Z DZIEJÓW KAWALERII FEDERALNEJ

 

 

 


ŚMIERĆ GENERAŁA J.E.B. STUARTA

[Rozmiar: 46219 bajtów]

[Rozmiar: 1102 bajtów]

 

W wieku XIX wyobrażano sobie na ogół, że każdy wybitny dowódca kawalerii jeśli już miał zginąć, to pędząc na czele swoich żołnierzy w bohaterskiej szarży na przeważające siły wroga. Rzadko kiedy tak się jednak działo w rzeczywistości. Książę Józef Poniatowski bohatersko wypełniał zadanie osłanianie odwrotu Napoleona pod Lipskiem. Kilkakrotnie ranny usiłował sforsować na koniu rzekę Elsterę, tam jednak zabrakło mu sił i utonął. Był październik 1813 roku, a książę Pepi miał 50 lat.
Pięćdziesiąt lat później także w czasie odwrotu, walcząc do końca w bohaterskiej, acz bezsensownej szarży padł na polu bitwy pod Gettysburgiem opisywany tutaj gen. Elon J. Farnsworth. Miał tylko 26 lat.
Inny wielki kawalerzysta epoki Napoleona Joachim Murat , zaprzyjaźniony zresztą z Józefem Poniatowskim, wielokrotnie rozstrzygał bitwy decydującą szarżą swej kawalerii, ale zakończył życie przed plutonem egzekucyjnym Ferdynanda Burbona, króla Neapolu i Sycylii.
Dowódca napoleońskiej kawalerii gwardii, a potem wszystkich jednostek kawalerii marszałek Jean-Baptiste Bessières padł zabity w akcji w bitwie pod Weissenfels. Marszałek nie jechał jednak na czele swej kawalerii, ale prowadził rozpoznanie terenu i tu trafiła go w pierś kula z muszkietu (inne źródła podają, że była to kula armatnia).
W czasie wojny secesyjnej dwaj wielcy dowódcy kawalerii- gen. George Custer po stronie federalnej i konfederata gen. Nathan Forrest wielokrotnie szarżowali na czele swoich oddziałów, ale obaj wojnę przeżyli.
Natomiast generał John Buford, dowódca 1. dywizji kawalerii w czasie bitwy pod Gettysburgiem, zmarł w wieku lat 37 wyczerpany trudami pościgu za Armią Północnej Wirginii. W listopadzie 1863 roku udał się on na urlop zdrowotny, a w 16 grudnia zmarł w Waszyngtonie. Był to jeden z najlepszych dowódców kawalerii w czasie wojny secesyjnej pochodzący z rodziny o wspaniałych tradycjach wojskowych. Podobnie jak Custer John Bufrod był absolwentem West Point i żołnierzem zawodowym.
Generałem, który powstrzymał wściekłe ataki Stuarta pod Gettysburgiem był David Gregg. Dysponując ok. 5 000 kawalerzystów musiał walczyć z 7 000 weteranów Stuarta w szeregu szarż i kontrataków z obu stron. Naturalnie na tym szczeblu dowodzenia nie brał on udziału w szarżach, ale znajdował się w zasięgu ognia artylerii. Wojnę jednak przeżył, zmarł dopiero w roku 1916.
Musimy jednak pamiętać, że w czasach wojny secesyjnej szarża dużych jednostek kawalerii była uważana z anachronizm, a na ich czele rzadko stawali generałowie. Szczególnie w drugiej fazie wojny kawaleria najczęściej walczyła spieszona wykorzystując konie, jako środek szybkiego transportu. Wyjątkami byli generałowie Custer oraz Kilpatrick. Ten pierwszy potrafił stanąć na czele jednej zaledwie kompanii w czasie szarży pod Hunterstown 1 lipca 1863 roku. Kilpatrick także często angażował się osobiście w czołowe ataki, ale potrafił też wydawać swoim dowódcom błędne rozkazy, które powodowały zbędne straty, dzięki czemu zyskał niechlubny przydomek Kill-Cavalry.
Generał James Ewell Brown Stuart doskonale wiedział kiedy należy szarżować i sam często kierował atakiem. Był to jeden z dziesięciu najwybitniejszych dowódców kawalerii w historii USA. Całe swoje krótkie życie spędził w walce. Po ukończeniu West Point w roku 1854 walczył z Indianami jako podporucznik konnych strzelców na granicy z Teksasem. Przeniesiony do 1. pułku kawalerii zawodowej w Fort Leavenworth angażował się w stanie Kentucky w akcje mediacyjne pomiędzy abolicjonistami ( ze znanym Johnem Brownem na czele) , a zwolennikami niewolnictwa. Dalej znowu walki z Cheyenami, a w roku 1857 w bitwie pod Solomon's Fork[1] kula trafia go prosto w pierś. Rana jednak okazała się być niegroźną dla życia młodego oficera, dzięki czemu mógł on zapisać wspaniałą kartę w historii wojny secesyjnej.
Okoliczności śmierci gen. Stuarta nie są do końca jasne, a droga kawalerii konfederackiej do Yellow Tavern wymaga przedstawienia chociażby w ogólnych zarysach kampanii letniej Armii Potomaku w maju i czerwcu 1864 roku.

[Rozmiar: 24777 bajtów]

To miała być ostatnia kampania tej wojny. Kierunek uderzenia-Richmond, aczkolwiek gen. Grant wiedział iż celem była armia gen. Lee, a nie samo tak ważne dla Konfederacji miasto. Jak zawsze na czele Armii Potomaku szła kawaleria. O świcie 4 maja 1864 roku dywizja Wilsona wyruszyła ze swoich kwater w rejonie Stevensburga do brodu Germanna. Po przybyciu na miejsce przepędzono pikiety wroga torując drogę dla 5. i 6. korpusu armii. Na rzece Rapidan położono mosty pontonowe dla piechoty, artylerii i taborów, a kawaleria osłaniała przeprawę i marsz do wyznaczonego celu, którym było skrzyżowanie dróg znane pod nazwą Wilderness Tavern.
2. korpus armii przeprawiał się dalej na wschód przez Ely's Ford osłaniany przez dywizję Davida Gregga. Jego celem było Chancellorsville. W nadziei obejścia prawej flanki gen. Lee głównodowodzący siła Unii Grant, jakby niepomny wielkiej klęski gen. Hookera w nieprzebytych gęstwinach tego dzikiego terenu, ponownie skierował tam swoje wojska. Liczył, że zaskoczy przeciwnika i nie będzie musiał walczyć w miejscach, gdzie poniewierały się kości poległych dokładnie rok temu żołnierzy. Pomylił się bardzo i ta pomyłka kosztowała życie wielu tysięcy jego żołnierzy.
3. dywizja kawalerii dowodzona przez gen. Torberta pozostała na tyłach strzegąc taborów Armii Potomaku. Nowy dowódca korpusu kawalerii gen. Sheridan nie był zachwycony tym, że to gen. Meade wydaje rozkazy jego dowódcom, a kawaleria odgrywa rolę asysty piechoty zamiast stanowić samodzielną siłę uderzeniową. Konflikt ten w miarę postępów ofensywy będzie się pogłębiał, aż do rozstrzygnięcia go przez gen. Granta.
Tak więc dywizja Torberta przekroczyła Rapidan 4 maja wieczorem podczas, gdy dywizja Wilsona biwakowała już w pobliżu Parker's Store. Lecz nie wszyscy, bowiem jeszcze przed dotarciem na miejsce postoju dywizji kilka kompanii z brygady Chapmana wyjechało na zwiad w kierunku domniemanych pozycji gen. Lee. Już z postoju Wilson wysłał 5. pułk z Nowego Jorku z brygady starego zawodowca płk. Timothy Bryana w kierunku Mine Run. Tam też krył się w gęstwinie przeciwnik, czyli kawaleria rebeliantów. Po krótkiej potyczce nowojorczycy ruszyli w pościg za uciekającymi w kierunku wioski New Verdiersville konfederatami. Tam właśnie mieścił się sztab Stuarta, ale Wilson nie wyciągnął żadnych wniosków z tej potyczki. Jego rozpoznanie było wycinkowe i błędne, co miało przynieść złe skutki następnego dnia rano.
O godzinie 5.00 Wilson ruszył w kierunku Craig's Meeting House pozostawiając na drodze 5. pułk z Nowego Jorku, który miał oczekiwać na nadejście piechoty. I ona dość szybko nadeszła, ale były to oddziały korpusu Longstreeta. W drodze był także korpus gen. Ewella co oznaczało ciężkie walki w koszmarze Wilderness. Na razie na drodze Orange (Orange Plank Road) walczył 5. pułk kawalerii skutecznie powstrzymując dalsze posuwanie się piechoty rebeliantów. Było to możliwe dzięki potężnej sile ognia szybkostrzelnych karabinków Spencera oraz osłonie drzew i krzewów. Czterdziestokrotnie liczniejszy przeciwnik sądził, że ma do czynienia z dużym oddziałem piechoty i tylko dlatego kawalerzyści mogli przez sześć godzin blokować siły Longstreeta. Kiedy zaczynało już brakować amunicji pojawiła się w końcu piechota z korpusu Sedgwicka i to ona przejęła ciężar dalszej walki. Kawaleria cofnęła się, ale nadal strzegła obu skrzydeł piechoty. Do swej brygady nowojorczycy z Johnem McIntoshem dołączyli dopiero późnym wieczorem.
Wilson także znalazł się w opałach. Brygada Chapmana została zaatakowana przez Rossnera w pobliżu Craig's Meeting House. Celem ataku był początkowo 1. pułk z Vermont jadący w awangardzie dywizji. Spieszeni kawalerzyści Bryana rozsypali się pośród drzew okalających dom zebrań, który dał nazwę temu punktowi na mapie i skutecznie odparli kilka ataków rebeliantów. Ponownie w siodłach kawaleria Bryana szarżowała kilkakrotnie zdecydowanie odrzucając ludzi Rossnera w kierunku, z którego nadjechali. Można było jednak oczekiwać, że wzmocnieni artylerią czy nawet piechotą rebelianci wkrótce powrócą i ponownie zaatakują. Wilson zamierzał więc okopać się i oczekiwać na nadejście własnej piechoty. Rossner istotnie powrócił wzmocniony około 13.00 i zaatakował spieszony flankę bronioną przez brygadę Chapmana. Linia obrony kawalerii federalnej początkowo załamała się, ale celny ogień baterii Penningtona i Charlesa Fitzhugha powstrzymał dalsze natarcie Rossnera. Tymczasem wróg pojawił się nagle na tyłach dywizji Wilsona od strony Parker's Store i jego sytuacja stała się trudna. Wilson postanowił więc wycofać się w kierunku północno-wschodnim na Todd's Tavern, gdzie mógł liczyć na spotkanie z brygadą Gregga lub piechotą korpusu Hancocka.
Manewr ten ostatecznie udał się dzięki szybkiej przeprawie mostem Corbina przez rzekę Po. Kawaleria Stuarta deptała po piętach zmęczonym i w znacznym stopniu spanikowanym kawalerzystom Wilsona, ale w Todd's Tavern znaleźli oni upragniony ratunek z tej opresji. Na rozkaz gen. Meade dywizja Gregga zajęła ten rejon i umocniła swoje pozycje w oczekiwaniu niemal pewnego ataku sił wroga. Ścigających Wilsona rebeliantów przywitał zmasowany ogień Spencerów oraz konna artyleria. Po wymianie ognia Gregg szarżował na przeciwnika i ścigał go przez 7 kilometrów zanim powrócił na zajmowane w rejonie karczmy Todda pozycje. Odcięty został tylko 18. pułk z Pennsylwanii jadący w tylnej straży dywizji Wilsona. Mimo dwóch rozpaczliwych szarż płk. William Brinton nie był w stanie przebić się przez obronę brygady Rossera usadowioną na Catharpin Road i odszedł ostatecznie przez las w kierunku na wschód. Zagubieni w puszczy kawalerzyści dopiero wieczorem wyszli na drogę Brocka podczas gdy reszta dywizji była już bezpieczna krótko przed godziną 16.00, chociaż sam Wilson omal nie dostał się do niewoli jadąc w tyle swoich oddziałów. Walki kawalerii trwały jednak aż do zapadnięcia ciemności. Obie strony uważnie obserwowały swoje ruchy przemieszczając się po przeciwnych brzegach błotnistego strumienia o nazwie Po. Wilson przegrupował swoje jednostki na tyłach linii obronnych Gregga, a jego żołnierze mogli odpocząć, opatrzyć rany i uzupełnić amunicję.

Rankiem 4 maja gen. Stuart wiedział już o natarciu gen. Granta, choć naturalnie nie wiedział w jakim kierunku się ono rozwinie. W południe zjadł obiad i wysłał specjalnego kuriera z wiadomościami do swojej żony, która z synkiem Jimmym przebywała w domu zaprzyjaźnionego plantatora w pobliżu Beaver Dam Station. Potem pogalopował do sztabu gen. Lee, skąd po krótkiej naradzie z naczelnym dowódcą udał się na rozpoznanie ruchów sił federalnych w Wilderness. Towarzyszący mu adiutant Alexander Boteler opisał ten teren w ten sposób:
"Gałęzie rosnących po obu stronach drogi drzew łączyły się w górze zakrywając niebo tak, że mimo południowego słońca w lesie panował zmrok. Po obu stronch drogi rosła skłębiona masa krzaków tak gęstych, że nawet pies miałby trudności, aby się przez nie przecisnąć."[2]
Po przejechaniu kilku mil grupa Stuarta została znienacka ostrzelana, ale z uwagi na panujący mrok nie wiedziano przez kogo. Po krótkiej wymianie ognia z niewidocznym przeciwnikiem Stuart wycofał się w kierunku własnych pozycji. Po drodze napotkał oddziały z korpusu gen. Hilla, które zgotowały mu owacyjne powitanie. Było to niedaleko przeprawy przez Mine Run. Wieczorem sztab Stuarta biwakował w Verdiersville, a że budynki tej wioski były opuszczone i zrujnowane nocowano w lesie pod gołym niebem. Wygląda na to, że mieszkańcy tej osady w ostępach puszczy Wilderness porzucili ją i założyli w pobliżu nową (zob. mapa). Pobudka była o świcie, a gen. Stuart osobiście kierował piechotę Hilla do miejsce w którym został poprzedniego dnia ostrzelany. Zdążył też na starcie brygady Rossnera z Wilsonem, który był już w fazie odwrotu. W południe spotkał się z gen. Lee w jego tymczasowym stanowisku dowodzenia dołączając do narady, w której brali udział generałowie Pendleton[3] i Hill, a także inni oficerowie sztabowi. Zgromadzenie tych wysokich rangą oficerów tuż przy głównej drodze z bali drewnianych (Plank Road) mogło stać się łatwym łupem niewielkiego nawet oddziału Unii. I taki oddział niespodziewanie się pojawił zmuszając oficerów do mało chlubnej, pośpiesznej ucieczki pieszo i konno. Ponieważ zaskoczenie było obopólne żołnierze federalni nie zdążyli otworzyć ognia. Tak oto przypadek decyduje czasami o losach całej kampanii.

Tymczasem w gęstwinach Wilderness trwały zażarte walki piechoty (zob. poniższe mapki), które nie przyniosły przewagi żadnej ze stron.

[ruchy wojsk 4 maja][ruchy wojsk 5 maja][kawaleria 5 maja]

Gen. Sheridan mógł spotkać się ze swoimi dowódcami dywizji dopiero pod koniec dnia 5 maja w gospodzie Todda. Na miejscu doszedł do wniosku, że de facto kawalerią dowodzi Meade nie troszcząc się nawet o powiadamianie go o wydanych rozkazach. Tutaj jednak sam podjął decyzję, aby utrzymać rejon gospody Todda, gdyż blisko stąd było do wyjścia z gęstwin Wilderness i Armia Potomaku mogła tędy wydostać się z puszczy na otwartą przestrzeń próbując ponownie wymanewrować wojska gen. Lee. Rozkazy te zatwierdził Grant. Kiedy rankiem 6 maja ruszyło natarcie konfederatów linie obronne Unii zachwiały się i na wąskich, leśnych drogach Wilderness zapanował chaos. Atakujący zepchnęli część oddziałów Hancocka z ważnej drogi Brocka, niedaleko gospody Todda. Wystraszony tym faktem Meade rozkazał, aby kawaleria opuściła swoje stanowiska i poszła na tyły piechoty. Tak oto defensywny styl myślenia i działania gen. Meade odciskał się na działaniach armii i to pomimo, że faktycznie kierował nią gen. Grant. Niezbyt chętnie Sheridan opuścił swoje umocnione pozycje i odszedł na polanę Chancellorsville, gdzie połączył się z dywizją Torberta. Był przekonany, że o Todd's Tavern będzie musiał ponownie walczyć i to już niedługo.
Ciężkie walki w Wilderness trwały i kosztowały obie strony utratę ponad 25 tysięcy ludzi z czego 2/3 to straty federalne. Grant jednak nie zrezygnował z ofensywy i zamierzał iść aż do Richmond. Przed kawalerią Sheridana stanęło trudne zadanie wykurzenia Stuarta z oddanych mu bez walki pozycji wokół gospody Todda. Do boju ruszyły dywizje Torberta i Gregga, a wyczerpana poprzednimi walkami dywizja Wilsona pozostała w Chancellorsville. Dywizją Torberta dowodził od 6 maja gen. Wesley Merritt, gdyż Torbert cierpiał straszliwie na ropień w okolicy kręgosłupa i wymagał operacji pod znieczuleniem w namiocie sanitarnym.[4] Nie zachwyciło to Sheridana, ale ostatecznie musiał udzielić mu urlopu zdrowotnego. Wiedział, że może polegać na doświadczonym Merricie.
Armia Potomaku nie wycofała po odniesieniu ciężkich strat w Wilderness, ale zamierzała iść dalej na południe w kierunku Spotsylwania C.H. oraz na zachód. Trzeba było zatem odzyskać resztki gospody Todda, co Sheridan wcześniej przewidział. Droga Brocka musiała być w całości oczyszczona z kawalerii Stuarta. W rezultacie 7 maja stoczono tutaj największą bitwę spieszonej kawalerii, chociaż były także efektowne szarże konne.

Wieczorem poprzedniego dnia Stuart ze swoim sztabem biwakował w pobliżu Parker's Store licząc iż w pobliżu nie ma wroga, a Jankesi swoim zwyczajem wycofali się. Tak jednak nie było, od kuriera dowiedział się, że okoliczne lasy roją się od piechoty przeciwnika. Wzmocniono ochronę sztabu, a wysłany patrol ujął zabłąkanego w pobliżu żołnierza federalnego pochodzenia niemieckiego. Reszta sił kawalerii konfederatów zajmowała niedalekie umocnienia polowe w rejonie gospody Todda. Natarcie na to skrzyżowanie ważnych dróg rozpoczął gen. Custer wyruszając o 2.00 nad ranem[5] ze swoją brygadą z miejsca postoju nocnego. Od południa miała atakować dywizja Gregga, a reszta dywizji Merritta tj. brygady Devina i Gibbsa posuwały się za Custerem. Dzięki wczesnemu wymarszowi Custer był na miejscu jeszcze przed wschodem słońca i ulokował swoich Rosomaków w rejonie skrzyżowania Furnace Road i Brock Pike. Wysunięte pikiety z 1. i 6. pułku z Michigan na polu o szerokości ok. 450 metrów. Pozostali jego ludzie byli ukryci w lesie. W tym czasie dotarł do niego rozkaz gen. Davida Gregga, aby ruszyć w dół Brock Pike i zaatakować dwoma brygadami oddziały z korpusu Longstreeta, które zmierzały na lewą flankę sił federalnych. Zanim Custer mógł wykonać ów rozkaz jego wysunięte pikiety zostały zaatakowane przez 35. pułk z Wirginii z brygady Rossnera (1. dywizja Wade Hamptona). Swoim zwyczajem Custer osobiście poprowadził szybką kontrszarżę. Zaskoczył w ten sposób konfederatów, gdyż w tym miejscu było wzniesienie terenowe (zob. mapa)i przeciwnik nie widział szarżujących kawalerzystów z Michigan. Rozgorzała walka, a Rosser rzucił do ataku kolejny pułk zagrażając prawej flance Custera.[6] W dodatku ogień otworzyła artyleria konna konfederatów. Od czoła atakowali kawalerzyści Fitz Lee. W odpowiedzi Gregg wysłał wsparcie artyleryjskie baterii Heatona. Celne strzały jej armat pomogły uciszyć część dział wroga. Do akcji włączyła się brygada Devina i to zmusiło wroga do bezładnego odwrotu. Jak pisał sam Custer:"wróg po uporczywym oporze został wypędzony z pola walki pozostawiając swoich zabitych i rannych. Wzięliśmy też do niewoli znaczną ilość jeńców, od których dowiedzieliśmy się, że są z dywizji kawalerii Fitzhugha Lee. Ponieważ otrzymane rozkazy zabraniały nam ściganie wroga pozostaliśmy na miejscu do wieczora."[7] [Rozmiar: 35764 bajtów]
Ale dywizja Fitza Lee z brygadami Lomaxa i Wickhama nadal okupowała pozycje wokół gospody Todda i wzdłuż drogi Brocka. Natomiast pozostała część dywizji gen. Hamptona zajmowała pozycje w odległości ok. 4 kilometrów od Todd's Tavern przy znanym nam już moście Corbina na Po, a wkrótce dołączyła do niej dywizja Williama Rooneya Lee mająca w składzie brygady Chamblissa i Gordona. Były to poważne siły skoncentrowane na małym obszarze, a gen. Sheridan liczył się z oporem jednej dywizji lub co najwyżej trzech brygad kawalerii. Konieczne było jak najszybsze zdobycie skrzyżowania przy gospodzie Todda, które Meade tak bezmyślnie oddał w ręce konfederatów. Ci wzmocnili zasieki obronne wzniesione przez kawalerią federalną, odprowadzili większość koni na tyły i walczyli jak piechota kryjąc się za barykadami.
Uderzenie na skrzyżowanie musiało iść zatem na wschód oraz kierunku północnego. Dobry początek brygady Custera i oczyszczenie wschodnich podejść do gospody Todda umożliwił dalsze natarcie brygady Devina. Zarządził on frontalny atak 6. pułku z Nowego Jorku na umocnienia wroga znajdujące się ok. 1200 m od gospody. Atak ten został odparty i nowojorczycy wycofali się ponosząc straty. W tym czasie, a była do godzina 10.00 do Sheridana dotarła wiadomość, że może już dysponować brygadą płk. Gibbsa. Pilnowanie taborów zlecono brygadzie czarnoskórej piechoty z dywizji gen. Ferrero. Dywizja Merritta była więc w komplecie, ale czołowe ataki na umocnione pozycje brygad Wickhama i Lomaxa nie miały sensu. Sheridan rozkazał więc dywizji D. Gregga ruszyć dwoma drogami. Brygada gen. Henry Daviesa miała iść do drogi Piney Branch Church i zajść obronę gospody od tyłu. Natomiast brygada płk. Irvina Gregga miała posuwając się drogą Catharpin zaatakować prawą flankę obrony gospody Todda. Ta taktyka przyniosła sukces, gdyż Fitz Lee widząc na co się zanosi wolał wycofać się w kierunku południowym i tam zbudować szybko barykady ze ściętych pospiesznie drzew. Pierwsza z nich powstała w pobliżu domu Harta, a druga linia obrony została zbudowana obok domu Alsopa.
Ruchy te w gąszczach Wilderness nie zostały zauważone i około 15.00 obie kolumny federalne nacierające na skrzyżowanie spotkały się przy gospodzie Todda nie napotykając oporu. Tym samym kawalerzyści Sheridana znaleźli się w swoistej pułapce, bowiem tkwili pomiędzy groźną jak zawsze dywizją Hamptona do której niedawno dołączyła dywizja Rooneya Lee, a dywizją Fitza Lee. Walka na dwa fronty była nieunikniona trzeba było zatem podzielić siły i przejąć inicjatywę. Gregg ruszył więc na zachód do mostu Corbina, atak na Hamptona wydał mu się zbyt niebezpieczny i podjął słuszną i jedyną w tych warunkach decyzje, aby powrócić na kluczowe skrzyżowanie i tam zorganizować obronę. Konfederaci zajmowali dogodne pozycje na wyższym brzegu rzeczki, a Gregg poniósłby znaczne straty decydując sie na atak. Nie znał też dokładnie sił przeciwnika, nie wiedział że ma do czynienia z dwoma dywizjami kawalerii wroga. Ledwo siły Gregga zdążyły zająć pozycje i ulokować dwie sekcje artylerii konnej, kiedy dwie brygady konfederatów ruszyły do ataku. Pierwszą z dywizji Hamptona dowodził gen. Pierce Young, a drugą z dywizji Rooneya Lee gen. James Gordon. Szarża konna została odparta dzięki precyzyjnym strzałom artylerii. Gordon spieszył więc swoich ludzi i zaatakował barykadę ponownie. Wyjąc swoim zwyczajem jak potępieńcy rebelianci ruszyli ławą do przodu. Tym razem federalni nie spieszyli się z otwarciem ognia, a kiedy już lawina ognia runęła na atakujących ich wycie zamieniło się w skowyt. Zostawiając poległych i rannych na przedpolu konfederaci rozproszyli się i błyskawicznie zniknęli w lesie. Starcie zamieniło się w wojnę pozycyjną. Obie strony prowadziły ogień zza umocnień wystawiając kapelusze na kijach, aby sprowokować przeciwnika do marnowania amunicji.
Drugie zadanie Sheridana było trudniejsze. Konfederacji umocnili się na dwóch barykadach szybko wzniesionych w odległości ok. 1 500 metrów od zabudowań Todda i byli zdecydowani bronić się do końca. Wykonanie tego zadania spadło na brygadę Gibbsa, która w tym dniu nie miała jeszcze okazji walczyć. Atakować miał 6. pułk z Pennsylwanii dowodzony przez majora Jamesa Starra, ale widząc przed sobą silne ugrupowanie konfederatów Starr poprosił o wsparcie i otrzymał je w postaci 1. pułku dragonów z Nowego Jorku. Lansjerzy zaatakowali spieszeni lewą stroną drogi, a dragoni prawą.[8] Walki były niezwykle zacięte. Każdy metr zdobytego terenu był okupiony wielu ofiarami. Pod generałem Gibbsem zabito konia, a lansjerzy stracili adiutanta pułku. Padł także mjr. Starr trafiony z pistoletu prosto w twarz, wielu innych oficerów i żołnierz zostało rannych. Dowodzenie objął jedyny nie trafiony jeszcze kpt. Treichel z kompanii C. Jego kolega kpt. Emlen Carpenter z kompanii E został wzięty do niewoli z której udało mu się później zbiec. Śmiertelnie ranny został kwatermistrz pułkowy por. William Kirk. Ciężko ranny był por. Charles Cove z kompanii K.
[sytuacja w godz. 16.00-19.00] Przy wsparciu ogniowym baterii por. Willistona brygada Gibbsa powoli posuwała się do przodu (zob. mapka obok). Ogień wroga był jednak przytłaczający, kawalerzyści zalegli za drzewami rozpaczliwie szukając schronienia przed ulewą ołowiu. Straty rosły w zastraszającym tempie, zaczynało brakować amunicji. Gibbs domagał się posiłków i do akcji weszła brygada Devina z trzema pułkami. Pierwsza barykada Wickhama stanęła w ogniu od pocisków artylerii, co zmusiło konfederatów do wycofania się na druga zaporę w pobliżu domu Alsopa. Ale Fitz Leee nie zamierzał ustąpić nawet o te 400 metrów, które dzieliły obie barykady. Zadanie odzyskania straconego terenu powierzył płk. Munfordowi z 2. pułku z Wirginii. Jego ludzie przede wszystkim interesowali się rabowanie dobytku poległych i rannych żołnierzy federalnych. Nie starczyło już sił na odzyskanie płonących stanowisk obronnych. Tymczasem do akcji weszła brygada Daviesa i sytuacja Lomaxa oraz Wickhama stała się krytyczna. Fitz Lee posłał kuriera po posiłki do Hamptona, ale ten zajęty trzymaniem w szachu Gregga odmówił. Zamiast tego Stuart, który przebywał w sztabie Hamptona polecił wzmocnienie ataków na pozycje Gregga w nadziei, że w ten sposób zmniejszy nacisk na swój drugi front.
Tam natomiast do akcji wkroczył 9. pułk z Nowego Jorku i zaległ natychmiast pod ogniem kartaczy artylerii konfederatów. Walki przyniosły wielkie straty po obu stronach. W zapadającym już zmroku upiornym ogniem płonęły barykady oświetlając stosy poległych w ich pobliżu. To było piekło, cała ta absurdalna bitwa w ostępach Wilderness była piekłem, które pochłonęło na zawsze tysiące ludzi.
Widok szpitali polowych Armii Potomaku w tym samy czasie był potworny. Kiedy rozpoczęto ich ewakuację do Chancellorsville od ogniska zapalił się las na dużym obszarze. Horace Porter[9] nazwał te sceny "niewypowiedzianą grozą" pisząc dalej:
"W wielu miejscach szalały pożary lasu, wybuchały wozy z amunicją; martwi smażyli się w płomieniach; przerażeni pożarem ranni wlekli się na swoich pogruchotanych kończynach próbując w szalonym spazmie rozpaczy uciec przed płomieniami. Na każdym niemal krzaku wisiały strzępy zaplamionych krwią resztek odzieży. Wyglądało to tak, jakby wszyscy chrześcijanie stali się swymi wrogami, a piekło zstąpiło na ziemię".
Zapadające ciemności spowodowały, że Sheridan odstąpił od atakowania rebeliantów i cofnął się w rejon domu Harta, gdzie walki się rozpoczęły. W tym samym czasie dość przypadkowo zaatakował 2. pułk z Wirginii Wickhama powodując chaos w szeregach wycofujących się kawalerzystów. Davies dołączył do płk. Gregga, który utrzymał gospodę Todda, a Custer rozłożył się obozem w punkcie wyjścia swego porannego ataku. Żołnierzom trudno był spać, gdyż wiele zabitych koni leżało na pobliskim polu bitwy powodując odór trudny do zniesienia.
Wycofanie się ze zdobytych z takim trudem i kosztem pozycji było błędem. Konfederaci w ciągu nocy odbudowali barykady i nadal okupowali ważny dla ruchów Armii Potomaku odcinek drogi. Także Hampton wykonał swoje zadanie blokując skutecznie drogę Catharpin w celu osłony ruchu korpusu Longstreeta. Ponieważ ten wybitny dowódca został poważnie ranny jego korpusem dowodził gen. Anderson.
Sheridan wieczorem napisał entuzjastyczny raport przyznając sobie walne zwycięstwo za samo opanowanie skrzyżowania Todda. Wyliczał wielką ilość wziętych do niewoli konfederatów oraz zabicie w boju "zdrajcy", czyli płk. Charlesa Collinsa, który dowodził 2. pułkiem z Wirginii. Pochodził on z Pennsylwanii i z tego właśnie powodu uważano go za sprzedawczyka. Jednak straty własne były bardzo bolesne, chociaż Sheridan nie znał jeszcze ich pełnego rozmiaru. I właściwie żadne źródło do dziś nie podaje bilansu tych zaciętych walk, jednej z największych bitew kawalerii w tej wojnie. Pokusiłem się o sporządzenie tabeli bilansującej ruchy poszczególnych brygad oraz ich straty z 7 maja (chociaż czasem mamy straty z 7 i 8 maja łącznie). Daje ona jaśniejszy obraz bitwy o gospodę Todda i to nie tylko w części dotyczącej poniesionych strat.

Ruchy brygad dywizji gen. Merrita i gen. Gregga oraz ich przybliżone straty w bitwie o Todd's Tavern

BRYGADA

Pozycja i godz. wejścia

do akcji

Kierunek natarcia

Zdob. teren i zakończenie akcji

Straty w przybliżeniu

Uwagi

CUSTER

skrzyż. dróg Furnace i Brock 7.00

Todd Tavern

SE

 

Przedpole  Todd T.

ogółem ok. 20

 

DEVIN

Brock R. ok.

8.30

Todd T. od 16.00 droga Brock, dom Harta

po zdobyciu pozycji wycofał się na rozkaz Sheridana

57 (zab. 7 i 50 rannych)/ 7-8 maj

OR XXXVI cz.I str.833-34

 

GIBBS

Furnace Road

ok. 11.00

Todd T. od 16.00 droga Brock, dom Harta

po zdobyciu pozycji wycofał się na rozkaz Sheridana

154, tylko 7 maja

z tego 91 to 1. pułk dragonów z Nowego Jorku 

DAVIES

Pinney Branch Church

16.00

Droga Brock, dom Harta iSW

Brock R., dom Alsopa

19.00

ok. 32

 

J. IRVIN GREGG

Todd T. 15.00

SW

most Corbina, wycofanie się

Wysunięta obrona Todd T. /20.00

ok. 24

 

 

 

 

 

łącznie straty blisko 300 ludzi

 

Opracowanie tabeli- własne

 

Jak widać tylko straty brygady Devina są dostępne w oficjalnych raportach armii. Zabitych, rannych i zaginionych brygady Gibbsa podaje wiele źródeł, gdyż 1. pułk dragonów poniósł najwyższe straty w jednej bitwie w tej wojnie. Straty pozostałych brygad trzeba było szacować na podstawie wycinkowych danych. Brak też szczegółowych danych w podziale na kadrę oficerską i żołnierzy dla wszystkich brygad (za wyjątkiem Devina), dlatego staram się wymieniać w tekście rannych i poległych oficerów imiennie.

[Rozmiar: 38034 bajtów]Jak się wydaje to brak dobrej komunikacji Sheridana z gen. Meade był przyczyną niewłaściwego wykonania zadania przez kawalerię federalną. Obie armie ruszyły bowiem w nocny marsz prowadząc szczególnego rodzaju wyścig, którego metą było zajęcie jak najlepszych pozycji w Spotsylvania Court House. Zgodnie z rozkazem Granta Meade miał ruszyć o 20.30 z korpusem Warrena na czele drogą Brocka. A droga ta nie została do końca oczyszczona z sił Fitza Lee. Sheridan od rana 7 maja przebywał ze swoim sztabem na farmie Alricha w pobliżu Chancellorsville. Po południu osobiście kierował walkami w rejonie gospody Todda i powrócił do swej kwatery głównej po godzinie 21.00 i mógł nie wiedzieć o wymarszu Armii Potomaku. Brak dobrej komunikacji wynikał z pewnością z faktu iż Meade nie lubił Sheridana, a ten z kolei nie znosił stylu dowodzenia swego nominalnego przełożonego. W każdym razie droga na południe od gospody Todda była nadal zablokowana, a Hampton skutecznie osłaniał marsz korpusu Andersona. Sytuację tego równoległego wyścigu obu armii przedstawia szkic zamieszczony obok.
Około 1.00 Meade ze zdziwieniem i wściekłością odkrył, że dywizje Gregga i Merritta nocują w rejonie gospody Todda, a sam Sheridan jest znacznie oddalony od tego miejsca. W dodatku obaj dowódcy dywizji nie mieli żadnych rozkazów na najbliższe godziny. Meade sam więc wydał rozkaz, aby Gregg udał się w kierunku mostu Corbina drogą Catharpin osłaniając w ten sposób ruch piechoty i artylerii federalnej. Natomiast Merritt miał skierować się na południe do Spotsylvania Court House i tam rozmieścić swoje trzy brygady, aby zamnknąć zachodnie podejścia do wioski. Tym razem Meade powiadomił Sheridana o wydanych kawalerii rozkazach. Ten natomiast właśnie pisał własne dyspozycje dla swoich dywizji nie mając pojęcia, że Armia Północnej Wirginii maszeruje w szybkim tempie do Spotsylvania Court House. Zanim jego nieaktualne już rozkazy dotarły do Gregga i Merritta byli oni już w ruchu wykonując bezpośrednie rozkazy gen. Meade. Niewątpliwie kwatera główna dowódcy kawalerii była zbytnio oddalona od teatru działań jego jednostek, a on sam był z niewyjaśnionych do końca powodów nie miał rozkazów od dowódcy armii. Jedynie dywizja Wilsona otrzymała wcześniej rozkaz, aby udać się do Spotsylvanii, zająć tą miejscowość i oczekiwać zwolnienia przez piechotę. Tak też się stało, a Wilson ku swemu zaskoczeniu wyszedł na tyły Fitza Lee walczącemu o powstrzymanie postępów korpusu Warrena.
Rozkazy gen. Meade dla dwóch dywizji kawalerii spowodowały totalny bałagan na i tak już zablokowanych drogach przemarszu piechoty i artylerii, a jednocześnie w żaden sposób nie utrudniły ruchów piechoty konfederatów. Lee raz jeszcze wymanewrował Granta z powodu niekompetencji gen. Meade, który nie powinien dowodzić związkiem większym niż korpus. Zawiodło też dowodzenie samego Granta. Ruch czterech korpusów po wąskich, leśnych drogach i to w dodatku w ciemnościach wymagał ścisłej koordynacji, której ewidentnie zabrakło. Wolniejsze jednostki armii zablokowały ruch szybszych, a na kluczowych skrzyżowaniach nie było oficerów sztabu, którzy pomagaliby rozładować zatory.
Tak więc, kiedy o godzinie 3.30 w niedzielną noc czołowe oddziały 5. korpusu gen. Warrena dotarły na miejsce wczorajszej bitwy na drodze Brocka była ona nadal blokowana przez kawalerię Fitza Lee. W oczekiwaniu na Merritta, który miał oczyścić drogę żołnierze piechoty odpoczywali i przygotowywali sobie śniadanie. Fitz Lee w ciągu nocy wybudował nowe umocnienia na drodze. Pierwszą barykadę odsadził 3. pułk z Wirginii, artyleria konfederatów nadal miała zapas amunicji, a jej dowódca mjr. James Breathed tak ulokował swoje działa, aby mieć czyste pole ostrzału. Ponownie rozgorzały walki w pobliżu domu Harta. Do ataku ruszyły dwa pułki kawalerii regularnej. Na placu boju pojawił się Sheridan i osobiście kierował rozmieszczaniem swoich żołnierzy. Merritt musiał jednak uznać, że nie jest w stanie przełamać obrony konfederatów i poprosił o wsparcie piechoty i artylerii z korpusu Warrena. Do ataku lewą stroną drogi ruszyła brygada piechoty płk. Petera Lyle'a, a prawą brygada płk. Denisona. Krótko po godzinie 8.00 piechota dotarła do farmy Alsopa odległej o 4,5 km od gospody Todda. Stałe akcje opóźniające kawalerii rebeliantów zatrzymały marsz całej armii, a kombinowane siły piechoty, artylerii i kawalerii federalnej nie były w stanie przełamać tej zaciekłej obrony przez ponad pięć godzin. Ostatecznie Fitz Lee usadowił się na Laurel Hill i z tej dogodnej pozycji nadal mógł trzymać w szachu korpus Warrena.
Dywizja Wilsona dotarła do Spotsylvanii zgodnie z planem i była to jedyna jednostka federalna, która wygrała wyścig do tej wioski. Słysząc odgłosy walki o Wawrzynowe Wzgórze (Laurel Hill) Wilson zorientował się, że mógłby wyjść na tyły rebeliantów. Ale to, co było do tej pory akcją opóźniającą i blokującą kawalerii Fitza Lee przekształciło się w ten upalny, niedzielny poranek 8 maja w zacięty bój spotkaniowy czołowych jednostek obu armii. Stuart bowiem zażądał pomocy w utrzymaniu zajmowanych pozycji od korpusu Andersona i ją błyskawicznie otrzymał. Brygady Henagana i Humphreya z dywizji Kershawa wraz z artylerią ruszyły szybko drogą Old Court w rejon farmy Spindle'a położonej o podnóża wzgórza Wawrzynowego. Gen. Stuart osobiście kierował rozmieszczeniem artylerii i piechoty i przejął dowodzenie nad całością sił w tym rejonie za zgodą gen. Andersona. To był jego wielki dzień. Wcześniej w sposób perfekcyjny jego kawaleria osłaniała ruchy armii i zablokowała skutecznie marsz sił Granta, a rankiem 8 maja "zimny jak lód, ale cały czas roześmiany" dowodził kawalerią i piechotą w taki sposób, że nieudolnie dowodzony i fatalnie spóźniony korpus Warrena poniósł w tym boju straszliwą klęskę. Jego ataki były chaotyczne i prowadzone bez rozpoznania sił przeciwnika. Rzucano do walki poszczególne pułki, które wykrwawiały się w walce, zamiast uderzyć całą siłą i wykorzystać przewagę liczebną. A Stuart galopował na koniu wzdłuż linii obronnych wzgórza wśród gradu kul i pocisków armatnich cały czas śmiejąc się i żartując. Kule się go nie imały, ta dla niego przeznaczona miała być wystrzelona z pistoletu marki Colt dopiero za trzy dni.
Brygada McIntosha z wiodącym 1. pułkiem z Connecticut przejechała przez Spotsylvanię i skręciła na północ zagrażając tyłom piechoty Andersona. Ulokowany w celu osłony tego podejścia 3. pułk z Wirginii musiał się wycofać drogą Brocka tocząc nierówny bój z przeważającymi siłami federalnymi. Zaalarmowany Anderson wysłał dwie brygady piechoty z dywizji Kershawa z zadaniem okrążenia wioski i zaskoczenia tyłów dywizji Wilsona. Kiedy wyznaczone jednostki ruszyły do akcji z głębin Wilderness nadciągnęła dywizja gen. Fielda. Trzy brygady z tej dywizji zostały niezwłocznie skierowane do Spotsylvania Court House, a ich zadaniem było odcięcie, okrążenie i całkowite zniszczenie dywizji Wilsona w tym rejonie. Zanim jednak pierścień przygotowywanej pułapki zdążył się zamknąć brygada McIntosha wyszła na tyły Wawrzynowego wzgórza, a jej artyleria konna otworzyła ogień omal nie zabijając Portera Alexandra, szefa artylerii gen. Lee. Lufy konfederackich armat musiały szybko zmienić kierunek ognia o 180 stopni, aby sprostać nowemu wyzwaniu. Zanim jednak McIntosh mógł rozwinąć swoja brygadę do ataku na tyły rebeliantów otrzymał rozkaz dowódcy dywizji do wycofania się i powrotu do wioski. Był już najwyższy czas, gdyż piechota Fielda zamykała pierścień okrążenia i wkrótce brygada zostałaby w całości odcięta.
Około południa do Wilsona przygalopował kurier od gen. Sheridana z wiadomością, że korpus Burnside'a jest spóźniony i dywizja może zostać sama w obliczu przeważających sił piechoty i kawalerii wroga. Właściwie już tak się sytuacja rozwjała i Wilson po raz drugi w ciągu kilku zaledwie dni został sam i ponownie stanął w obliczu anihilacji swoich sił. Bardzo szybko rozpoczął więc marsz drogą Fredericksburgską czyli tą samą, którą wczesnym rankiem dumnie wkroczył do Spotsylvania Court House. Kiedy jego ariegarda opuszczała wieś była już atakowana przez elementy dywizji Kershawa. W tym czasie tak oczekiwany przez Wilsona korpus Burnside'a był daleko, a o 8.00 otrzymał od Granta rozkaz zatrzymania się w rejonie farmy Alricha w celu zabezpieczenia konwoju taborów z zaopatrzeniem armii. Dziś już wiadomo, że ani Meade, ani też Grant nie mieli pojęcia, że dywizja Wilsona "zdobyła" Spotsylvania Court House i dlatego żadne odrębne wsparcie piechoty dla niego nie było przewidziane. Naturalnie, gdyby korpus Warrena wykonał swoje zadanie i wszedł rankiem do Spotsylvania Court House sytuacja byłaby całkowicie odmienna. Ale Warren nie wszedł za co część odpowiedzialności ponosi Sheridan i jego oddanie pola Fitzowi Lee poprzedniego dnia.
Nieuchronna konfrontacja Sheridana z Meade nastąpiła w południe 8 maja. Dowódca Armii Potomaku głośno i stanowczo obwinił dowódcę korpusu kawalerii o fiasko całej operacji wyjścia z Widerness do Spotsylvania Court House i o narażenie na utratę dywizji Wilsona. Mały Irlandczyk z równym temperamentem oskarżył gen. Meade o zmianę wydanych przez niego rozkazów dla kawalerii oraz o spowodowanie chaosu na drogach przemarszu piechoty. Sheridan wyraził także przesadną nieco opinię, że realizacja wszystkich chaotyczne wydawanych kawalerii przez dowódcę armii w ciągu ostatnich czterech dni rozkazów, doprowadziłaby do utraty zdolności bojowej przez korpus. Wściekłość Irlandczyka spadła też na gen. Warrena, którego piechota-jego zdaniem- zachowała się haniebnie pozwalając się zatrzymać znacznie mniejszym siłom wroga. Ostatnie słowa Sheridana przeszły do historii. Oświadczył bowiem, że pobije Stuarta, jeśli tylko będzie miał swobodę działania. Jeśli natomiast Meade zamierza nadal wydawać rozkazy kawalerii bez konsultacji z nim, to w takim razie oddaje mu korpus do dyspozycji. Meade był wystraszony tym wybuchem, pojednawczo położył rękę na ramieniu Irlandczyka o rzekł: "No nie, nie miałem takich zamiarów". Ale ten bez słowa wybiegł z namiotu dowódcy. Meade oczywiście niewłocznie doniósł Grantowi o niesubordynacji Sheridana nieopatrznie przytaczając jego przechwałki o pokonaniu Stuarta.
"Tak naprawdę powiedział Sheridan?"-spytał Grant. "On na ogół wie co mówi. Niech zatem wyrusza i zrobi to". Luźno rzucone słowa naczelnego wodza przekuł na suchy, wojskowy język rozkazów szef sztabu armii gen. Benjamin Humphrey. Tym samym 8 maja o godzinie 13.00 uruchomiony został łańcuch wypadków prowadzący prosto do śmierci na polu chwały gen. J.E.B. Stuarta.

[Rozmiar: 1929 bajtów]

Przygotowania do wymarszu kawalerii federalnej trwały krótko. Służby kwatermistrzowskie zobowiązano do wydania wszystkim biorącym w akcji trzydniowych racji żywnościowych[11] i jednodniowych furażu dla koni. Każdy otrzymał też 50 szt. amunicji do karabinków oraz 18 szt. do pistoletów Pozostawiono słabych, chorych oraz pozbawionych koni żołnierzy. Pozostał także cały 4. pułk z Nowego Jorku, którego żołnierze nie zgodzili się na podpisanie kolejnego trzyletniego kontraktu, a termin zakończenia ich służby mijał w sierpniu. Nie bez znaczenia był też fakt, że w skład tego pułku wchodzili głównie emigranci z Europy.
Kierunek Richmond, chociaż celem rajdu Sheridana nie było zdobywanie umocnionej stolicy Konfederacji, a linie zaopatrzenia Armii Północnej Wirginii oraz Jeb Stuart i jego żołnierze. Ruszając na południe z rejony farmy Alrich w poblizu Chancellorsville kolumna kawalerii federalnej przedstawiała imponujący wygląd. Rozciągnięta na długości ponad 20 kilometrów liczyła około 10 tysięcy doskonale uzbrojonych i wyszkolonych weteranów tej wojny. Towarzyszyło im sześć baterii artylerii konnej, a czas pomiędzy przejściem awangardy i końca kolumny wynosił aż cztery godziny. Na czele historyczną Telegraph Road jechali najlepsi z najlepszych, czyli brygada Rosomaków gen. Custera. Poranek 9 maja był słoneczny i ciepły, w ciągu dnia miało być upalnie. Z uwagi na tumany pyłu wznoszonego przez tysiące koni i pojazdów oraz chmary dokuczliwych owadów, marsz przemienił się wkrótce w koszmar.
Już po dwóch godzinach rebelianci z brygady Wickhama odkryli wymarsz Sheridana lokalizując kolumnę w rejonie Massaponax Church na wschód od Spotsylvanii (zob. szczegółową mapke rajdu poniżej). Stuart nie znał celu, ani sił kawalerii federalnej, nie chciał też pozbawiać gen. Lee osłony swoich jednostek.[Massaponax Church] Zdecydował się ruszyć w pościg kombinowanymi siłami dwóch brygad Fitza Lee oraz brygady Gordona z dywizji Rooneya Lee. Natomiast cztery brygady dowodzone przez gen. Hamptona pozostały na miejscu wraz z armią gen. Lee. Stosunek sił był zatem jak 2:1 na korzyść Sheridana.[10]
Wickham zaatakował ariegardę Sheridana między godziną 14.00 a 15.00 w rejonie Jerrell's Mill. Jego ludzie opanowali las po obu stronach drogi i rozpoczęli ostrzał jednostek brygady Daviesa. Dowódca brygady ustalił linię obrony 400 metrów poniżej strumienia i obsadził ją żołnierzami z 1. pułku z Massachusetts. Na lewym skrzydle rozwinął się 1. pułk z New Jersey, a szwadron z 6. pułku z Ohio skierował się w stronę konfederatów uprzedzając ich atak. Ten niemal niezwłocznie nastąpił, a jego furia zepchnęła kawalerię z Ohio na powrót do linii obrony. Wówczas do ataku ruszył 1. pułk z Massachusetts i odrzucił wroga na pozycje wyjściowe. Wymiana ognia trwała jeszcze pół godziny po czym Davies oderwał się od upartego Wickhama. Przynajmniej tak mu się wydawało, gdyż 2. pułk z Wirginii cały czas krążył wokół kolumny Sheridana szukając w niej słabych punktów, aby zaatakować. Konfederaci wykorzystywali swoją znakomitą znajomość terenu dzięki której mogli niepostrzeżenie wychodzić na skrzydła kolumny kawalerii federalnej i ostrzeliwać ją z broni ręcznej, a czasami nawet ogniem artylerii. Ale Davies pod czujnym okiem gen. Davida Gregga prawidłowo kierował akcjami straży tylnej nie dopuszczając Wickhama do opóźnienia marszu.
Sytuacja wymagała jednak rozprawienia się ze stosunkowo nielicznym, ale upartym i dokuczliwym przeciwnikiem. Najprawdopodobniej gen. Gregg zaplanował tą zasadzkę w pobliżu niewielkiej osady o nazwie Mitchell's Shop. Drogę na zakręcie u stóp wzgórza przecinał tam niewielki strumyk, a po obu stronach był gęsty las. Tam też po prawej stronie drogi ukryli się spieszeni kawalerzyści z 1. pułku z Massachusetts, a po lewej 1. pułk z Pennsylwanii. Na przynętę w kierunku odwrotnym do marszu kolumny federalnej został wysłany szwadron z 6. pułku z Ohio. Zbliżała się godzina 17.00, kiedy żołnierze z Ohio zobaczyli[Rajd Sheridana] nadjeżdżających konfederatów. Na jej czele jechał sam gen. William Wickham, a obok niego kpt. George Mathews z 3. pułku z Wirginii. Na widok niewielkiego oddziału kawalerii federalnej Wickham rozkazał zaatakować go niezwłocznie Mathewsowi z 3. pułku z Wirginii. Oficer ten widząc, że to misja prawie samobójcza zapytał jak daleko ma atakować. Na to Wickham odparł ironicznie: "Masz oczyścić cała drogę i wyjechać na druga stronę wroga". Kompania Mathewsa złożona głównie z żołnierzy z powiatu Cumberland ruszyła do szarży, a kawaleria z Ohio zgodnie z planem rzuciła się do ucieczki. Rebelianci atakowali w szyku czwórkowym z szablami wysoko uniesionymi wyjąc swoim zwyczajem niesamowicie. Po chwili z obu stron drogi kawaleria federalna otworzyła morderczy, krzyżowy ogień. Konfederaci spadali z siodeł jeden po drugim, a ci którzy chcieli uratować życie usiłowali wmieszać się między kawalerię z Ohio. Kpt. Mathews spiął ostrogami swego konia, aby zawrócić i w tym momencie padł od celnej kuli wystrzelonej z pobocza drogi[12]. Ci, którzy przedarli się do przodu w większości polegli lub dostali się do niewoli. Wickham zrozumiał, że dał się nabrać jak dziecko i wysłał silny oddział w celu obejścia sił Daviesa, a reszta 3. pułku z Wirginii szarżowała wzdłuż drogi próbując ratować swoich kolegów. Mimo krzyżowego ognia rebelianci przebili się docierając do działa ustawionego w osi drogi. Rozgorzała zacięta walka wręcz, na szable i rewolwery. Rosły straty obu stron, a wysoki płot wzdłuż drogi ograniczał w tym miejscu możliwość manewru. Walczyli tam przede wszystkim artylerzyści w obronie swego działa i żołnierze z Ohio.
Zadanie obejścia ariegrady dzięki dobrej znajomości okolicznych leśnych i polnych dróg powiodło się i konfederaci wyszli prosto na zgrupowanie koni straży tylnej oraz jucznych mułów pilnowane przez nielicznych koniowodnych. Zapanowała panika i wyścig do koni. W międzyczasie w rezultacie natarcia Wickhama odcięty od głównych sił został szwadron z 1. pułku z New Jersey kapitana Waltera Robbinsa, który prowadził rozpoznanie na lewym skrzydle kolumny federalnej. Zaalarmowany odgłosami strzelaniny Robbins wyjechał na główną drogę i nieoczekiwanie znalazł się na tyłach Wickhama. Jego szarża kompletnie zaskoczyła rebeliantów tym bardziej, że od frontu naciskał Davies. Przechodząc do obrony Wickham rozkazał otworzyć ogień swej artylerii konnej. Federalna bateria kpt. Martina rozpoczęła pojedynek z działami konfederatów. Walki powoli wygasały, zapadał zmrok. Powstrzymanie ataków Wickhama kosztowało Daviesa 76 ludzi.[13] Straty konfederatów były znacznie wyższe.
Czoło kolumny było w tym czasie tak daleko, że nie słychać tam było odgłosów toczących się walk. W pewnej chwili zapanowało niewielkie zamieszanie, gdyż miejscowy przewodnik wskazał lewą odnogę drogi, co wydało się podejrzane oficerowi z 6. pułku z Michigan. Polecił on zawiązać pętlę wokół szyi przewodnika i pod jej wpływem pamięć tego sympatyka Południa błyskawicznie się poprawiła i wskazał właściwy kierunek na Chilesburg. Jeszcze przed zmierzchem kolumna Sheridana przekroczyła rzekę North Annna brodem Andersona zmierzając drogą równoległą do linii Virginia Central do ważnego węzła kolejowego Beaver Dam Station. Ochrona tego obiektu była nikła, jak na siły Sheridana, gdyż stanowił ją niewielki oddziałek konnicy. W strugach padającego deszczu i przy grzmotach gwałtownej burzy 1. i 6. pułk z Michigan wpadły do miasteczka i skierowały się do stacji kolejowej, gdzie słychać był gwizd lokomotyw. Tam wyzwolono 378[14] jeńców federalnych wziętych do niewoli w czasie walk w Wilderness. Był wśród nich jeden pułkownik, dwóch podpułkowników i wielu innych żołnierzy i oficerów niezwykle szczęśliwych, że pomoc nadeszła tak szybko. Broni nie brakowało, a więc znaczna część z niedoszłych lokatorów osławionego więzienia Libby w Richmond udała się w dalszą drogę z Sheridanem korzystając z transportu ambulansów i taborów. Dla oficerów znalazły się zdobyczne konie. Ale na stacji znajdowały się także dwa pociągi wyładowane wielką ilością zaopatrzenia dla Armii Północnej Wirginii. Mąka, cukier, melasa, suchary, owies, prawie 100 ton bekonu, broń, namioty sanitarne i amunicja. Część z tych zapasów rozdano żołnierzom, alkohole zostały zabezpieczone przez żandarmerię polową, a resztę podpalono. Blisko setka wagonów oraz zabudowania stacji kolejowej płonęły przez wiele godzin. Lokomotywom artyleria konna przestrzeliła kotły, zerwano też 15 kilometrów linii telegraficznej. Po tak pracowitym dniu kawaleria federalna rozłożyła się biwakiem na noc na południowym brzegu rzeki South Anna. Na wieczornym niebie widać było na wiele kilometrów wielką łunę płonącej stacji Beaver Dam. Widział ją też gen. Stuart. A także płk. Ridgely Brown z z 1. batalionu kawalerii z Marylandu, która to jednostka stacjonowała w pobliskim Hanover Junction. Zabrał on 150 ludzi i zaatakował kawalerzystów Custera, którzy pracowicie niszczyli tory kolejowe i zrywali linie telegraficzne. W wyniku tej śmiałej szarży i krótkiej potyczki płk. Brown wziął kilku jeńców. Daleko w tyle Davies budował na drodze barykady mające powstrzymać upartego Wickhama. Pozostał on w ariegardzie, ale 6. pułk z Ohio, który stracił ponad 70 ludzi został zastąpiony przez 1. pułk z Maine.

Około godziny 3.00 po południu 9 maja gen. Stuart opuścił swoją tymczasową kwaterę główną w starym kościele w pobliżu Spotsylvania Court House i odjechał na południe, aby dołączyć sił do Fitza Lee. Znalazł go w pobliżu Mitchell's Shop o zmroku. Jak wspominał Fitz Lee Stuart był w wyśmienitym nastroju, cały czas żartował i podśpiewywał znany refren "Take your time Lucy and pour your coffee out". Ubrany jak zwykle elegancko, długie buty z ostrogami i kapelusz z długim, czarnym piórem. Wkrótce nadjechała też brygada Lomaxa, a więc Fitz Lee mógł już liczyć na pełny skład swojej dywizji. Dalsze posiłki były już w drodze. Przed wyjazdem Stuart polecił, aby brygada Gordona z trzema pułkami z Karoliny Północnej dołączyła do sił głównych. Gordon biwakował w rejonie Locust Grove i nie było jasne ile czasu zajmie mu marsz na południe. Jego żołnierze byli wyczerpani i potrzebowali odpoczynku. Wysłany oficer ze sztabu Stuarta Theodore Garnett nie zdołał ich poderwać do marszu.
Stuart wraz z dowódcami brygad przygotowywał plan ataku na siły Sheridana na dzień następny. Mając trzy brygady przeciwko trzem dywizjom Sheridana Stuart zamierzał rozdzielić ich siły w czasie przeprawy przez rzekę North Anna. Wiemy, że część sił Sheridana była już znacznie dalej, ale główne siły obozowały na północ od tej przeprawy wodnej. Stuart podzielił więc swoje siły tak, aby Fitz Lee z brygadą Wickhama nadal nękali tyły przeciwnika, a sam Stuart wraz z brygadą Lomaxa i wyczerpaną długimi przemarszami brygadą Gordona zamierzał przejść most Davenport i zaatakować tą część sił Sheridana, która już przekroczyła rzekę. Czyli siły gen. Merritta, które kontynuowały swoje dzieło zniszczenia na linii Virginia Central. Nie spał też Sheridan planując o świcie przekroczyć rzekę i skonsolidować swoje siły w Beaver Dam Station. Dalej jego siły miały przejść drogą Negro Foot w kierunku Richmond. Około północy Sheridan spotkał się z Merrittem i kpt. Abrahamem Arnoldem z 5. 5. pułku kawalerii regularnej. Obawiał się o bezpieczeństwo swoich skrzydeł i most Davenport był najbardziej prawdopodobnym miejscem przez który mógł przejść Stuart ze swoją kawalerią. Kpt. Arnold miał ze swoim pułkiem zabezpieczyć ten most i utrzymać go za wszelką cenę.[15] Obawy Sheridana były uzasadnione, gdyż taki w istocie był plan Stuarta. Pobudką dla kawalerii federalnej były strzały armatnie o godzinie 4.00. Strzelała bateria konfederatów usadowiona na wzgórzach z tyły obozowiska. Gregg wysłał oddział, aby wykurzyć artylerię i pozwolić ludziom zjeść śniadanie przed wymarszem. Wkrótce potem nastąpił wymarsz z dywizją gen. Gregga na czele. Artyleria konna rebeliantów strzelała bez przerwy, nie pomógł kolejny oddział wysłany przez Wilsona celem uciszenia artylerii. Ludzie Wilsona zabezpieczyli jednak przeprawę zwalczając patrole wroga. Zaraz potem zaatakował Wickham, ale obie dywizje były już po drugiej stronie rzeki. Strzelała też artyleria federalna skutecznie osłaniająca przeprawę tak, że straty były niewielkie. Korpus Sheridana zmierzał na miejsce koncentracji w Beaver Dam.
Kiedy kpt. Arnold przed świtem przybył do mostu Davenport pracowali tam konfederaci, gdyż most ten był zniszczony w czasie zimowego rajdu kawalerii federalnej. Po ostrzelaniu i przepędzeniu saperów wroga kpt. Arnold polecił ponownie zniszczyć most. Wkrótce pojawiły się duże oddziały kawalerii z brygad Lomaxa i Gordona, które miały oskrzydlić Sheridana. Arnold wysłał por. Wilsona na czele plutonu, aby zbadał sytuację na drugim brzegu rzeki. Po przejściu brodem Wilson odkrył znaczne siły kawalerii rebeliantów idące wprost na uszkodzony most. Natychmiast zawrócił i zaalarmował Arnolda. Niedługo potem poprzez bród ruszyła szarża kawalerii z 5. pułku z Karoliny Północnej. Ale do kapitana dotarł już kurier z rozkazem dołączenia do głównych sił. Arnold popędził co koń wyskoczy do Beaver Dam, ale Sheridana już tam nie było, były natomiast 2. i 3. pułk z Wirginii. Oddział Arnolda został otoczony, gdyż na tyłach miał Gordona i Lomaxa. Próba przebicia się nie powiodła się, ale po walce na szable i rewolwery Arnold rozproszył swoje siły i objechał konfederatów osłaniany przez ogień szybkostrzelnych Spencerów docierając do Małej rzeki (Little River). Siły Sheridana właśnie przekroczyły tą rzekę, a saperzy byli w trakcie niszczenia ostatniego przęsła mostu. Oddziałek Arnolda w ostatniej chwili przegalopował przez most osłaniany ogniem saperów. Straty były znaczne i wyniosły 68 ludzi oraz dwóch oficerów, w tym por. Wilsona.[16] Brygada Gibbsa po raz kolejny zapłaciła bardzo wysoką cenę w walkach z kawalerią konfederatów.
Stuart wczesnym rankiem był już na spalonej stacji Beaver Dam. Jego żona z dziećmi przebywała na plantacji o tej samej nazwie, której właścicielem był płk. Edmund Fontaine. Tam też skierował swoje kroki Stuart, a po stwierdzeniu, że jego żona jest bezpieczna, pożegnał się z nią i odjechał. Małżonkowie nie wiedzieli, że widzą się po raz ostatni. Jadąc z majorem Venable Stuart wyznał mu, że nie liczy na, aby przeżył tą wojnę. Właściwie nie chciałby jej przeżyć, gdyby Południe miało ponieść klęskę. Do Hanover Junction Stuart dotarł już o zmroku. Tam nastąpił krótki odpoczynek, ale jego adiutant Henry McClellan miał czuwać i dopilnować, aby kawaleria Fitza Lee wyruszyła o 1.00 w dalszy marsz. Razem z nimi o wyznaczonej porze do Taylorsville ruszył też Stuart. Czekało ich dziewięć godzin nieprzerwanej jazdy, aby o godzinie 10.00 dotrzeć do skrzyżowania dróg Telegraph i Old Mountain. Tam drogi te łączyły się w szlak Brooka prowadzący prosto do Richmond. Miejsce to znane było pod nazwą Żółta Gospoda (Yellow Tavern) od starego, zrujnowanego już w tym czasie zajazdu, którego ściany dawno nie były żółte, a spalone słońcem i siekane deszczami przybrały kolor brudnoszary.

O 8.00 Sheridan skoncentrował swoje dywizje i ruszył na południe kierując się na Negro Foot. Za nimi ruszyło kilka szwadronów z brygady Wickhama w celu atakowania straży tylnej. Nie było im łatwo, gdyż federalni stawiali na drodze barykady i z ukrycia prowadzili ostrzał wroga. Wkrótce jednak koncepcje Stuarta zmieniły się i zadanie atakowania tyłów Sheridana przypadło brygadzie Gordona. Reszta sił miała się skoncentrować w rejonie Yellow Tavern, a tam Stuart oczekiwał wsparcia piechoty z obrony stolicy Konfederacji. Plan nie był doskonały, ale innego w tych warunkach po prostu nie było.
Korpus Sheridana prowadzony przez 1. pułk z Maine z dywizji gen. Gregga z wolna posuwał się do przodu. Przyjęto szyk bojowy tak, aby w każdej chwili kawaleria federalna była gotowa do walki. Jej ariegarda była właściwie bez przerwy atakowana przez 1. pułk z Karoliny Półn. Kryjąc się w lasach konfederaci wyjeżdżali nagle z różnych kierunków, otwierali ogień i znikali jak duchy. Czoło kolumny zostało niespodziewanie zaatakowane przez elementy z 1. pułku z Marylandu płk. Browna. Szarża 1. pułku z Maine rozproszyła desperatów, ale atakujący dostali się w krzyżowy ogień ukrytych po obu stronach drogi rebeliantów. Padli zabici i ranni, specjalny oddział zajął się ich transportem do ambulansów, a martwych pochowano w improwizowanych trumnach. Zbliżała się godzina 16.15, gdy kolumna dotarła do mostu Ground Squirrel na rzece South Anna odległego o 30 kilometrów od Beaver Dam. Po przejściu na południowy brzeg most został spalony (zob. przyp. nr 15), a żołnierze zajęli się przygotowywaniem posiłku i oporządzenie swoich rumaków. Patrole 1. pułku z Maine czuwały nad bezpieczeństwem zgrupowania.
Następnego dnia rankiem 11 maja Sheridan podzielił swoje siły. Brygada płk. Irvina Gregga miał pozostać na miejscu w charakterze straży tylnej, a dywizje Merritta i Wilsona ruszyły drogą Mountain, aby przekroczyć linię kolejową Richmond-Fredericksburg na stacji Allen i dalej pomaszerować na Telegraph Road. Osobne zadanie otrzymał Davies. Miał on zniszczyć urządzenia stacji kolejowej Ashland, a po wykonaniu zadania dołączyć do sił głównych. Plan ten miał swoje słabe punkty, które zostały bezlitośnie wykorzystane przez sprytnego przeciwnika.
Rzeka South Anna po spaleniu mostu robiła wrażenie przeszkody nie do przebycia. Ale konfederaci znali stary bród, którego pięciometrowe, strome brzegi wydawały się być trudną, ale nie niemożliwą do pokonania przeszkodą. James Gordon sprawnie przeprawił swoje trzy pułki z Karoliny i na południowym brzegu rozpoczęła się zacięta bitwa z patrolami z 1. pułku z Maine. Główne siły płk. Gregga stacjonowały w pobliżu starej gospody zwanej Gooddall's Tavern. Było tam kilka zniszczonych częściowo zabudowań. Strzelcy wyborowi Gregga zza osłony tych budynków otworzyli ogień do zbliżających rebeliantów zatrzymując ich natarcie. Gordon nie miał artylerii, nie sposób było ją przeprawić przez wykorzystany stary bród. Polecił więc płk. Williamowi Cheek'owi z 1. pułku z Karoliny Płn. obejście głównego budynku, a szwadron z 5. pułku oskrzydlił budynek z drugiej strony, co zmusiło federalnych do wycofania się z terenu gospody na otwartą drogę. Gordon bezlitośnie atakował dalej dwoma spieszonymi pułkami, a 2. pułk z Karoliny Północnej konno szarżował na skrzydło płk. Gregga. 1. pułk z Maine cofając się zderzył się z 10. pułkiem z Nowego Jorku, zapanowało totalne zamieszanie graniczące z paniką. Jednak 1. pułk z Maine był uważany za najlepszą jednostkę kawalerii federalnej i pola łatwo nie oddał. Równie elitarny 1. pułk z Karoliny Północnej walczył zacięcie nie zważając na ponoszone straty. Błyskały szable, słychać było strzały pistoletowe. Żołnierze z Maine pierwsi wpadli z panikę i rozpoczęli ucieczkę, nadaremno płk. Gregg próbował zebrać swoich kawalerzystów. Na szczęście odezwała się artyleria federalna i pod osłoną ognia z dział Gregg sformował w końcu drugą linię obrony w rejonie kościoła Ground Squirrel. Szrapnele i celny ogień Spencerów wstrzymał natarcie Gordona, którego pierwsza fazę konfederaci zdecydowania wygrali. Ponownie płk. Cheek miał wykonać manewr oskrzydlenia Gregga na jego prawej flance przy pomocy szwadronu z jego pułku. Manewr udał się, kawaleria Gregga ponownie wycofała się ścigana przez rebeliantów. W trakcie tego pościgu płk. Cheek został ranny w ramię kulą z pistoletu. Gregg z wolna wycofywał się tocząc stałą walkę z napierającym Gordonem. Mimo znacznych strat nadal wykonywał powierzone mu zadanie straży tylnej Sheridana.
Wykonanie zadania przez gen. Henry Daviesa także nie obyło się bez walki. Jazda bocznymi drogami do Ashland Station rozpoczęła się o 2.00 w nocy. Na miejscu czekał na kawalerię federalną spieszony 2. pułk z Wirginii płk. Munforda. Davies wyparł rebeliantów ze stacji do miasteczka i podpalił ją wraz ze znajdującym się tam pociągiem. Walki przeniosły się teraz do miasta, gdzie w domach ukryli się liczni rebelianci. Z ukrycia razili kawalerzystów z 1. pułku z Massachusetts, padł zabity lubiany przez żołnierz por. Edward Hopkins. Wściekły Davies zamierzał ostrzelać miasteczko z armat artylerii konnej, ale ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu i leśnymi drogami odszedł na miejsce koncentracji w rejon stacji Allen. Tam trwała już destrukcja torów, linii telegrafu i urządzeń kolejowych. Potem kolumna ruszyła dalej. Na czele szła dywizja Merritta, potem Wilson, a na końcu gen. Gregg z dwoma brygadami w straży tylnej. Brygada Gibbsa prowadziła zwiad przed kolumną marszową, a 6. pułk z Pennsylwanii na skrzydłach. Tylko 10 kilometrów dzieliło ich od Richmond, ale miasto to nie było celem generała Sheridana. Celem była kawaleria Stuarta i on sam. Konfederaci wyprzedzili wojsko Sheridana w wyścigu na przedpola Richmond, ale kosztem wielkiego wysiłku ludzi i koni po dziewięciu godzinach jazdy.
Rozmieszczenie sił Stuarta było przygotowane na atak z flanki i na tyły w przypadku, gdyby Sheridan maszerował na Richmond. Henry McClellan udał się do stolicy, aby uprzedzić o przewidywanym ataku kawalerii federalnej gen. Braxtona Bragga, który dowodził obroną miasta. Stuart liczył też na pomoc piechoty, a wówczas miałby kawalerię Sheridana w kleszczach. Na razie jednak zajmował pozycje obronne wykorzystując ukształtowanie terenu /zob. mapki/. Jego tyralierzy obsadzili przedpole i kryjąc się w lesie mogli powstrzymywać frontalne ataki wspierani przez dobrze ulokowaną artylerię konną Stuarta. Zbliżało się godzina 9.30, gdy drogą Brooka nadciągnęły siły Sheridana odcinając konfederatów od Richmond. Szanse powodzenia miały jedynie ataki na skrzydła konfederatów i wykorzystanie przewagi liczebnej. Pierwsze strzały padły w potyczkach spieszonych tyralierów z 6. pułku z Pennsylwanii z ich odpowiednikami z 6. pułku z Wirginii. Za nimi w szyku bojowym ruszyła brygada Gibbsa, a z jego prawej strony rozwinęła się brygada Devina. Na swoim lewym skrzydle Gibbs miał brygadę Custera. Jego 5. i 6. pułk z Michigan zostały spieszone i szybkim atakiem ruszyły na wysunięte patrole wroga przeganiając je na pozycje obronne brygady Lomaxa. Ale ogień pozostałych jednostek wroga oraz artylerii był tak silny, że żołnierze Custera zalegli ostrzeliwani z trzech kierunków jednocześnie. Lepiej powiodło się Gibbsowi, którego 17 pułk z Pennsylwanii odciął ostatecznie rebeliantów od Richmond, a 6. pułk z Nowgo Jorku wyszedł na lewe skrzydło Lomaxa zmuszając go do wycofania się na linie obronne zajmowane przez Wickhama. Padł zabity płk. Pate, dowódca 5. pułku z Wirginii[17], blisko 200 konfederatów dostało się do niewoli. Pobity Lomax wycofywał się się bezładnie i klęska wydawała sie nieuchronna. Do boju weszła jednak brygada Wickhama i opanowała chwilowo sytuację. Teraz wszystkie siły Stuarta znalazły się za niewielkim strumykiem Turnera skierowane frontem na południe. W środku tej linii stała bateria z Baltimore Light Artillery osłaniana przez kompanię K z 1. pułku z Wirginii.
Walki narazie ustały, gen. Sheridan postanowił zaczekać na dywizję Wilsona i dopiero wówczas ponowić natarcie. Istniała też obawa, że od strony Richmond nadejdą posiłki dla Stuarta. W tym kierunku został wysłany więc Devin z 17. pułkiem z Pennsylwanii oraz z 6. pułkiem z Nowego Jorku, a także jedna sekcja z baterii Willistona. Marsz tych jednostek ku liniom obronnym stolicy Konfederacji spowodował alarm i panikę w mieście. Nie było żadnych oznak, aby z tej strony miały nadejść posiłki dla kawalerii Stuarta. O godzinie 14.00 powrócił też wysłannik Stuarta Henry McClellan z informacją, że gen. Bragg jest w stanie obronić stolicę, a Petersburga nadciągają posiłki.

[Rozmiar: 46357 bajtów][Rozmiar: 45149 bajtów]

SZCZEGÓŁOWE MAPY BITWY POD YELLOW TAVERN

Tymczasem nadciągnęła dywizja Wilsona i rozwinęła się na lewym skrzydle. Ponowny atak Sheridana był nieuchronny. Custer wzmocniony 1. pułkiem z Vermont miał szarżować konno na stanowiska artylerii konfederatów. Spieszeni kawalerzyści z 5. i 6. pułku z Michigan mieli wspierać szarże trzech pułków dowodzonych przez Custera. Do pułku z Vermont dołączył też dowódca 2. brygady w 3. dywizji Wilsona płk. George Chapman. O 16.00 zagrały trąbki, a bateria por. Heatona otworzyła ogień. Ruszyło natarcie na całej linii, a do grzmotu dział dołączyła się przyroda, gdyż rozpoczęła się burza. Blisko celu natarcia, czyli Baltimore Light Artillery siedział na koniu Stuart obserwując przez lornetkę postępy kawalerii Sheridana. Przewidział cel ataku Custera i wysłał sierżanta Poindextera po stojącą w rezerwie część 1. pułku z Wirginii. Ale atak rozpędzonych trzech pułków kawalerii wspieranych przez ich spieszonych kolegów był nie do powstrzymania. Po prawej stronie Custera atakował Gibbs, a po jego lewej reszta spieszonej dywizji Wilsona. Strumień Turnera nie stanowił żadnej przeszkody dla tej nawały ludzi i koni, która w kilku miejscach przedarła się przez linie obronne Wickhama. Kompania K dowodzona przez kapitana Gusa Dorseya trwała przy baterii, podczas gdy z obu jej stron przenikali już kawalerzyści Sheridana. Powstrzymało ich dopiero gwałtowne natarcie rezerw 1. pułku z Wirginii sprowadzonych przez sierżanta Poindextera. Miczygańczycy Custera zaczęli się cofać ostrzeliwując się przeciwko nacierającym rebeliantom. Jednym z nich był szeregowiec John Huff z 5. pułku, który wcześniej służył w elitarnej jednostce strzelców wyborowych tzw. Berdan's Sharpshooters. Cofając się jak inni zauważył wysokiego stopniem oficera na koniu w kapeluszu z czarnym piórem, w tym momencie odwrócił się i strzelił do niego z odległości 10-12 metrów z rewolweru Colt kalibru 0.44 cala[18]. Strzał padł pod kątem i trafił generała w podbrzusze, prawdopodobnie uszkadzając wątrobę i żołądek. Kula przeszła na wylot zostawiając na plecach ranę wylotową.
Generał z wielkim trudem utrzymał się na koniu gubiąc pistolet i kapelusz. Krzyknął: "Dostałem"! Dwoma rękami trzymał się kurczowo łęku siodła. Wezwał do siebie Fitza Lee i doktora Fontaine, a kpt. Dorsey próbował wyprowadzić jego konia poza zasięg intensywnego ostrzału. Ale spłoszony koń nie chciał iść prowadzony za uzdę i zaparł się w miejscu. Wokół trwały zacięte walki i sytuacja rannego generała stała się poważna. W każdej chwili mógł dostać się do niewoli, a tego za wszelką cenę pragnął uniknąć. Swojego konia oddał kapitanowi szer. Fred Pitt i wspólnymi siłami Jeb Stuart został posadzony w siodle. Dowodzenie objął Fitz Lee, ale linia konfederatów była już w wielu miejscach przerwana. Rebelianci umykali w panice i Stuart resztką sił wezwał ich do stawiania oporu.
[Yellow Tavern] Sukces 1. pułku z Wirginii w obronie baterii niewiele pomógł, gdyż brygada Custera nacierała nie zważając na straty. Padł zabity mjr. Granger, dowódca 7. pułku z Michigan, ale jego pułk nie wstrzymał ataku. Większość rebeliantów uciekała w kierunku północnym, a część kierowała się na Ashland. Klęska czekała też brygadę Gordona, która zaatakowała gen. Gregga w trakcie niszczenia torów w rejonie stacji Allen. W padającym deszczu ludzie Gordona szarżowali na dobrze rozmieszczonych za nasypem żołnierzy federalnych. Ich atak załamał się w ogniu baterii kpt. Randola i szybkostrzelnych karabinków Spencera na kilkadziesiąt metrów przed linią obrony. Klęska kawalerii Stuarta była zupełna. Ostatnie słowa jej dowódcy wypowiedziane do żołnierzy brzmiały "Wolę umrzeć, aniżeli być pobitym!". Tak się też stało-razem ze śmiertelną raną przyszła porażka, choć przecież poniesiona honorowo, w boju z znacznie liczniejszym i lepiej uzbrojonym przeciwnikiem.

Doktor Fontaine zbadał Stuarta, ale nie był w stanie określić, jakie wewnętrzne organy zostały uszkodzone. Widział, że jego pacjent pogrąża się w szoku i zaordynował whisky. Ten jednak przyrzekł kiedyś swej matce, że nie weźmie kropli alkoholu do ust. Wkrótce jednak dał się przekonać, że to konieczne i ustąpił. Generała ulokowano w ambulansie, ale na drodze do Richmond stała kawaleria Sheridana.[grób Stuarta] Konieczny był długotrwały i uciążliwy objazd, co cierpiącemu na zapalenie otrzewnej Stuartowi przyniosło wiele cierpień. Dopiero późnym wieczorem około godz. 23.00 ambulans z rannym Stuartem dotarł do domu jego szwagra dr. Charlesa Brewera położonego przy ulicy Grace w Richmond. Po licznych konsultacjach lekarze nie zdecydowali się na operację pozostawiając los generała na łasce Opatrzności. Dla ulżenia cierpieniom obłożono ranę lodem. Major Heros von Borcke, który w tym czasie leczył swoje rany w Richmond usiłował wysłać telegram do Flory, żony Stuarta. Linie telegraficzne były jednak zerwane przez kawalerię Sheridana i nic nie dało się zrobić. Depeszę wysłano ze znacznym opóźnieniem drogą okrężną, a w dodatku telegrafista zmienił jej treść pisząc, że generał jest tylko lekko ranny. Von Borcke był pewny, że określił stan rannego, jako zagrażający życiu. Tak czy inaczej depesza nie dotarła do żony Stuarta przed południem dnia następnego, czyli 12 maja. Jej podróż do Richmond w czasie szalejącej burzy i gwałtownych opadów deszczu trwała bardzo długo. W tym czasie jej małżonek dyktował swoją ostatnią wolę, pożegnał się z prezydentem Davisem i popadł w stan przedagonalny. Zmarł dokładnie o godzinie 19.38, a jego żona Flora spóźniła się z przybyciem do łoża śmierci o cztery godziny.
Pogrzeb odbył się dnia następnego w kościele St. James o godzinie piątej po południu. Tu z kolei zabrakło asysty kawalerii poległego generała, gdyż wszyscy jego żołnierze brali udział w pościgu za kawalerią federalną. Trumnę niosło 8 oficerów w stopniu generała, a na cmentarzu Hollywood obecny był prezydent Konfederacji Jefferson Davis wraz ze swoimi ministrami. Na tym samym cmentarzu jesienią 1863 została pochowana córeczka gen. Stuarta. Nabożeństwo w kościele episkopalnym odprawił pastor Peterkin[19], a uroczystość na cmentarzu celebrował osobisty pastor prezydenta dr Charles Minnigerode. Z oddali słychać było huk dział, niebo było zachmurzone, obficie padał deszcz. Pobliski kościółek stracił swoją wieżę w czasie szalejącej w ciągu dnia i nocy burzy, kiedy to przywieziono rannego generała do Richmond po trwającej sześć niekończących się godzin podróży ambulansem. Upadek tej wieży jawi się w tym świetle dosyć symbolicznie.
Na pierwszej tablicy grobowej generała (zob. zdjęcie obok z Hollywood Cementary w Richmond z r. 1865) zapisano dwie daty-zranienia i śmierci. Brak jest daty urodzenia, ale wiemy że stało się to 6 lutego 1833 roku w Laurel Hill, powiat Patrick w stanie Wirginia.                                               

[Rozmiar: 2050 bajtów]

Ocena rajdu Sheridana oraz klęski kawalerii Południa musi siłą rzeczy rzeczy być wieloznaczna. Z jednej strony śmierć generała Stuarta była wielkim ciosem w morale całej Konfederacji. Stuart był przecież uosobieniem niezłomnego ducha oporu przeciwko Jankesom, a także zwyciężcą niezliczonych bitew i potyczek kawalerii Południa. Tym razem przegrał i padł na polu bitwy, ale w obliczu przeważających sił kawalerii federalnej. Jak to ujął gen. Fitz Lee "jego śmierć była bardziej wartościowa dla sprawy Północy niż jakiekolwiek inne wydarzenie, a dla gen. Lee jego strata była nie do naprawienia." Kawaleria Konfederacji poniosła wielkie straty w ludziach i koniach. Tylko 11 maja Wickham stracił pod setkę swoich ludzi, a Lomax prawie dwie setki. W czasie całej kampanii brygada Wickhama stopniała o 20%, a Lomaxa o 30%. Z kolei łączne straty Sheridana w zabitych, rannych i zaginionych wyniosły 625 ludzi, co stanowiło niewiele ponad 5% jego sił. Ale Sheridan przyprowadził ze sobą blisko 400 uwolnionych jeńców federalnych, 300 wziętych do niewoli rebeliantów oraz niezliczone rzesze wyzwolonych niewolników.
Trudno jednak zrozumieć dlaczego Stuart wiedząc iż cały korpus kawalerii federalnej skierował się na Richmond wydzielił ze swoich sił tylko trzy brygady w celu ścigania i zniszczenia przeciwnika. Najpewniej była to decyzja gen. Lee, który obawiał się powtórki z Gettysburga, gdzie brak kawalerii kosztował go bardzo drogo. Obaj dowódcy przebywali w tym czasie razem i z pewnością są to ich wspólne ustalenia. W dodatku siły Stuarta podążały w trzech oddzielnych kolumnach, gdyż brygada Gordona ruszyła jako ostatnia ze swego dość odległego obozowiska w Locust Grove. Wzajemny pościg konfederatów za czołową brygadą Lomaxa w celu konsolidacji sił wyczerpał ludzi i konie nie mniej, niż ciągle ataki na kolumnę Sheridana. Wchodząc do decydującej bitwy z przeważającymi siłami federalnymi konfederaci byli przemęczeni, głodni i niewyspani. Ich zapał bojowy był w znacznym stopniu osłabiony.
Straty Południa w czasie całej kampanii, czyli także w bitwie toczonej w Wilderness i pod Spotsylvanią wyniosły do 12 maja 23 tys. żołnierzy. Oprócz gen. Stuarta i gen. Jamesa Gordona z kawalerii na polu bitwy poległo wielu dowódców brygad piechoty, inni byli ranni lub dostali się do niewoli. Oto 12 maja wczesnym rankiem do niewoli poddaje się gen. brygady Steuart (wymowa jego nazwiska jest identyczna z nazwiskiem Stuart) zwracając się do płk. Beavera z 148. pułku piechoty z Pennsylvanii. Ten zaskoczony pyta, czy to Jeb Stuart, na co generał odpowiada, że nazywa się George H. Steuart. Płk. Beaver zażądał szabli Steuarta, ale ten musiał przyznać, że wskutek zaskoczenia atakiem o świcie nie zdążył jej zabrać. Do niewoli pomaszerował też generał-major Edward Johnson, a jego dywizja została niemal całkowicie rozbita.
Sama akcja pod Yellow Tavern była oceniana, jako wielki sukces gen. Custera. Już po wojnie rozgorzał zasadniczy spór w tej kwestii, gdyż gen. Wilson w swoich wspomnieniach podkreślił osiągnięcia brygady Chapmana w tej bitwie. Jednak to atak miczygańczyków Custera był decydujący i to oni ponieśli największe straty. Podczas, gdy Gibb stracił 19, a Wilson 11 ludzi, to straty czterech pułków Custera wyniosły 113 kawalerzystów. I to jego żołnierz John Huff pochodzący z małej wioski Armada w stanie Michigan śmiertelnie ranił Stuarta celnym strzałem z rewolweru.
Bitwa pod Yellow Tavern była też pierwszym, niekwestionowanym zwycięstwem kawalerii federalnej w tej wojnie. Pamiętamy przecież Brandy Station (9 czerwiec 1863), gdzie po ciężkich walkach każda ze stron przypisała sobie ostateczną wygraną. Podobnie było pod Aldie, Middleburgiem, Upperville, Gettysburgiem, czy w drugiej bitwie pod Brandy Station (10 październik 1863). Wartość zwycięstwa pod Yellow Tavern jet tym bardziej cenna, że walczyły tutaj wielkie związki kawalerii bez najmniejszej interwencji piechoty oraz z udziałem wyłącznie artylerii konnej. Żadna ze stron nie mogła liczyć na wsparcie innych jednostek, aczkolwiek bliskość stolicy Południa sprawiła, że Sheridan musiał się od tej strony zabezpieczyć.
Gen. Sheridan stał u wrót stolicy Konfederacji i mógł ją z łatwością zająć po wygraniu bitwy pod Yellow Tavern. Zdawał sobie jednak sprawę, że nie utrzyma długo miasta w obliczu nadciągających posiłków z Petersburga. Jedynie skoordynowane w czasie uderzenie wszystkich sił gen. Butlera mogło przynieść sukces, ale nikt nie przewidział takiej możliwości. Sheridan musiał zatroszczyć się o sprawny odwrót, odbudowę spalonego mostu Old Meadow i przebicie się do swoich wraz z wziętymi jeńcami i innymi zdobyczami. Czynił to bez pośpiechu świadomy swoich sił i 13 maja maja dotarł do Haxall Landing. Tam żołnierze odpoczywali przez trzy dni, pobierali nowe konie i racje żywnościowe, a w tym czasie armia James Butlera prowadziła działania w kierunku na Richmond.
Trudno zgodzić się z kategoryczną oceną historyka Gordona Rhea[20], który całą wyprawę Sheridana uważa za kosztowny błąd i porównuje go do nieobecności Stuarta w czasie bitwy pood Gettysburgiem. Jest to porównanie chybione, gdyż w przeciwieństwie do gen. Lee Grant doskonale wiedział, gdzie jest i co robi Sheridan. Jego niespodziewane pojawienie się na głębokich tyłach Południa wywołało panikę mieszkańców i narastające przekonanie o bliskiej klęsce sił konfederacji. Rajd przyniósł wielkie straty materialne, a tony zaopatrzenia nie dotarły na front, gdzie Grant ścierał się z Armią Północnej Wirginii. Zniszczono wiele kilometrów linii kolejowych, lokomotywy, wagony i magazyny. Rhea wydaje się zapominać, że Sheridan ściągnął na siebie większość sił kawalerii rebeliantów, co odciążyło siły Granta walczące z okopanym pod Spotsylvanią przeciwnikiem. Eliminacja Stuarta miała także wielką wagę. Gen. Lee nie mianował nikogo na jego miejsce obawiając się niezgody pomiędzy Wade Hamptonem, a Fitzem Lee. Każdy z nich dostał swoją dywizję i odpowiadali bezpośrednią przed naczelnym dowódcą. Ostatnią, ale ważną korzyścią z tego rajdu była konsolidacji kawalerii federalnej, która przekonała się o własnej sile i uwierzyła w swego nowego dowódcę oraz w styl jego dowodzenia. Zasoby ludzkie i materialne Konfederacji kurczyły się i już niedługo nie były możliwe do uzupełnienia. Najlepsi ludzie ginęli lub dostawali się do niewoli. W tym kontekście śmierć gen. Stuarta oznaczała początek końca tej bratobójczej wojny.

[gen. Jeb Stuart]

Ciąg dalszy akcji kawalerii pt.
DROGA DO TREVILIAN STATION


[1]-CHALFANT, WILLIAM Y. "Cheyennes and Horse Soldiers: The 1857 Expedition and the Battle of Solomon's Fork", wyd. Norman, OK, U.S.A. University of Oklahoma Press. 1990. Była to pierwsza i jedyna szarża wykonana siłami dużej jednostki kawalerii przeciwko Indianom.
[2]- Thom Hatch "Clashes of Cavalry-The Civil War Careers of George Armstrong Custer and Jeb Stuart"; wyd. Stackpole Books 2001, str. 181.
[3]- w szeregach Konfederacji walczył gen. William Nelson Pendleton (1809-1883) oraz jego syn ppłk. Alexander "Sandie" Pendleton (1840-1864), który poległ we wrześniu 1864 r. w czasie trzeciej bitwy o Winchester. Jego ojciec był przed wojną pastorem, a w czasie wojny szefem artylerii gen. Lee. W r. 1830 ukończył West Point, ale szybko zrezygnował z kariery w armii. Powrócił do niej z chwilą wybuchu wojny secesyjnej. Nosił przydomek Proboszcz (Parson). Przyjaciel i powiernik gen. Lee od którego był o 2 lata młodszy. W dodatku niezwykle podobny fizycznie do niego.
[4]- wg innych źródeł gen. Albert Torbert wymagał leczenia w Waszyngtonie, a nie w szpitalu polowym. Istotny jest raport generała z dnia 04 lipca 1864 r. w OR, vol. XXXVI, cz.I, str.803-804. Wynika z niego, że dowodzenie dywizją przekazał gen. Merrittowi 5 maja. Ropień był umiejscowiony na końcu kości ogonowej, typowa dolegliwość kawalerzystów, a Torbert przyszedł z piechoty i nie jeździł tam tak intensywnie konno. Z raportu wynika, że operacja pod znieczuleniem chloroformem odbyła się na miejscu, ale 9 maja generał został odesłany przez Fredericksburg do Waszyngtonu, skąd powrócił wyleczony 16 maja. Swoją dywizję objął ponownie 25 maja w rejonie Pole Cat Creek. Przez tydzień dowodził oddziałami kawalerią armii nie działającymi w ramach Korpusu Kawalerii.
[5]- istnieją spore rozbieżności co do godziny wymarszu brygady Custera. Gordon Rea ("The Battles for Spotsylvania Court House and the Road to Yellow Tavern", wyd. Louisiana State University Press Baton Rouge, 2004) pisze, że była to 7.30, a więc sporo po wschodzie słońca. Wydaje się, że Custer musiał wyruszyć wcześniej, a zanim po blisko godzinie ruszyła brygada Devina. Miała jednak krótsza drogę do przebycia. Gibbs został na drodze Furnace strzegąc wozów transportu armii.
[6]- Thom Hatch, op. cit. str. 184. Z mapki wynika, że dywizja Hamptona stacjonowała za rzeką Po, ale z pewnością część brygady Rossera okupowała drogę Carthapin aż do umocnień gospody Todda kryjąc się w lesie. Na odgłos walki wyszli oni na prawe skrzydło Custera atakując początkowo jednym pułkiem, a potem następnym.
[7]- Thom Hatch, op. cit., str. 185. Większość wziętych do niewoli konfederatów była jednak z dywizji F. Lee, a nie Rossera. Ta brygada poniosła ciężkie straty w poprzednich walkach w Wilderness, ale nadal stanowiła trzon dywizji Hamptona mając w składzie 4 pułki weteranów z Wirginii.
[8]- tak podaje monografia pułku "Rush's Lancers" Erica Wittenberga. W rzeczywistości lansjerzy atakowali w centrum drogi, a po swej lewej mieli 1. pułk kawalerii regularnej oraz dragonów z Nowego Jorku, natomiast po prawej 5. pułk kawalerii regularnej. W rezerwie pozostał 2. pułk kawalerii regularnej.
[9]- Horace Porter (1837-1921)absolwent Harvardu i West Point, służył w sztabie gen. Granta, po wojnie był jego osobistym sekretarzem w czasie prezydentury. Wydał ciekawe wspomnienia z czasów wojny " Campaigning With Grant" (1897). Za bitwę pod Chickamauga (był wtedy kapitanem) otrzymał Medal of Honor.
[10]- razem z artylerią konną Stuart miał pod sobą 4 500 ludzi, a więc przewaga Sheridana, który miał ze sobą 10 000 ludzi, była nawet większa i wynosiła jak 2,2:1.
[11]- w skład takich racji wchodziła kawa, cukier, sól, suchary i solona wieprzowina. Kawalerzyści Sheridana otrzymali ograniczone racje i tak np. soloną wieprzowinę wydano tylko na 1 dzień. Wozy zaopatrzenia przewoziły głównie amunicję. Kawaleria miała się wyżywić na miejscu kosztem zbuntowanej prowincji.
[12]- z wykazu poległych wynika, że: Matthews, George H Jr ; kapitan, zmarł od ran, 13 maja 1864 ;ranny w akcji pod Mitchell's Shop 9 maja 1864;zamieszkały: powiat Cumberland, Wirginia. Źródła podają, że ten "najbardziej obiecujący młody oficer", jak charakteryzował go Fitz Lee padł martwy na miejscu. Tak jednak nie było. Rannego federalni zabrali do pobliskiej farmy, gdzie wieczorem skonał ("I had rather die than be whipped-The battle of Yellow Taver"-Patrick Brennan, North&South vol 7, nr 4, str.61).
[13]- O.R. XXXVI, cz.I, str. 184 oraz str. 861.
[14]- dane te wahają się od 400 (wg raportu Custera) do 278 uwolnionych. Dokładną listę zamieścił "New York Herald" w wydaniu z dnia 17 maja 1864 r. Większość jeńców należała do 5. korpusu i dostała się do niewoli poprzedniego dnia w czasie szturmowania Laurel Hill. Byli tam m.in. płk. Phelps z 7. pułku piechoty z Marylandu oraz płk. Talley z 1. pułku Rezerw Pennsylwanii. Różnice w ilości uwolnionych wynikają z tego, że część z tych jeńców dostała się z różnych powodów ponownie do niewoli konfederatów.
[15]- wg monografii 6. pułku z Pennsylwanii (p.przypis 8) elementy 5. pułku kawalerii regularnej wsparte oddziałkiem z 6. pułku z Pennsylwanii dowodzonym przez sierżanta Lewisa Millera z kompanii L, zniszczyły w nocy most Davenport na rzeką South Anna. Jest to błąd, gdyż most ten był ulokowany nad rzeką North Anna. Po wykonaniu tego zadania lansjerzy ścięli kilkanaście drzew blokując ewentualny pościg i nocowali w pobliżu mostu Ground Squirrel z zadaniem jego zniszczenia w razie nadejścia sił Stuarta. Lansjerzy zostali także odcięci od swoich, po spaleniu mostu Ground Squirrel na rzece South Anna spędzili tam noc i dopiero rankiem 11 maja przeszli linię kolejową na wysokości stacji Glen Allen, zerwali tam tory i linie telegrafu i podążyli na skrzyżowanie Yellow Tavern.
[16]- w tej samej monografii lansjerów E. Wittenberg podaje straty grupy Arnolda w wysokości 50 ludzi i dwóch oficerów. Większość dostała się do niewoli i musiała przejść pieszo pod eskortą sierż. B.J. Hadena z 1. pułku z Wirginii do Taylorsville. Sierżant ten zostawił pamiętniki (Fluvanna History #55: Reminiscences of J. E. B. Stuart's Cavalry, by Sergeant B. J. Haden, Edited by Timothy A. Parrish. An interesting account of cavalry exploits, written by a Fluvanna man in Stuart's regiment, and edited by a descendent. Maps. 1993. 44 pages.), gdzie opisał to zdarzenie.
[17]-płk. Henry Clay Pate był przed wojną dobrze dobrze znaną postacią jako przywódca band z pogranicza Missouri. Forsował też w nowym stanie Kansas konstytucję popierającą niewolnictwo. Próbował desperacko powstrzymać atak brygady Gibbsa, ale kula trafiła go w prawą skroń zabijając na miejscu. Jego 5. pułk praktycznie przestał istnieć. Kronikarz 9. pułku kawalerii z Nowego Jorku odnotował, że żołnierze wznosili radosne okrzyki, kiedy dotarła do nich wiadomość o śmierci tego konfederata.
[18]- zob. raport Custera O.R. XXXVI, cz.I, str. 819, w którym pisze, że John A. Huff zmarł kilkanaście dni później z ran odniesionych w potyczce pod Haw's Shop. Nie ma zgodności w kwestii wieku tego żołnierza-różne źródła podają, że miał 44 lub 48 lat. Za Shelbym Foote przyjmuję, że 45. Służył w kompanii "E" 5. pułku z Michigan, a wcześniej był żołnierzem w 2. pułku US Sharpshooters dowodzonym przez płk. Henry Posta. Wg autora podwójnej biografii (p. przypis nr 6) Huff przed oddaniem strzału ze swego Colta oparł rękę o płot, wycelował i pociągnął za spust. Czy miał na to czas w trakcie ucieczki? Stuart stał dokładnie na linii płotu w ten sposób, że głowa jego konia była już po drugiej stronie tego ogrodzenia i strzelał ze swego pistoletu LeMat do uciekających żołnierzy federalnych. "The Civil War Dictionary"(Marc Mayo Boatner III) podaje, że Huff urodził się ok. 1816 r., zmarł w r. 1864. Historycy Konfederacji konsekwentnie zaprzeczali tej wersji wydarzeń-zob. Robert E.L. Krick "Stuart's Last Ride, The Spotsylvania Campaign", wyd. Gary Gallagher-Chapel Hill, 1998.
[19]- był to pastor Joshua Peterkin (ok. 1815-1892). J.Peterkin został proboszczem kościoła św. Józefa w r. 1854 i pełnił tą funkcję do r.1891. Jeden z witraży tego kościoła poświęcono pamięci gen. Stuarta, a drugi kpt. Sally Tompkins, jedynej kobiecie-oficerowi w służbie Konfederacji. Drugi z pastorów Charles Frederick Ernest Minnigerode (1814-1894), pochodził z Niemiec. Słynne były jego kazania, z którymi można zapoznać się w internecie. Kościół ten obecnie nie istnieje, gdyż został w r. 1912 przeniesiony w inne miejscy i wybudowany od podstaw. Zachowano jednak elementy wyposażenia dawnego, drewnianego kościółka.
[20]- Gordon C. Rhea "The Battles for Spotsylvania C.H. and the Road to Yellow Tavern"- str.212

Autor: Zbig Kurzawa-Penkalski, kwiecień-maj 2008

Wykorzystana literatura została podana w przypisach.
Portrety, ilustracje i zdjęcia-Library of Congress.
Mapy-zob. poz.5 przypisów-z tego źródła 3 pierwsze szkice działań w Wilderness. Mapę pierwszej fazy bitwy o tawernę Todda wykonałem eksperymentalnie sam. Polecam także niewielkie, ale dość przejrzyste mapki ze strony Boba Kocha, tam też współczesne zdjęcia tych historycznych miejsc. Duże kolorowe mapy działań kawalerii Sheridana z magazynu North&South vol 7, nr 4.