W wieku XIX wyobrażano sobie na ogół, że każdy wybitny dowódca kawalerii jeśli już miał zginąć, to pędząc na czele swoich żołnierzy w bohaterskiej szarży na przeważające siły wroga. Rzadko kiedy tak się jednak działo w rzeczywistości. Książę Józef Poniatowski bohatersko wypełniał zadanie osłanianie odwrotu Napoleona pod Lipskiem. Kilkakrotnie ranny usiłował sforsować na koniu rzekę Elsterę, tam jednak zabrakło mu sił i utonął. Był październik 1813 roku, a książę Pepi miał 50 lat.
To miała być ostatnia kampania tej wojny. Kierunek uderzenia-Richmond, aczkolwiek gen. Grant wiedział iż celem była armia gen. Lee, a nie samo tak ważne dla Konfederacji miasto. Jak zawsze na czele Armii Potomaku szła kawaleria. O świcie 4 maja 1864 roku dywizja Wilsona wyruszyła ze swoich kwater w rejonie Stevensburga do brodu Germanna. Po przybyciu na miejsce przepędzono pikiety wroga torując drogę dla 5. i 6. korpusu armii. Na rzece Rapidan położono mosty pontonowe dla piechoty, artylerii i taborów, a kawaleria osłaniała przeprawę i marsz do wyznaczonego celu, którym było skrzyżowanie dróg znane pod nazwą Wilderness Tavern.
2. korpus armii przeprawiał się dalej na wschód przez Ely's Ford osłaniany przez dywizję Davida Gregga. Jego celem było Chancellorsville. W nadziei obejścia prawej flanki gen. Lee głównodowodzący siła Unii Grant, jakby niepomny wielkiej klęski gen. Hookera w nieprzebytych gęstwinach tego dzikiego terenu, ponownie skierował tam swoje wojska. Liczył, że zaskoczy przeciwnika i nie będzie musiał walczyć w miejscach, gdzie poniewierały się kości poległych dokładnie rok temu żołnierzy. Pomylił się bardzo i ta pomyłka kosztowała życie wielu tysięcy jego żołnierzy.
3. dywizja kawalerii dowodzona przez gen. Torberta pozostała na tyłach strzegąc taborów Armii Potomaku. Nowy dowódca korpusu kawalerii gen. Sheridan nie był zachwycony tym, że to gen. Meade wydaje rozkazy jego dowódcom, a kawaleria odgrywa rolę asysty piechoty zamiast stanowić samodzielną siłę uderzeniową. Konflikt ten w miarę postępów ofensywy będzie się pogłębiał, aż do rozstrzygnięcia go przez gen. Granta.
Tak więc dywizja Torberta przekroczyła Rapidan 4 maja wieczorem podczas, gdy dywizja Wilsona biwakowała już w pobliżu Parker's Store. Lecz nie wszyscy, bowiem jeszcze przed dotarciem na miejsce postoju dywizji kilka kompanii z brygady Chapmana wyjechało na zwiad w kierunku domniemanych pozycji gen. Lee. Już z postoju Wilson wysłał 5. pułk z Nowego Jorku z brygady starego zawodowca płk. Timothy Bryana w kierunku Mine Run. Tam też krył się w gęstwinie przeciwnik, czyli kawaleria rebeliantów. Po krótkiej potyczce nowojorczycy ruszyli w pościg za uciekającymi w kierunku wioski New Verdiersville konfederatami. Tam właśnie mieścił się sztab Stuarta, ale Wilson nie wyciągnął żadnych wniosków z tej potyczki. Jego rozpoznanie było wycinkowe i błędne, co miało przynieść złe skutki następnego dnia rano.
O godzinie 5.00 Wilson ruszył w kierunku Craig's Meeting House pozostawiając na drodze 5. pułk z Nowego Jorku, który miał oczekiwać na nadejście piechoty. I ona dość szybko nadeszła, ale były to oddziały korpusu Longstreeta. W drodze był także korpus gen. Ewella co oznaczało ciężkie walki w koszmarze Wilderness. Na razie na drodze Orange (Orange Plank Road) walczył 5. pułk kawalerii skutecznie powstrzymując dalsze posuwanie się piechoty rebeliantów. Było to możliwe dzięki potężnej sile ognia szybkostrzelnych karabinków Spencera oraz osłonie drzew i krzewów. Czterdziestokrotnie liczniejszy przeciwnik sądził, że ma do czynienia z dużym oddziałem piechoty i tylko dlatego kawalerzyści mogli przez sześć godzin blokować siły Longstreeta. Kiedy zaczynało już brakować amunicji pojawiła się w końcu piechota z korpusu Sedgwicka i to ona przejęła ciężar dalszej walki. Kawaleria cofnęła się, ale nadal strzegła obu skrzydeł piechoty. Do swej brygady nowojorczycy z Johnem McIntoshem dołączyli dopiero późnym wieczorem.
Wilson także znalazł się w opałach. Brygada Chapmana została zaatakowana przez Rossnera w pobliżu Craig's Meeting House. Celem ataku był początkowo 1. pułk z Vermont jadący w awangardzie dywizji. Spieszeni kawalerzyści Bryana rozsypali się pośród drzew okalających dom zebrań, który dał nazwę temu punktowi na mapie i skutecznie odparli kilka ataków rebeliantów. Ponownie w siodłach kawaleria Bryana szarżowała kilkakrotnie zdecydowanie odrzucając ludzi Rossnera w kierunku, z którego nadjechali. Można było jednak oczekiwać, że wzmocnieni artylerią czy nawet piechotą rebelianci wkrótce powrócą i ponownie zaatakują. Wilson zamierzał więc okopać się i oczekiwać na nadejście własnej piechoty. Rossner istotnie powrócił wzmocniony około 13.00 i zaatakował spieszony flankę bronioną przez brygadę Chapmana. Linia obrony kawalerii federalnej początkowo załamała się, ale celny ogień baterii Penningtona i Charlesa Fitzhugha powstrzymał dalsze natarcie Rossnera. Tymczasem wróg pojawił się nagle na tyłach dywizji Wilsona od strony Parker's Store i jego sytuacja stała się trudna. Wilson postanowił więc wycofać się w kierunku północno-wschodnim na Todd's Tavern, gdzie mógł liczyć na spotkanie z brygadą Gregga lub piechotą korpusu Hancocka.
Manewr ten ostatecznie udał się dzięki szybkiej przeprawie mostem Corbina przez rzekę Po. Kawaleria Stuarta deptała po piętach zmęczonym i w znacznym stopniu spanikowanym kawalerzystom Wilsona, ale w Todd's Tavern znaleźli oni upragniony ratunek z tej opresji. Na rozkaz gen. Meade dywizja Gregga zajęła ten rejon i umocniła swoje pozycje w oczekiwaniu niemal pewnego ataku sił wroga. Ścigających Wilsona rebeliantów przywitał zmasowany ogień Spencerów oraz konna artyleria. Po wymianie ognia Gregg szarżował na przeciwnika i ścigał go przez 7 kilometrów zanim powrócił na zajmowane w rejonie karczmy Todda pozycje. Odcięty został tylko 18. pułk z Pennsylwanii jadący w tylnej straży dywizji Wilsona. Mimo dwóch rozpaczliwych szarż płk. William Brinton nie był w stanie przebić się przez obronę brygady Rossera usadowioną na Catharpin Road i odszedł ostatecznie przez las w kierunku na wschód. Zagubieni w puszczy kawalerzyści dopiero wieczorem wyszli na drogę Brocka podczas gdy reszta dywizji była już bezpieczna krótko przed godziną 16.00, chociaż sam Wilson omal nie dostał się do niewoli jadąc w tyle swoich oddziałów. Walki kawalerii trwały jednak aż do zapadnięcia ciemności. Obie strony uważnie obserwowały swoje ruchy przemieszczając się po przeciwnych brzegach błotnistego strumienia o nazwie Po.
Wilson przegrupował swoje jednostki na tyłach linii obronnych Gregga, a jego żołnierze mogli odpocząć, opatrzyć rany i uzupełnić amunicję.
Rankiem 4 maja gen. Stuart wiedział już o natarciu gen. Granta, choć naturalnie nie wiedział w jakim kierunku się ono rozwinie.
W południe zjadł obiad i wysłał specjalnego kuriera z wiadomościami do swojej żony, która z synkiem Jimmym przebywała w domu zaprzyjaźnionego plantatora w pobliżu Beaver Dam Station. Potem pogalopował do sztabu gen. Lee, skąd po krótkiej naradzie z naczelnym dowódcą udał się na rozpoznanie ruchów sił federalnych w Wilderness. Towarzyszący mu adiutant Alexander Boteler opisał ten teren w ten sposób:
"Gałęzie rosnących po obu stronach drogi drzew łączyły się w górze zakrywając niebo tak, że mimo południowego słońca w lesie panował zmrok. Po obu stronch drogi rosła skłębiona masa krzaków tak gęstych, że nawet pies miałby trudności, aby się przez nie przecisnąć."[2]
Po przejechaniu kilku mil grupa Stuarta została znienacka ostrzelana, ale z uwagi na panujący mrok nie wiedziano przez kogo. Po krótkiej wymianie ognia z niewidocznym przeciwnikiem Stuart wycofał się w kierunku własnych pozycji. Po drodze napotkał oddziały z korpusu gen. Hilla, które zgotowały mu owacyjne powitanie. Było to niedaleko przeprawy przez Mine Run. Wieczorem sztab Stuarta biwakował w Verdiersville, a że budynki tej wioski były opuszczone i zrujnowane nocowano w lesie pod gołym niebem. Wygląda na to, że mieszkańcy tej osady w ostępach puszczy Wilderness porzucili ją i założyli w pobliżu nową (zob. mapa). Pobudka była o świcie, a gen. Stuart osobiście kierował piechotę Hilla do miejsce w którym został poprzedniego dnia ostrzelany. Zdążył też na starcie brygady Rossnera z Wilsonem, który był już w fazie odwrotu. W południe spotkał się z gen. Lee w jego tymczasowym stanowisku dowodzenia dołączając do narady, w której brali udział generałowie Pendleton[3] i Hill, a także inni oficerowie sztabowi.
Zgromadzenie tych wysokich rangą oficerów tuż przy głównej drodze z bali drewnianych (Plank Road) mogło stać się łatwym łupem niewielkiego nawet oddziału Unii. I taki oddział niespodziewanie się pojawił zmuszając oficerów do mało chlubnej, pośpiesznej ucieczki pieszo i konno. Ponieważ zaskoczenie było obopólne żołnierze federalni nie zdążyli otworzyć ognia. Tak oto przypadek decyduje czasami o losach całej kampanii.
Tymczasem w gęstwinach Wilderness trwały zażarte walki piechoty (zob. poniższe mapki), które nie przyniosły przewagi żadnej ze stron.
Gen. Sheridan mógł spotkać się ze swoimi dowódcami dywizji dopiero pod koniec dnia 5 maja w gospodzie Todda. Na miejscu doszedł do wniosku, że de facto kawalerią dowodzi Meade nie troszcząc się nawet o powiadamianie go o wydanych rozkazach. Tutaj jednak sam podjął decyzję, aby utrzymać rejon gospody Todda, gdyż blisko stąd było do wyjścia z gęstwin Wilderness i Armia Potomaku mogła tędy wydostać się z puszczy na otwartą przestrzeń próbując ponownie wymanewrować wojska gen. Lee. Rozkazy te zatwierdził Grant. Kiedy rankiem 6 maja ruszyło natarcie konfederatów linie obronne Unii zachwiały się i na wąskich, leśnych drogach Wilderness zapanował chaos. Atakujący zepchnęli część oddziałów Hancocka z ważnej drogi Brocka, niedaleko gospody Todda. Wystraszony tym faktem Meade rozkazał, aby kawaleria opuściła swoje stanowiska i poszła na tyły piechoty. Tak oto defensywny styl myślenia i działania gen. Meade odciskał się na działaniach armii i to pomimo, że faktycznie kierował nią gen. Grant. Niezbyt chętnie Sheridan opuścił swoje umocnione pozycje i odszedł na polanę Chancellorsville, gdzie połączył się z dywizją Torberta. Był przekonany, że o Todd's Tavern będzie musiał ponownie walczyć i to już niedługo.
Wieczorem poprzedniego dnia Stuart ze swoim sztabem biwakował w pobliżu Parker's Store licząc iż w pobliżu nie ma wroga, a Jankesi swoim zwyczajem wycofali się. Tak jednak nie było, od kuriera dowiedział się, że okoliczne lasy roją się od piechoty przeciwnika. Wzmocniono ochronę sztabu, a wysłany patrol ujął zabłąkanego w pobliżu żołnierza federalnego pochodzenia niemieckiego. Reszta sił kawalerii konfederatów zajmowała niedalekie umocnienia polowe w rejonie gospody Todda. Natarcie na to skrzyżowanie ważnych dróg rozpoczął gen. Custer wyruszając o 2.00 nad ranem[5] ze swoją brygadą z miejsca postoju nocnego. Od południa miała atakować dywizja Gregga, a reszta dywizji Merritta tj. brygady Devina i Gibbsa posuwały się za Custerem. Dzięki wczesnemu wymarszowi Custer był na miejscu jeszcze przed wschodem słońca i ulokował swoich Rosomaków w rejonie skrzyżowania Furnace Road i Brock Pike. Wysunięte pikiety z 1. i 6. pułku z Michigan na polu o szerokości ok. 450 metrów. Pozostali jego ludzie byli ukryci w lesie. W tym czasie dotarł do niego rozkaz gen. Davida Gregga, aby ruszyć w dół Brock Pike i zaatakować dwoma brygadami oddziały z korpusu Longstreeta, które zmierzały na lewą flankę sił federalnych. Zanim Custer mógł wykonać ów rozkaz jego wysunięte pikiety zostały zaatakowane przez 35. pułk z Wirginii z brygady Rossnera (1. dywizja Wade Hamptona). Swoim zwyczajem Custer osobiście poprowadził szybką kontrszarżę. Zaskoczył w ten sposób konfederatów, gdyż w tym miejscu było wzniesienie terenowe (zob. mapa)i przeciwnik nie widział szarżujących kawalerzystów z Michigan. Rozgorzała walka, a Rosser rzucił do ataku kolejny pułk zagrażając prawej flance Custera.[6] W dodatku ogień otworzyła artyleria konna konfederatów. Od czoła atakowali kawalerzyści Fitz Lee. W odpowiedzi Gregg wysłał wsparcie artyleryjskie baterii Heatona. Celne strzały jej armat pomogły uciszyć część dział wroga. Do akcji włączyła się brygada Devina i to zmusiło wroga do bezładnego odwrotu. Jak pisał sam Custer:"wróg po uporczywym oporze został wypędzony z pola walki pozostawiając swoich zabitych i rannych. Wzięliśmy też do niewoli znaczną ilość jeńców, od których dowiedzieliśmy się, że są z dywizji kawalerii Fitzhugha Lee. Ponieważ otrzymane rozkazy zabraniały nam ściganie wroga pozostaliśmy na miejscu do wieczora."[7]
Ale dywizja Fitza Lee z brygadami Lomaxa i Wickhama nadal okupowała pozycje wokół gospody Todda i wzdłuż drogi Brocka. Natomiast pozostała część dywizji gen. Hamptona zajmowała pozycje w odległości ok. 4 kilometrów od Todd's Tavern przy znanym nam już moście Corbina na Po, a wkrótce dołączyła do niej dywizja Williama Rooneya Lee mająca w składzie brygady Chamblissa i Gordona.
Były to poważne siły skoncentrowane na małym obszarze, a gen. Sheridan liczył się z oporem jednej dywizji lub co najwyżej trzech brygad kawalerii. Konieczne było jak najszybsze zdobycie skrzyżowania przy gospodzie Todda, które Meade tak bezmyślnie oddał w ręce konfederatów. Ci wzmocnili zasieki obronne wzniesione przez kawalerią federalną, odprowadzili większość koni na tyły i walczyli jak piechota kryjąc się za barykadami.
Uderzenie na skrzyżowanie musiało iść zatem na wschód oraz kierunku północnego.
Dobry początek brygady Custera i oczyszczenie wschodnich podejść do gospody Todda umożliwił dalsze natarcie brygady Devina. Zarządził on frontalny atak 6. pułku z Nowego Jorku na umocnienia wroga znajdujące się ok. 1200 m od gospody. Atak ten został odparty i nowojorczycy wycofali się ponosząc straty. W tym czasie, a była do godzina 10.00 do Sheridana dotarła wiadomość, że może już dysponować brygadą płk. Gibbsa. Pilnowanie taborów zlecono brygadzie czarnoskórej piechoty z dywizji gen. Ferrero.
Dywizja Merritta była więc w komplecie, ale czołowe ataki na umocnione pozycje brygad Wickhama i Lomaxa nie miały sensu. Sheridan rozkazał więc dywizji D. Gregga ruszyć dwoma drogami. Brygada gen. Henry Daviesa miała iść do drogi Piney Branch Church i zajść obronę gospody od tyłu. Natomiast brygada płk. Irvina Gregga miała posuwając się drogą Catharpin zaatakować prawą flankę obrony gospody Todda. Ta taktyka przyniosła sukces, gdyż Fitz Lee widząc na co się zanosi wolał wycofać się w kierunku południowym i tam zbudować szybko barykady ze ściętych pospiesznie drzew. Pierwsza z nich powstała w pobliżu domu Harta, a druga linia obrony została zbudowana obok domu Alsopa.
Ruchy te w gąszczach Wilderness nie zostały zauważone i około 15.00 obie kolumny federalne nacierające na skrzyżowanie spotkały się
przy gospodzie Todda nie napotykając oporu. Tym samym kawalerzyści Sheridana znaleźli się w swoistej pułapce, bowiem tkwili pomiędzy groźną jak zawsze dywizją Hamptona do której niedawno dołączyła dywizja Rooneya Lee, a dywizją Fitza Lee. Walka na dwa fronty była nieunikniona trzeba było zatem podzielić siły i przejąć inicjatywę. Gregg ruszył więc na zachód do mostu Corbina, atak na Hamptona wydał mu się zbyt niebezpieczny i podjął słuszną i jedyną w tych warunkach decyzje, aby powrócić na kluczowe skrzyżowanie i tam zorganizować obronę. Konfederaci zajmowali dogodne pozycje na wyższym brzegu rzeczki, a Gregg poniósłby znaczne straty decydując sie na atak. Nie znał też dokładnie sił przeciwnika, nie wiedział że ma do czynienia z dwoma dywizjami kawalerii wroga. Ledwo siły Gregga zdążyły zająć pozycje i ulokować dwie sekcje artylerii konnej, kiedy dwie brygady konfederatów ruszyły do ataku. Pierwszą z dywizji Hamptona dowodził gen. Pierce Young, a drugą z dywizji Rooneya Lee gen. James Gordon. Szarża konna została odparta dzięki precyzyjnym strzałom artylerii. Gordon spieszył więc swoich ludzi i zaatakował barykadę ponownie. Wyjąc swoim zwyczajem jak potępieńcy rebelianci ruszyli ławą do przodu. Tym razem federalni nie spieszyli się z otwarciem ognia, a kiedy już lawina ognia runęła na atakujących ich wycie zamieniło się w skowyt. Zostawiając poległych i rannych na przedpolu konfederaci rozproszyli się i błyskawicznie zniknęli w lesie. Starcie zamieniło się w wojnę pozycyjną. Obie strony prowadziły ogień zza umocnień
wystawiając kapelusze na kijach, aby sprowokować przeciwnika do marnowania amunicji.
Drugie zadanie Sheridana było trudniejsze. Konfederacji umocnili się na dwóch barykadach szybko wzniesionych w odległości ok. 1 500 metrów od zabudowań Todda i byli zdecydowani bronić się do końca. Wykonanie tego zadania spadło na brygadę Gibbsa, która w tym dniu nie miała jeszcze okazji walczyć. Atakować miał 6. pułk z Pennsylwanii dowodzony przez majora Jamesa Starra, ale widząc przed sobą silne ugrupowanie konfederatów Starr poprosił o wsparcie i otrzymał je w postaci 1. pułku dragonów z Nowego Jorku. Lansjerzy zaatakowali spieszeni lewą stroną drogi, a dragoni prawą.[8] Walki były niezwykle zacięte. Każdy metr zdobytego terenu był okupiony wielu ofiarami. Pod generałem Gibbsem zabito konia, a lansjerzy stracili adiutanta pułku. Padł także mjr. Starr trafiony z pistoletu prosto w twarz, wielu innych oficerów i żołnierz zostało rannych. Dowodzenie objął jedyny nie trafiony jeszcze kpt. Treichel z kompanii C.
Jego kolega kpt. Emlen Carpenter z kompanii E został wzięty do niewoli z której udało mu się później zbiec. Śmiertelnie ranny został kwatermistrz pułkowy por. William Kirk. Ciężko ranny był por. Charles Cove z kompanii K.
Przy wsparciu ogniowym baterii por. Willistona brygada Gibbsa powoli posuwała się do przodu (zob. mapka obok). Ogień wroga był jednak przytłaczający, kawalerzyści zalegli za drzewami rozpaczliwie szukając schronienia przed ulewą ołowiu. Straty rosły w zastraszającym tempie, zaczynało brakować amunicji. Gibbs domagał się posiłków i do akcji weszła brygada Devina z trzema pułkami. Pierwsza barykada Wickhama stanęła w ogniu od pocisków artylerii, co zmusiło konfederatów do wycofania się na druga zaporę w pobliżu domu Alsopa. Ale Fitz Leee nie zamierzał ustąpić nawet o te 400 metrów, które dzieliły obie barykady. Zadanie odzyskania straconego terenu powierzył płk. Munfordowi z 2. pułku z Wirginii. Jego ludzie przede wszystkim interesowali się rabowanie dobytku poległych i rannych żołnierzy federalnych. Nie starczyło już sił na odzyskanie płonących stanowisk obronnych. Tymczasem do akcji weszła brygada Daviesa i sytuacja Lomaxa oraz Wickhama stała się krytyczna. Fitz Lee posłał kuriera po posiłki do Hamptona, ale ten zajęty trzymaniem w szachu Gregga odmówił. Zamiast tego Stuart, który przebywał w sztabie Hamptona polecił wzmocnienie ataków na pozycje Gregga w nadziei, że w ten sposób zmniejszy nacisk na swój drugi front.
Tam natomiast do akcji wkroczył 9. pułk z Nowego Jorku i zaległ natychmiast pod ogniem kartaczy artylerii konfederatów. Walki przyniosły wielkie straty po obu stronach. W zapadającym już zmroku upiornym ogniem płonęły barykady oświetlając stosy poległych w ich pobliżu. To było piekło, cała ta absurdalna bitwa w ostępach Wilderness była piekłem, które pochłonęło na zawsze tysiące ludzi.
Widok szpitali polowych Armii Potomaku w tym samy czasie był potworny. Kiedy rozpoczęto ich ewakuację do Chancellorsville od ogniska zapalił się las na dużym obszarze. Horace Porter[9] nazwał te sceny "niewypowiedzianą grozą" pisząc dalej:
"W wielu miejscach szalały pożary lasu, wybuchały wozy z amunicją; martwi smażyli się w płomieniach; przerażeni pożarem ranni wlekli się na swoich pogruchotanych kończynach próbując w szalonym spazmie rozpaczy uciec przed płomieniami. Na każdym niemal krzaku wisiały strzępy zaplamionych krwią resztek odzieży. Wyglądało to tak, jakby wszyscy chrześcijanie stali się swymi wrogami, a piekło zstąpiło na ziemię".
Zapadające ciemności spowodowały, że Sheridan odstąpił od atakowania rebeliantów i cofnął się w rejon domu Harta, gdzie walki się rozpoczęły. W tym samym czasie dość przypadkowo zaatakował 2. pułk z Wirginii Wickhama powodując chaos w szeregach wycofujących się kawalerzystów. Davies dołączył do płk. Gregga, który utrzymał gospodę Todda, a Custer rozłożył się obozem w punkcie wyjścia swego porannego ataku. Żołnierzom trudno był spać, gdyż wiele zabitych koni leżało na pobliskim polu bitwy powodując odór trudny do zniesienia.
Wycofanie się ze zdobytych z takim trudem i kosztem pozycji było błędem. Konfederaci w ciągu nocy odbudowali barykady i nadal okupowali ważny dla ruchów Armii Potomaku odcinek drogi. Także Hampton wykonał swoje zadanie blokując skutecznie drogę Catharpin w celu osłony ruchu korpusu Longstreeta. Ponieważ ten wybitny dowódca został poważnie ranny jego korpusem dowodził gen. Anderson.
Sheridan wieczorem napisał entuzjastyczny raport przyznając sobie walne zwycięstwo za samo opanowanie skrzyżowania Todda. Wyliczał wielką ilość wziętych do niewoli konfederatów oraz zabicie w boju "zdrajcy", czyli płk. Charlesa Collinsa, który dowodził 2. pułkiem z Wirginii. Pochodził on z Pennsylwanii i z tego właśnie powodu uważano go za sprzedawczyka. Jednak straty własne były bardzo bolesne, chociaż Sheridan nie znał jeszcze ich pełnego rozmiaru. I właściwie żadne źródło do dziś nie podaje bilansu tych zaciętych walk, jednej z największych bitew kawalerii w tej wojnie. Pokusiłem się o sporządzenie tabeli bilansującej ruchy poszczególnych brygad oraz ich straty z 7 maja (chociaż czasem mamy straty z 7 i 8 maja łącznie). Daje ona jaśniejszy obraz bitwy o gospodę Todda i to nie tylko w części dotyczącej poniesionych strat.
BRYGADA |
Pozycja i godz. wejścia do akcji |
Kierunek natarcia |
Zdob. teren i zakończenie akcji |
Straty w przybliżeniu |
Uwagi |
CUSTER |
skrzyż. dróg Furnace i Brock 7.00 |
Todd
Tavern SE |
Przedpole Todd T. |
ogółem ok. 20 |
|
DEVIN |
Brock R. ok. 8.30 |
Todd T. od 16.00 droga Brock, dom Harta |
po zdobyciu pozycji wycofał się na rozkaz Sheridana |
57 (zab. 7 i 50 rannych)/ 7-8 maj |
OR XXXVI
cz.I str.833-34 |
GIBBS
|
Furnace
Road ok.
11.00 |
Todd T. od 16.00 droga Brock, dom Harta |
po zdobyciu pozycji wycofał się na rozkaz Sheridana |
154,
tylko 7 maja |
z tego 91 to 1. pułk dragonów z Nowego Jorku |
DAVIES
|
Pinney
Branch Church 16.00 |
Droga
Brock, dom Harta iSW |
Brock
R., dom Alsopa 19.00 |
ok. 32 |
|
J. IRVIN GREGG
|
Todd T.
15.00 SW |
most Corbina, wycofanie się |
Wysunięta obrona Todd T. /20.00 |
ok. 24 |
|
|
|
|
|
łącznie straty blisko 300 ludzi |
|
Jak się wydaje to brak dobrej komunikacji Sheridana z gen. Meade był przyczyną niewłaściwego wykonania zadania przez kawalerię federalną. Obie armie ruszyły bowiem w nocny marsz prowadząc szczególnego rodzaju wyścig, którego metą było zajęcie jak najlepszych pozycji w Spotsylvania Court House. Zgodnie z rozkazem Granta Meade miał ruszyć o 20.30 z korpusem Warrena na czele drogą Brocka. A droga ta nie została do końca oczyszczona z sił Fitza Lee. Sheridan od rana 7 maja przebywał ze swoim sztabem na farmie Alricha w pobliżu Chancellorsville. Po południu osobiście kierował walkami w rejonie gospody Todda i powrócił do swej kwatery głównej po godzinie 21.00 i mógł nie wiedzieć o wymarszu Armii Potomaku. Brak dobrej komunikacji wynikał z pewnością z faktu iż Meade nie lubił Sheridana, a ten z kolei nie znosił stylu dowodzenia swego nominalnego przełożonego. W każdym razie droga na południe od gospody Todda była nadal zablokowana, a Hampton skutecznie osłaniał marsz korpusu Andersona. Sytuację tego równoległego wyścigu obu armii przedstawia szkic zamieszczony obok.
Około 1.00 Meade ze zdziwieniem i wściekłością odkrył, że dywizje Gregga i Merritta nocują w rejonie gospody Todda, a sam Sheridan jest znacznie oddalony od tego miejsca. W dodatku obaj dowódcy dywizji nie mieli żadnych rozkazów na najbliższe godziny. Meade sam więc wydał rozkaz, aby Gregg udał się w kierunku mostu Corbina drogą Catharpin osłaniając w ten sposób ruch piechoty i artylerii federalnej. Natomiast Merritt miał skierować się na południe do Spotsylvania Court House i tam rozmieścić swoje trzy brygady, aby zamnknąć zachodnie podejścia do wioski. Tym razem Meade powiadomił Sheridana o wydanych kawalerii rozkazach. Ten natomiast właśnie pisał własne dyspozycje dla swoich dywizji nie mając pojęcia, że Armia Północnej Wirginii maszeruje w szybkim tempie do Spotsylvania Court House. Zanim jego nieaktualne już rozkazy dotarły do Gregga i Merritta byli oni już w ruchu wykonując bezpośrednie rozkazy gen. Meade. Niewątpliwie kwatera główna dowódcy kawalerii była zbytnio oddalona od teatru działań jego jednostek, a on sam był z niewyjaśnionych do końca powodów nie miał rozkazów od dowódcy armii. Jedynie dywizja Wilsona otrzymała wcześniej rozkaz, aby udać się do Spotsylvanii, zająć tą miejscowość i oczekiwać zwolnienia przez piechotę. Tak też się stało, a Wilson ku swemu zaskoczeniu wyszedł na tyły Fitza Lee walczącemu o powstrzymanie postępów korpusu Warrena.
Rozkazy gen. Meade dla dwóch dywizji kawalerii spowodowały totalny bałagan na i tak już zablokowanych drogach przemarszu piechoty i artylerii, a jednocześnie w żaden sposób nie utrudniły ruchów piechoty konfederatów. Lee raz jeszcze wymanewrował Granta z powodu niekompetencji gen. Meade, który nie powinien dowodzić związkiem większym niż korpus. Zawiodło też dowodzenie samego Granta. Ruch czterech korpusów po wąskich, leśnych drogach i to w dodatku w ciemnościach wymagał ścisłej koordynacji, której ewidentnie zabrakło. Wolniejsze jednostki armii zablokowały ruch szybszych, a na kluczowych skrzyżowaniach nie było oficerów sztabu, którzy pomagaliby rozładować zatory.
Tak więc, kiedy o godzinie 3.30 w niedzielną noc czołowe oddziały 5. korpusu gen. Warrena dotarły na miejsce wczorajszej bitwy na drodze Brocka była ona nadal blokowana przez kawalerię Fitza Lee. W oczekiwaniu na Merritta, który miał oczyścić drogę żołnierze piechoty odpoczywali i przygotowywali sobie śniadanie. Fitz Lee w ciągu nocy wybudował nowe umocnienia na drodze. Pierwszą barykadę odsadził 3. pułk z Wirginii, artyleria konfederatów nadal miała zapas amunicji, a jej dowódca mjr. James Breathed tak ulokował swoje działa, aby mieć czyste pole ostrzału. Ponownie rozgorzały walki w pobliżu domu Harta. Do ataku ruszyły dwa pułki kawalerii regularnej. Na placu boju pojawił się Sheridan i osobiście kierował rozmieszczaniem swoich żołnierzy. Merritt musiał jednak uznać, że nie jest w stanie przełamać obrony konfederatów i poprosił o wsparcie piechoty i artylerii z korpusu Warrena. Do ataku lewą stroną drogi ruszyła brygada piechoty płk. Petera Lyle'a, a prawą brygada płk. Denisona. Krótko po godzinie 8.00 piechota dotarła do farmy Alsopa odległej o 4,5 km od gospody Todda. Stałe akcje opóźniające kawalerii rebeliantów zatrzymały marsz całej armii, a kombinowane siły piechoty, artylerii i kawalerii federalnej nie były w stanie przełamać tej zaciekłej obrony przez ponad pięć godzin. Ostatecznie Fitz Lee usadowił się na Laurel Hill i z tej dogodnej pozycji nadal mógł trzymać w szachu korpus Warrena.
Dywizja Wilsona dotarła do Spotsylvanii zgodnie z planem i była to jedyna jednostka federalna, która wygrała wyścig do tej wioski.
Słysząc odgłosy walki o Wawrzynowe Wzgórze (Laurel Hill) Wilson zorientował się, że mógłby wyjść na tyły rebeliantów. Ale to, co było do tej pory akcją opóźniającą i blokującą kawalerii Fitza Lee przekształciło się w ten upalny, niedzielny poranek 8 maja w zacięty bój spotkaniowy czołowych jednostek obu armii. Stuart bowiem zażądał pomocy w utrzymaniu zajmowanych pozycji od korpusu Andersona i ją błyskawicznie otrzymał. Brygady Henagana i Humphreya z dywizji Kershawa wraz z artylerią ruszyły szybko drogą Old Court w rejon farmy Spindle'a położonej o podnóża wzgórza Wawrzynowego. Gen. Stuart osobiście kierował rozmieszczeniem artylerii i piechoty i przejął dowodzenie nad całością sił w tym rejonie za zgodą gen. Andersona. To był jego wielki dzień. Wcześniej w sposób perfekcyjny jego kawaleria osłaniała ruchy armii i zablokowała skutecznie marsz sił Granta, a rankiem 8 maja "zimny jak lód, ale cały czas roześmiany" dowodził kawalerią i piechotą w taki sposób, że nieudolnie dowodzony i fatalnie spóźniony korpus Warrena poniósł w tym boju straszliwą klęskę. Jego ataki były chaotyczne i prowadzone bez rozpoznania sił przeciwnika. Rzucano do walki poszczególne pułki, które wykrwawiały się w walce, zamiast uderzyć całą siłą i wykorzystać przewagę liczebną. A Stuart galopował na koniu wzdłuż linii obronnych wzgórza wśród gradu kul i pocisków armatnich cały czas śmiejąc się i żartując. Kule się go nie imały, ta dla niego przeznaczona miała być wystrzelona z pistoletu marki Colt dopiero za trzy dni.
Brygada McIntosha z wiodącym 1. pułkiem z Connecticut przejechała przez Spotsylvanię i skręciła na północ zagrażając tyłom piechoty Andersona. Ulokowany w celu osłony tego podejścia 3. pułk z Wirginii musiał się wycofać drogą Brocka tocząc nierówny bój z przeważającymi siłami federalnymi. Zaalarmowany Anderson wysłał dwie brygady piechoty z dywizji Kershawa z zadaniem okrążenia wioski i zaskoczenia tyłów dywizji Wilsona. Kiedy wyznaczone jednostki ruszyły do akcji z głębin Wilderness nadciągnęła dywizja gen. Fielda. Trzy brygady z tej dywizji zostały niezwłocznie skierowane do Spotsylvania Court House, a ich zadaniem było odcięcie, okrążenie i całkowite zniszczenie dywizji Wilsona w tym rejonie. Zanim jednak pierścień przygotowywanej pułapki zdążył się zamknąć brygada McIntosha wyszła na tyły Wawrzynowego wzgórza, a jej artyleria konna otworzyła ogień omal nie zabijając Portera Alexandra, szefa artylerii gen. Lee. Lufy konfederackich armat musiały szybko zmienić kierunek ognia o 180 stopni, aby sprostać nowemu wyzwaniu. Zanim jednak McIntosh mógł rozwinąć swoja brygadę do ataku na tyły rebeliantów otrzymał rozkaz dowódcy dywizji do wycofania się i powrotu do wioski. Był już najwyższy czas, gdyż piechota Fielda zamykała pierścień okrążenia i wkrótce brygada zostałaby w całości odcięta.
Około południa do Wilsona przygalopował kurier od gen. Sheridana z wiadomością, że korpus Burnside'a jest spóźniony i dywizja może zostać sama w obliczu przeważających sił piechoty i kawalerii wroga. Właściwie już tak się sytuacja rozwjała i Wilson po raz drugi w ciągu kilku zaledwie dni został sam i ponownie stanął w obliczu anihilacji swoich sił. Bardzo szybko rozpoczął więc marsz drogą Fredericksburgską czyli tą samą, którą wczesnym rankiem dumnie wkroczył do Spotsylvania Court House. Kiedy jego ariegarda opuszczała wieś była już atakowana przez elementy dywizji Kershawa. W tym czasie tak oczekiwany przez Wilsona korpus Burnside'a był daleko, a o 8.00 otrzymał od Granta rozkaz zatrzymania się w rejonie farmy Alricha w celu zabezpieczenia konwoju taborów z zaopatrzeniem armii. Dziś już wiadomo, że ani Meade, ani też Grant nie mieli pojęcia, że dywizja Wilsona "zdobyła" Spotsylvania Court House i dlatego żadne odrębne wsparcie piechoty dla niego nie było przewidziane. Naturalnie, gdyby korpus Warrena wykonał swoje zadanie i wszedł rankiem do Spotsylvania Court House sytuacja byłaby całkowicie odmienna. Ale Warren nie wszedł za co część odpowiedzialności ponosi Sheridan i jego oddanie pola Fitzowi Lee poprzedniego dnia.
Nieuchronna konfrontacja Sheridana z Meade nastąpiła w południe 8 maja. Dowódca Armii Potomaku głośno i stanowczo obwinił dowódcę korpusu kawalerii o fiasko całej operacji wyjścia z Widerness do Spotsylvania Court House i o narażenie na utratę dywizji Wilsona.
Mały Irlandczyk z równym temperamentem oskarżył gen. Meade o zmianę wydanych przez niego rozkazów dla kawalerii oraz o spowodowanie chaosu na drogach przemarszu piechoty. Sheridan wyraził także przesadną nieco opinię, że realizacja wszystkich chaotyczne wydawanych kawalerii przez dowódcę armii w ciągu ostatnich czterech dni rozkazów, doprowadziłaby do utraty zdolności bojowej przez korpus. Wściekłość Irlandczyka spadła też na gen. Warrena, którego piechota-jego zdaniem- zachowała się haniebnie pozwalając się zatrzymać znacznie mniejszym siłom wroga. Ostatnie słowa Sheridana przeszły do historii. Oświadczył bowiem, że pobije Stuarta, jeśli tylko będzie miał swobodę działania. Jeśli natomiast Meade zamierza nadal wydawać rozkazy kawalerii bez konsultacji z nim, to w takim razie oddaje mu korpus do dyspozycji. Meade był wystraszony tym wybuchem, pojednawczo położył rękę na ramieniu Irlandczyka o rzekł: "No nie, nie miałem takich zamiarów". Ale ten bez słowa wybiegł z namiotu dowódcy. Meade oczywiście niewłocznie doniósł Grantowi o niesubordynacji Sheridana nieopatrznie przytaczając jego przechwałki o pokonaniu Stuarta.
"Tak naprawdę powiedział Sheridan?"-spytał Grant. "On na ogół wie co mówi. Niech zatem wyrusza i zrobi to".
Luźno rzucone słowa naczelnego wodza przekuł na suchy, wojskowy język rozkazów szef sztabu armii gen. Benjamin Humphrey. Tym samym 8 maja o godzinie 13.00 uruchomiony został łańcuch wypadków prowadzący prosto do śmierci na polu chwały gen. J.E.B. Stuarta.
O 8.00 Sheridan skoncentrował swoje dywizje i ruszył na południe kierując się na Negro Foot. Za nimi ruszyło kilka szwadronów z brygady Wickhama w celu atakowania straży tylnej. Nie było im łatwo, gdyż federalni stawiali na drodze barykady i z ukrycia prowadzili ostrzał wroga. Wkrótce jednak koncepcje Stuarta zmieniły się i zadanie atakowania tyłów Sheridana przypadło brygadzie Gordona. Reszta sił miała się skoncentrować w rejonie Yellow Tavern, a tam Stuart oczekiwał wsparcia piechoty z obrony stolicy Konfederacji. Plan nie był doskonały, ale innego w tych warunkach po prostu nie było.
Korpus Sheridana prowadzony przez 1. pułk z Maine z dywizji gen. Gregga z wolna posuwał się do przodu. Przyjęto szyk bojowy tak, aby w każdej chwili kawaleria federalna była gotowa do walki. Jej ariegarda była właściwie bez przerwy atakowana przez 1. pułk z Karoliny Półn. Kryjąc się w lasach konfederaci wyjeżdżali nagle z różnych kierunków, otwierali ogień i znikali jak duchy. Czoło kolumny zostało niespodziewanie zaatakowane przez elementy z 1. pułku z Marylandu płk. Browna. Szarża 1. pułku z Maine rozproszyła desperatów, ale atakujący dostali się w krzyżowy ogień ukrytych po obu stronach drogi rebeliantów. Padli zabici i ranni, specjalny oddział zajął się ich transportem do ambulansów, a martwych pochowano w improwizowanych trumnach.
Zbliżała się godzina 16.15, gdy kolumna dotarła do mostu Ground Squirrel na rzece South Anna odległego o 30 kilometrów od Beaver Dam. Po przejściu na południowy brzeg most został spalony (zob. przyp. nr 15), a żołnierze zajęli się przygotowywaniem posiłku i oporządzenie swoich rumaków. Patrole 1. pułku z Maine czuwały nad bezpieczeństwem zgrupowania.
Następnego dnia rankiem 11 maja Sheridan podzielił swoje siły. Brygada płk. Irvina Gregga miał pozostać na miejscu w charakterze straży tylnej, a dywizje Merritta i Wilsona ruszyły drogą Mountain, aby przekroczyć linię kolejową Richmond-Fredericksburg na stacji Allen i dalej pomaszerować na Telegraph Road. Osobne zadanie otrzymał Davies. Miał on zniszczyć urządzenia stacji kolejowej Ashland, a po wykonaniu zadania dołączyć do sił głównych. Plan ten miał swoje słabe punkty, które zostały bezlitośnie wykorzystane przez sprytnego przeciwnika.
Rzeka South Anna po spaleniu mostu robiła wrażenie przeszkody nie do przebycia. Ale konfederaci znali stary bród, którego pięciometrowe, strome brzegi wydawały się być trudną, ale nie niemożliwą do pokonania przeszkodą. James Gordon sprawnie przeprawił swoje trzy pułki z Karoliny i na południowym brzegu rozpoczęła się zacięta bitwa z patrolami z 1. pułku z Maine. Główne siły płk. Gregga
stacjonowały w pobliżu starej gospody zwanej Gooddall's Tavern. Było tam kilka zniszczonych częściowo zabudowań. Strzelcy wyborowi Gregga zza osłony tych budynków otworzyli ogień do zbliżających rebeliantów zatrzymując ich natarcie. Gordon nie miał artylerii, nie sposób było ją przeprawić przez wykorzystany stary bród. Polecił więc płk. Williamowi Cheek'owi z 1. pułku z Karoliny Płn. obejście głównego budynku, a szwadron z 5. pułku oskrzydlił budynek z drugiej strony, co zmusiło federalnych do wycofania się z terenu gospody na otwartą drogę. Gordon bezlitośnie atakował dalej dwoma spieszonymi pułkami, a 2. pułk z Karoliny Północnej konno szarżował na skrzydło płk. Gregga. 1. pułk z Maine cofając się zderzył się z 10. pułkiem z Nowego Jorku, zapanowało totalne zamieszanie graniczące z paniką. Jednak 1. pułk z Maine był uważany za najlepszą jednostkę kawalerii federalnej i pola łatwo nie oddał. Równie elitarny 1. pułk z Karoliny Północnej walczył zacięcie nie zważając na ponoszone straty. Błyskały szable, słychać było strzały pistoletowe. Żołnierze z Maine pierwsi wpadli z panikę i rozpoczęli ucieczkę, nadaremno płk. Gregg próbował zebrać swoich kawalerzystów. Na szczęście odezwała się artyleria federalna i pod osłoną ognia z dział Gregg sformował w końcu drugą linię obrony w rejonie kościoła Ground Squirrel. Szrapnele i celny ogień Spencerów wstrzymał natarcie Gordona, którego pierwsza fazę konfederaci zdecydowania wygrali. Ponownie płk. Cheek miał wykonać manewr oskrzydlenia Gregga na jego prawej flance przy pomocy szwadronu z jego pułku. Manewr udał się, kawaleria Gregga ponownie wycofała się ścigana przez rebeliantów. W trakcie tego pościgu płk. Cheek został ranny w ramię kulą z pistoletu. Gregg z wolna wycofywał się tocząc stałą walkę z napierającym Gordonem. Mimo znacznych strat nadal wykonywał powierzone mu zadanie straży tylnej Sheridana.
Wykonanie zadania przez gen. Henry Daviesa także nie obyło się bez walki. Jazda bocznymi drogami do Ashland Station rozpoczęła się o 2.00 w nocy. Na miejscu czekał na kawalerię federalną spieszony 2. pułk z Wirginii płk. Munforda. Davies wyparł rebeliantów ze stacji do miasteczka i podpalił ją wraz ze znajdującym się tam pociągiem. Walki przeniosły się teraz do miasta, gdzie w domach ukryli się liczni rebelianci. Z ukrycia razili kawalerzystów z 1. pułku z Massachusetts, padł zabity lubiany przez żołnierz por. Edward Hopkins. Wściekły Davies zamierzał ostrzelać miasteczko z armat artylerii konnej, ale ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu i leśnymi drogami odszedł na miejsce koncentracji w rejon stacji Allen. Tam trwała już destrukcja torów, linii telegrafu i urządzeń kolejowych. Potem kolumna ruszyła dalej. Na czele szła dywizja Merritta, potem Wilson, a na końcu gen. Gregg z dwoma brygadami w straży tylnej. Brygada Gibbsa prowadziła zwiad przed kolumną marszową, a 6. pułk z Pennsylwanii na skrzydłach. Tylko 10 kilometrów dzieliło ich od Richmond, ale miasto to nie było celem generała Sheridana. Celem była kawaleria Stuarta i on sam. Konfederaci wyprzedzili wojsko Sheridana w wyścigu na przedpola Richmond, ale kosztem wielkiego wysiłku ludzi i koni po dziewięciu godzinach jazdy.
Rozmieszczenie sił Stuarta było przygotowane na atak z flanki i na tyły w przypadku, gdyby Sheridan maszerował na Richmond. Henry McClellan udał się do stolicy, aby uprzedzić o przewidywanym ataku kawalerii federalnej gen. Braxtona Bragga, który dowodził obroną miasta.
Stuart liczył też na pomoc piechoty, a wówczas miałby kawalerię Sheridana w kleszczach. Na razie jednak zajmował pozycje obronne wykorzystując ukształtowanie terenu /zob. mapki/. Jego tyralierzy obsadzili przedpole i kryjąc się w lesie mogli powstrzymywać frontalne ataki wspierani przez dobrze ulokowaną artylerię konną Stuarta. Zbliżało się godzina 9.30, gdy drogą Brooka nadciągnęły siły Sheridana odcinając konfederatów od Richmond. Szanse powodzenia miały jedynie ataki na skrzydła konfederatów i wykorzystanie przewagi liczebnej. Pierwsze strzały padły w potyczkach spieszonych tyralierów z 6. pułku z Pennsylwanii z ich odpowiednikami z 6. pułku z Wirginii. Za nimi w szyku bojowym ruszyła brygada Gibbsa, a z jego prawej strony rozwinęła się brygada Devina. Na swoim lewym skrzydle Gibbs miał brygadę Custera. Jego 5. i 6. pułk z Michigan zostały spieszone i szybkim atakiem ruszyły na wysunięte patrole wroga przeganiając je na pozycje obronne brygady Lomaxa. Ale ogień pozostałych jednostek wroga oraz artylerii był tak silny, że żołnierze Custera zalegli ostrzeliwani z trzech kierunków jednocześnie. Lepiej powiodło się Gibbsowi, którego 17 pułk z Pennsylwanii odciął ostatecznie rebeliantów od Richmond, a 6. pułk z Nowgo Jorku wyszedł na lewe skrzydło Lomaxa zmuszając go do wycofania się na linie obronne zajmowane przez Wickhama. Padł zabity płk. Pate, dowódca 5. pułku z Wirginii[17], blisko 200 konfederatów dostało się do niewoli. Pobity Lomax wycofywał się się bezładnie i klęska wydawała sie nieuchronna. Do boju weszła jednak brygada Wickhama i opanowała chwilowo sytuację.
Teraz wszystkie siły Stuarta znalazły się za niewielkim strumykiem Turnera skierowane frontem na południe. W środku tej linii stała bateria z Baltimore Light Artillery osłaniana przez kompanię K z 1. pułku z Wirginii.
Walki narazie ustały, gen. Sheridan postanowił zaczekać na dywizję Wilsona i dopiero wówczas ponowić natarcie. Istniała też obawa, że od strony Richmond nadejdą posiłki dla Stuarta. W tym kierunku został wysłany więc Devin z 17. pułkiem z Pennsylwanii oraz z 6. pułkiem z Nowego Jorku, a także jedna sekcja z baterii Willistona. Marsz tych jednostek ku liniom obronnym stolicy Konfederacji spowodował alarm i panikę w mieście. Nie było żadnych oznak, aby z tej strony miały nadejść posiłki dla kawalerii Stuarta. O godzinie 14.00 powrócił też wysłannik Stuarta Henry McClellan z informacją, że gen. Bragg jest w stanie obronić stolicę, a Petersburga nadciągają posiłki.
Ciąg dalszy akcji kawalerii pt.
Wykorzystana literatura została podana w przypisach.
Portrety, ilustracje i zdjęcia-Library of Congress.
Mapy-zob. poz.5 przypisów-z tego źródła 3 pierwsze szkice działań w Wilderness. Mapę pierwszej fazy bitwy o tawernę Todda wykonałem eksperymentalnie sam. Polecam także niewielkie, ale dość przejrzyste mapki ze strony Boba Kocha, tam też współczesne zdjęcia tych historycznych miejsc. Duże kolorowe mapy działań kawalerii Sheridana z magazynu North&South vol 7, nr 4.