STRONA ÓSMA ( str.255-260 oryginału)
na której opisano porządkowanie placu po krwawej egzekucji przez chińskich grabarzy. Ekspedycja odkrywa pokłady złota, żelaza, wegla, ale nie może pozyskiwać materiałów do budowy kolei z uwagi na upór naczelnika kraju mandżurskiego.

Przyniesiono 13 drewnianych, czworokątnych klatek, do tych niedużych klatek chwytając za kosy przeniesiono po jednej obciętej głowie do każdej z nich. Potem położyli te 13 klatek na rodzaj noszy i dwóch chińczyków potaszczyło je do Dziun-dziuna, aby mu pokazać, że wszystkie ścięte. Potem te głowy po okolicy będą porozsyłane i na przydrożnych drzewach za warkoczyki będą je wieszać dla przykładu, aby każdy przejeżdżający mógł je zobaczyć.
Głowy hunchuzów Druga partia chińczyków wzięła się za rozrąbywanie siekierami drewnianych dybów w które były zakute nogi hunchuzów, lecz jak ohydnie, z jaką pogardą i pośpiechem rąbali te kłody! Natura się wzdragała patrząc na to nieludzkie obejście z ciałem skazanego i zabitego. Z trupa jeszcze gorąca krew płynie, jeszcze serce bije, ciało jeszcze ciepłe, a oni kopią go nogami, rąbiąc siekiera po kłodzie tak nieuważnie, że na nogach robią rany z których jeszcze sączy się krew, gdyż nie ustała jeszcze krążyć we wszystkich żyłach.
Nareszcie porozrąbywali wszystkie dyby kalecząc i rąbiąc piszczele, rozwiązali następnie z rąk sznury, którymi tak silnie byli do tyłu skrępowani, aż straszne, sine wgłębienia zostały po tych sznurach. Następnie zaczęli ściągać z ciał ubrania, a raczej łachmany i strzępy, które związali w jeden węzeł i dwóch chińczyków poniosło je nie wiem gdzie.
Ciała zaś zupełnie obnażone i jeszcze ciepłe łapali po kolei we dwóch za nogi i wlekli po ziemi kroków 20-ścia do przygotowanej zawczasu jamy ogólnej, ale tak małej i płytkiej, że myślałem, iż to dla jednego. Miała głębokość tylko 1/2 arszyna, szerokość 3 arszyny i tyleż długości. Jednakże do tej ogólnej mogiły wtłoczyli wszystkich 13-tu nieszczęśliwców, jeden chińczyk stał w jamie i układał przywleczone jak psy trupy rzędem i przygniatał nogami. Potem drugi rząd i nareszcie przywlekli ostatniego, ugnietli nogami i obsypali ziemią najwyżej 4 cale i robota skończona.
W tej chwili zebrała się masa psów, które rzuciły się pić ciepłą krew ludzką, krew naszego bliźniego,krew takiego człowieka, jak i my wszyscy. Inne psy zgłodniałe rzuciły się rozgrzebywać świeżą mogiłę, by objadać ciała ludzkie. Wszyscy obojętni chińczycy opuścili już plac, nikogo już nie było na placu rzezi i grobów.
Zostałem ja sam jeden, ścisnęło mi się serce mimowoli, oczy napełniły łzami. Westchnąłem do Wszechmogącego Boga ich i naszego Boga o łaskę i miłosierdzie nad ich duszami, bowiem niektórzy padli może śmiercią męczeńską, osądzeni niewinni przed nieudolnym, dzikim i sprzedajnym sądem chińskim.
Nareszcie dosiadłem swego konia i pojechałem do domu ze ściśniętym sercem i w tej chwili, za świeżą pamięcią i pod świeżym wrażeniem usiadłem do pisania w dzienniczku moim. Zdaje mi się, że do śmierci te wrażenia pozostaną w mej pamięci, tak niebywały i okropny widok, jaki był dziś przed moimi oczami.

22 listopada 1897 r.-ciągle jeszcze mieszkam w Girynie, w chińskim języku nazywa się to miasto Cuan-czan[1], lecz urzędowo nazywa się Giryn. A na przykład urzędowe miasto Bedune zwą Sin-czan[2]. Dziś w naszej partii, którzy mieszkają w Girynie byliśmy bardzo zasmuceni. Mianowicie część naszej partii tj. jeden starszy agent, dwóch dziesiętników tj. technik Ostrowski i drugi Gniewiński, człowiek już niemłody, bo lat ok. 60-ciu, stary kolejarz, były dozorca drogowy w Królestwie Polskim. Następnie doktor, 3-ch młodszych dziesiętników,10-ciu żołnierzy, kilku robotników ruskich pojechali o 300 wiorst z Giryna do lasu leżącego nad spławną rzeką Sungarą, aby otaksować go i obejrzeć czy się nadaje do budowy kolei.
Szukamy także pokładów węgla, kamienia i innych materiałów do budowy kolei, a naczelny inżynier Anert odkrył także rudy żelaza, siarkę, złoto i srebro. Chytry i chciwy rząd chiński utrudnia nam wydobywanie materiałów, co zmusiło Jugowicza[3] do słania telegramów do Petersburga i Pekinu o przeszkodach, jakie robi chiński rząd, czyli naczelnik kraju mandżurskiego, generał-gubernator Dziun-dziun. Ale z Pekinu odpowiedzieli, że cesarz chiński pozwala rąbać las i kopać minerały dla budowy kolei, ale za zgodą owego Dziun-dziuna, który ma tu wielką władzę i jest krewnym samego cesarza. Czyli wyszło na to samo samo, bowiem Dziun-dziun nie pozwala. Trzeba było przerwać wyrąb, odwołać ludzi i opuścić wybudowane zaplecze, baraki itp.

Następna

Poprzednia


[1] - Jilin, obecna transkrypcja cyt. dawnej nazwy miasta: Chi-lin-t'un, prowincja Heilongjiang Sheng.
[2] - obecna transkrypcja Sing-tschong, inne nazwy zob. przypis 1 tutaj.
[3] - Aleksander I. Jugowicz, zob.stronę, tamże zdjęcie głównego konstruktora kolei południowo-chińskiej.