Odnalezione po latach nie zwróciło początkowo mojej uwagi. Ale kiedy zacząłem poszukiwać informacji o Janie Niewiarowiczu, kiedy odtworzyłem w wirtualnej przestrzeni jego nieistniejący od ponad 100 lat grób, zapragnąłem mieć także jego autentyczne zdjęcie. Byłem pewien, że ta fotografia wykonana w zapomnianej jeszcze w XIX wieku technice koloidalnej na zwykłym papierze z użyciem dwuchromianu potasu, pochodzi z lat 1865-1875 (metodę tą opisał Francuz Alphonse Poitevin w r. 1855).
Konfrontacja z memuarami jego syna Aleksandra wskazuje, że mamy tutaj do czynienia z budową nowej cukrowni, bądź z gruntowną modernizacją starej manufaktury ok. roku 1870. Mogło to być Braiłowo remontowane w tym czasie. Widzimy tutaj brygadę robotników montujących kocioł, ale najważniejszą postacią jest starszy pan z laseczką stojący w lewej części zdjęcia (kolor zmieniony na sepię).
Podobieństwo do wielu fotografii jego syna Aleksandra Niewiarowicza jest uderzające (spójrzmy chociażby na zdjęcie porównawcze Aleksandra)- tak, to bez wątpienia Jan Niewiarowicz w wieku ok. 52 lat w czasie nadzorowania montażu kotłów do warzenia buraków cukrowych. Jest tak podobny do swego syna, że początkowo zwątpiłem, czy to nie aby Aleksander. Ale on przecież zakończył wszelkie pracy przy budowie cukrowni (pomagał tam ojcu w pracach biurowych) w wieku lat 19. Potem pracował wyłącznie przy budowie i eksploatacji kolei.
To dlatego fotografia ta przetrwała lata w zbiorach Aleksandra, a potem jego syna Stefana Niewiarowicza, mego dziadka. Dopiero na początku 2006 roku mogłem wzruszony spojrzeć w twarz mego antenata mając 99,9% pewności, że jest to mój prapradziad. Teraz kolej na dalsze badania, znając już mniej więcej wygląd i sylwetkę Jana będę go poszukiwał na innych, najstarszych fotografiach rodzinnych. W pierwszej kolejności trzeba przeanalizować zdjęcie ze strony głównej-starszy pan z białym kotem i starodawną fajką. Bezkrytycznie brany do tej za Aleksandra może to być jednak Jan?
Kolejna fotografia przedstawia Aleksandra Niewiarowicza i jego żonę Zofię z okresu, gdy oboje mieszkali w Warszawie.Było to już po powrocie Aleksandra z wyprawy do Mandżurii, a ich sytuacja finansowa znacznie się poprawiła.