczki Emilia i Maria. Starsza była Emilia, lat 17 różyczka, wzrostu dość wyniosłego, brunetka, kibić zgrabna i giętka, płeć delikatna. Muszę przyznać, że mi się podobała, a że jej rodzice pragnęliby uszczęśliwić Emilcię mężem, to ja zacząłem bywać prawie codziennie. Stałem się prawie domownikiem czy to przez częste nasze widzenie, czy też przez same przyzwyczajenie. Emilia razu pewnego wymówiła, że mnie kocha, ale miłością prawdziwą i tym wyznaniem byłem podbity, musiałem swoją miłość jej wyznać. Oświadczyłem się Emilii i jej Rodzicom, ten dzień był dla nas uroczystością. Lecz Rodzice moi wiedzieli tylko, że bywam w domu porządnym, więcej nic nie wiedzieli. Dzień slubu naszego jak mogłem, tak odwlekałem a w tym czasie żyłem jak pączek w maśle przy Emilii, ale wreszcie przyszła chwila w której musieliśmy się rozłączyć.
Po upływie roku Ojciec mój ukończył budowę cukrowni i w tym miesiącu wrześniu 1875 r.mieliśmy wyjechać, a ślub naznaczyłem na 30 września, to tylko było pustym wiatrem z mojej strony, bo nie miałem zamiaru zamiaru się żenić. Musiałem Ojca uprosić, ażeby mnie wpierw wyprawił tam, gdzie się mieliśmy przenieść. Ojciec pozwolił i 3 września przyszedłem jak zwykle do Emilii, ale ona nie wiedziała że to był ostatni wieczór i pożegnanie. Było to dla mnie bolesne, ale musiałem się rozstać i 4 września byłem już daleko tj. w powiecie łuckim o 4 wiorsty od Dubna[3] i 20 wiorst do (nieczytelne). Ojciec mój miał być na stacji kolejowej Łuck[4] pomocnikiem inżyniera odcinka. Ja zaś wyjechałem do Sławuty[5] na posadę dozorcy kolejowego.
Pierwszą niedziele poszedłem do Sławuty, bo mieszkałem 1 wiorstę od miasta, byłem w kościele i wychodząc z kościoła spostrzegłem jasnowłosą, wysmukłą dziewczynę. Śliczna-odrazu mi się spodobała i podążyłem w ślad za nią, aby wyśledzić jej gniazdo. Już marzyłem jak będzie się do mnie uśmiechać, jak będziemy pod rączkę razem spacerować, naraz skręca uliczką w lewo i wchodzi do trzeciego domu. Zapamiętałem to miejsce i wróciłem do mego domu, gdzie razem za mną mieszkał mój kolega, młody człowiek Borkowski, który dokładnie znał Sławutę. Kiedy go zapytałem o jasnowłosą to ją znał też, była to panna Chomówna Marysia.
Następnej niedzieli zaznajomił mnie z domem państwa Chomów i następnie zacząłem uczęszczać tam, chcąc być otwarcie przyjmowanym i poufalej być z panną Marysią. Oświadczyłem się o jej rękę i od dnia tego byłem jako jej narzeczony. Bez przeszkód bywałem czy to w noc, czy w dzień przy kochanej i kochającej Marysi. Drzwi były zawsze otwarte, ale nareszcie nadchodził dzień naznaczony ślubu. Zatapiałem się w myślach, jakim sposobem zerwać te interesa matrymonialne. Poradziłem się Borkowskiego i on mi powiedział, żebym od Marysi odebrał przysięgę, że nigdy, aż do dnia ślubu, z żadnym innym mężczyzną nie pójdzie na spacer, nawet do ogródka. A ja-jako twój przyjaciel- poproszę ją przejść się na skwer obok pałacu Sanguszki, ona mnie nie odmówi. Ty udasz, że wyjechałeś tego dnia, a w umówionej godzinie nas zastaniesz na skwerze i to będzie powód do zerwania.Jakeśmy ułożyli, tak się i stało. Znalazłem ich spacerujących pod rękę po skwerze.Przywitałem się chłodno, podziękowałem za zaoferowane ramię pod pozorem, że osoby spacerujące mogą mieć o tym złą opinię. Zaraz też pożegnałem się zostawiając Marysię i Borkowskiego na ławeczce pod kasztanowym drzewem. Przybywszy do domu zaraz napisałem list pożegnalny, a to z powodu nie dotrzymania słowa i niby gniewem uniesiony. Jak śmiała spacerować z obcym człowiekiem, chociażby był to mój kolega. Na końcu listu wyrysowałem groszkowy wianek z nadpisem "Dla Marysi Chomówny" i odesłałem. Od tego czasu już nie byłem u Marysi.

PierwszaPoprzedniaNastępna


[1] Kowalewo, Kowalówka-wieś należąca do klucza niemirowskiego(blisko 70 wsi), majątku Potockich. W rozległym pałacu zbudowanym przez Wincetego Potockiego mieszkał do r. 1864 Bolesław Potocki. Sama wieś była zamieszkana przez polskojęzycznych Tatarów. Zob. też przypis 3 na str.1.
[2] Niemirów-ukr.Nemyriv, miasteczko w okręgu Winnica (odl. 45 km) nad rzeką Zamczyk. Wielokrotnie niszczone przez Turków, Tatarów i Kozaków podniosło się z upadku w końcu XVIII w. dzięki staraniom Wincentego Potockiego (zm.1825), który założył tu szkołę kadecką i szereg fabryk. Majątkiem zarządzał Bolesław Potocki (1805-93), który po klęsce powstania styczniowego wyjechał do Petersburga. W r. 1874 majątkiem władała jego córka Maria Potocka (1837-82),mąż książę Grigorij Stroganow (1770-1857), później ich córka, też Maria, która w 1878 wyszła za kniazia Aleksego Szczerbatowa (1849-1912).
[3]Dubno-w 1753 r. książę Janusz Sanguszko podarował Dubno księciu Stanisławowi Lubomirskiemu. Leży w zachodniej Ukrainie, na Wyżynie Wołyńskiej, nad rzeką Ikwą (dorzecze Prypeci), w obwodzie rówieńskim. 41 tys. mieszkańców.
[4] Łuck (Łućk)-najstarsze miasto Wołynia nad rzeką Styr, wzmianka 1083 rok, prawa miejskie w 1432r. Obecnie miasto obwodowe w zach. Ukrainie 217 tys. mieszkańców.
[5] Sławuta-miasto na Ukrainie, nad rzeką Horyń. 28,4 tys. mieszkańców (1975). Prawa miejskie 1754. Ośrodek administracyjny dóbr Sanguszków z rezydencją (pałac ze zbiorami sztuki, biblioteka), stadnina. Na starej mapie z końca XIX w. widać małą miejscowość, rzekę Horyń, linię kolejową ze stacyjką, jakąś kapliczkę i literki Z.O. oznaczające cegielnię.