Z DZIEJÓW KAWALERII FEDERALNEJ

 

 

 


KAWALERIA PRZED KAMPANIĄ LETNIĄ w 1864 roku

[Rozmiar: 44454 bajtów]

[Rozmiar: 1102 bajtów]

 

Kim był generał Benjamin Franklin Butler zwany przez przyjaciół Benem, a przez wrogów Bestią? Z pewnością był niespełnionym wojskowym, gdyż w młodości nie udało mu się dostać do akademii West Point. Ojca stracił we wczesnym dzieciństwie, a matka marzyła o karierze duchownego dla swego syna. Ben miał jednak inne zainteresowania i ostatecznie ukończył prawo zostając w wieku 22 lat (w r. 1840) wpisany na listę adwokatów. Po dziesięciu latach praktyki uzyskał sławę jednego z najlepszych prawników w dziedzinie prawa karnego.
[Rozmiar: 42743 bajtów] Równolegle działał w loży masońskiej oraz w milicji miasta Lowell w stanie Massachusetts. Bardzo aktywny na wielu polach walczył o reformę procedur karnych, a także o dziesięcio-godzinny dzień pracy robotników fabrycznych. Ta niezwykła aktywność doprowadziła go do stanowego parlamentu, a potem do senatu z ramienia partii demokratycznej. Zawsze był gwałtownego usposobienia i szybciej działał niż myślał.
Szansę na karierę militarną zyskał Butler w czasie wojny domowej. Miał już wówczas stopień generała milicji stanowej i został z 8. pułkiem milicji stanowej z Massachusettes skierowany do stanu Maryland w rejon Waszyngtonu już jako generał brygady ochotników. Jego buńczuczne deklaracje grożące aresztem za działania prosecesyjne oraz konfiskata wielkiej pieczęci stanu (miało to uniemożliwić zatwierdzenie aktu secesji) naraziły go na gniew gen. Winfielda Scotta. W końcu kwietnia 1861 roku mianował on Butlera szefem wojskowego okręgu Annapolis z zadaniem utrzymania ruchu na linii kolejowej do Waszyngtonu. I tutaj znacznie przekroczył swoje uprawnienia okupując Baltimore, został więc wysłany do Fortu Monroe w charakterze szefa departamentu Wirginii z siedzibą w Old Point Comfort. Na pocieszenie prezydent Lincoln mianował go generałem majorem ochotników.
Niespożyta energia polityka-generała znalazła ujście w rozwoju różnorakich technik szpiegowskich przy pomocy których Butler śledził ruchy wojsk i okrętów Konfederacji. Jako pierwszy wykorzystał do tego celu balony. Przyjmował też chętnie zbiegłych niewolników i zatrudniał ich przy budowie fortyfikacji. W tej wczesnej fazie wojny było to zabronione. Ciągle jednak marzył o prawdziwej akcji wojskowej i o zaatakowaniu stolicy Konfederacji Richmond. Kiedy w końcu zdobył dokładne mapy stolicy Konfederacji postanowił zaatakować siły rebeliantów okopane w Big Bethel na drodze do Yorktown. Źle zaplanowana i fatalnie dowodzona akcja zakończyła się totalną klęską sił federalnych 10 czerwca 1861 roku. Mimo zaangażowania 2 500 żołnierzy[1] rebelianci w sile 1 200 nie dali się zaskoczyć i odparli atak powodując poważne straty sił Unii tj. 18 zabitych, 53 rannych i 5 zaginionych. Południe straciło tylko jednego zabitego i był to ich pierwszy poległy żołnierz, którego nazwisko przeszło tym samym do historii. Był to szeregowiec Henry Lawson Wyatt z 1. pułku piechoty z Karoliny Płn.
Udział kawalerii w tych walkach był niewielki. Konfederaci dowodzeni przez kapitana W. H. Wertha zaatakowali 7 czerwca żołnierzy federalnych budujących umocnienia i spowodowali panikę wśród tych nieostrzelanych żołnierzy i artylerzystów. W starciu 10 czerwca kawaleria nie brała udziału. Warty wzmianki jest raport kapitana Judsona Kilpatricka[2], późniejszego dowódcy kawalerii federalnej. Kilpatrick został pierwszym rannym oficerem federalnym w czasie wojny, choć ten sam odłamek szrapnela zranił także płk. Duryea i zabił żołnierza stojącego za nimi. W rezultacie całokształtu swych dokonań Butler został 17 sierpnia zastąpiony przez starego żołnierza zawodowego gen. Johna E. Woola[3], a sam objął jego stanowisko, czyli dowodzenie fortem Monroe z ograniczeniem do swojej własnej brygady ochotników.
Gen. Butler zdążył się jeszcze wsławić w roli wojennego komendanta Nowego Orleanu, lecz po kolejnym odwołaniu zaszył się w Lowell i ponad rok nie brał żadnego udziału w toczącej się wojnie. Można przypuszczać, że nie zmarnował tego czasu umacniając swoje polityczne wpływy. W listopadzie 1863 roku powrócił na zajmowane wcześniej stanowisko szefa departamentu Wirginii i Karoliny Północnej. Tam też wrócił do swojej starej idei bezpośredniego ataku na stolicę Konfederacji Richmond, do której z półwyspu York było obecnie znacznie bliżej. Trudno pojąć w jaki sposób zdołał on do tej trudnej do realizacji koncepcji przekonać gen. Hallecka. Faktem jest, że 3 lutego Butler przesłał telegraficznie swój plan do ministra wojny Edwina Stantona i do gen. Hallecka, a już 5 lutego dowódca 6. korpusu Armii Potomaku gen. Sedgwick otrzymał rozkaz dywersyjnego uderzenia na siły Południa przez rzekę Rapidan.
Sedgwick ostro protestował, cały plan uznał za "dziecinadę" i zwrócił uwagę, że takie działania zaszkodzą armii w podjęciu ofensywy letniej. Na nic to się zdało, rozkaz to rozkaz. Kawaleria otrzymała zadanie rozpoznania skrzydeł przeciwnika, który krył się za dobrze przygotowanymi umocnieniami. Brak szerszych opisów tej akcji powoduje, że bardzo trudno ustalić, które jednostki kawalerii zostały zaangażowane do tego niewdzięcznego zadania. Wiemy, że korpus kawalerii był w tym czasie zdekompletowany, trwał proces ponownego zaciągu weteranów i wielu kawalerzystów przebywało na 35 dniowych urlopach. W połowie stycznia cztery pułki kawalerii zgłosiły 1 226 ludzi na urlopach dla weteranów, a przecież było jeszcze wielu chorych i pozbawionych koni. Dla niektórych pułków okres urlopu przedłużył się nawet do dziesięciu tygodni, ale np. 8. pułk z Illinois został odwołany z tego urlopu przed czasem rozkazem z 18 lutego 1864 roku wydanym przez płk. Gamble'a. Był już jednak koniec marca, kiedy ostatnie kompanie tego doświadczonego w bojach pułku powróciły na linię frontu.
Do akcji w pierwszych dniach lutego ruszyły więc przede wszystkim jednostki regularne, a także te wybrane z ochotniczych, które wchodziły w skład Rezerwy Kawalerii. Rewidując historię niemal wszystkich pułków kawalerii dotarłem w końcu do 6. pułku z Pennsylwanii. Okazało się, że ta właśnie jednostka brała udział w opisywanej tutaj akcji. Kawalerzyści z tej jednostki znanej lepiej po nazwą lansjerów Rusha byli zwalniani ze służby już we wrześniu i październiku 1863 roku przy jednocześnie prowadzonym zaciągu na kolejny okres trzech lat. Długi urlop dla tych weteranów, premia w wysokości 502 dolarów stanowiły nie lada pokusę. A przecież dla większości z nich okres pierwotnego, trzyletniego zaciągu upływał dopiero we wrześniu 1864 roku. Ostatecznie ponownie zaciągnęło się 140 kawalerzystów z tego dobrze wyszkolonego pułku.
5 lutego pułk otrzymał pięciodniowe racje żywnościowe i został zwolniony z monotonnej i niebezpiecznej służby patrolowej. Częste były bowiem napady nieregularnych oddziałów partyzantki rebelianckiej[4]. Następnego dnia oddział przekroczył wschodnim przejściem pasmo Thoroughfare Mountains, a potem rzekę Robertsona poprzez bród Smoota (Smoot's Ford). Tam stoczono krótką potyczkę z patrolami wroga. Za lansjerami podążały pozostałe jednostki 1. dywizji kawalerii dowodzonej przez gen. Wesleya Merritta z artylerią konną. Ich marsz był jednak bardzo wolny z uwagi na fatalny stan dróg i przeszkody, który trzeba było usuwać, aby mogły przejechać działa.
Kolejne starcie nastąpiło 7 lutego, gdy gen. Merritt dopadł rebeliantów przy przeprawie Barnetta. Wymiana ognia trwała do godzin popołudniowych. Nie było tam zbyt wiele jednostek piechoty, walczyła głównie kawaleria. Jednak posiłki w sile pięciu pułków piechoty były już w drodze, o czym gen. Merritt dowiedział się od wziętego do niewoli dezertera. Trzeba się było wycofać i zrezygnować z zajęcia linii obronnych konfederatów na południowym brzegu Rapidan. Pułk lansjerów osłaniał prawe skrzydło brygady i miał jednego rannego.
Aby zorientować się w całości działań kawalerii w tych dniach trzeba sięgnąć do raportów dowódców dywizji generałów Merritta i Kilpatricka.[5]Merritt donosił o marszu swojej 1. dywizji w dwóch kolumnach, które forsowały rzekę Robertsona poprzez brody Smoota (zwany także Hume's Ford) i Aylora osiągając rzekę Rapidan 6 lutego około godziny 16.00 przy minimalnym oporze patroli wroga. Lansjerzy Rusha byli tam 2-3 godziny wcześniej, natomiast artyleria dotarła dopiero późnym wieczorem i mogła wejść do akcji dopiero 7 lutego.
Płk. George Chapman dowodził w tej wyprawie elementami 1. i 2. brygady i napotkał konfederacką brygadę Lomaxa, która wycofała się na południowy brzeg rzeki nie stawiając większego oporu. Dopiero następnego dnia rozpoczęła się wymiana ognia z broni palnej i artylerii z brygady Gibbsa trwająca do godziny 13.00. Okazji do szarży na przeciwnika nie było zbyt wiele. Raport Merritta wyróżnia kapitana Asha z 5. pułku kawalerii regularnej, który w ten sposób atakował piechotę ukrytą za silnymi umocnieniami i osiągnął lokalny sukces. Wzięto 5 jeńców oraz skonfiskowano 15 sztuk bydła z okolicznych farm. Potem Merritt otrzymał rozkaz wycofania się i ponownie przekroczył rzekę Robertsona brodami Clarka i Aylora. Jego łączne straty wyniosły 3 zabitych, 11 rannych i 15 zaginionych. Wszyscy zabici kawalerzyści należeli do 8. pułku z Nowego Jorku. Natomiast 5. pułk kawalerii regularnej miał 1 rannego i 5 zaginionych, którzy w większości dostali się do niewoli.
3. dywizja gen. Kilpatricka, a właściwie jej część licząca 1 360 żołnierzy oraz jedna bateria artylerii konnej wyruszyła rankiem 6 lutego w kierunku rzeki Rapidan i o godzinie 11.00 sforsowała tą przeszkodę wodną przez bród Culpeper[6] nie napotykając oporu. Grupy rozpoznawcze wyruszyły na kilka kierunków, w tym na Chancellorsville. W pobliżu Robertson's Tavern płk Alger starł się z niewielkim oddziałem kawalerii wroga. Z kolei major Cooke wziął do niewoli patrol konfederatów w pobliżu Jacob's Ford. Kilpatrick raportował, że tego rejonu pilnują nieliczne patrole kawalerii Hamptona, często pozbawione koni, a nawet broni. Następnego dnia dywizja ponownie przekroczyła rzekę i powróciła do obozów zimowych bez strat własnych.
Jak widać działanie te miały raczej charakter demonstracji siły i sprawdzenia czujności patroli konfederatów. Główne zadanie rozpoznania bojem pozycji rebeliantów przypadło piechocie, która uderzyła na południowy brzeg Rapidan przy Morton's Ford. Wpierw[Rozmiar: 44075 bajtów] trzeba było pokonać błotniste drogi i lodowatą wodę rzeki, gdzie żołnierze musieli trzymać amunicję nad głowami, a niższych wzrostem przenoszono przez ten bród. Początkowo szczęście sprzyjało piechocie 2. korpusu, gdyż przemarznięci wartownicy nie mogąc doczekać się zmiany opuścili swoje stanowiska. Nikt nie wyobrażał sobie, że atak sił federalnych mógłby nastąpić w tak trudnych warunkach pogodowych. Obsada baterii moździerzy z Richmond odpoczywała w obozie z dala od swoich usadowionych na wzgórzu dział. Zanim wszczęto alarm na południowym brzegi rzeki była już cała brygada piechoty federalnej. Sytuacja stała się poważna. Dowodzący obroną 2. korpusu konfederatów gen. Ewell kwaterował w pobliskim Morton Hall. Niezwłocznie objął on dowodzenie i skierował dwie brygady piechoty do obrony stanowisk ciężkich moździerzy. Brygada George. H. Steuarta zajęła stanowiska otaczając pozycje zagrożonej artylerii, a następnie przeszła do kontrataku.
Piechota federalna znalazła się w pułapce. Na otwartym płaskim terenie stanowili doskonały cel dla ukrytego za umocnieniami przeciwnika. Ze swoich pozycji konfederaci mogli prowadzić ogień z trzech kierunków, gdyż ich okopy dochodziły do samej rzeki. Jedyna osłoną przed tym morderczym ogniem był dom z cegły zajęty przez żołnierzy federalnych. Problem polegał już nie na przełamaniu obrony wroga, ale na w miarę bezpiecznym wycofaniu się. Dowodzący czasowo 2. korpusem Unii gen. Warren w otoczeniu swoich oficerów sztabowych podjechał konno do wspomnianego domu, aby osobiście ocenić sytuację. Widok grupy oficerów ściągnął na nich ogień strzelców wyborowych oraz dział rebeliantów. Cała grupka zniknęła w obłokach dymu po bliskim wybuchu szrapnela. Jakimś cudem nikt z oficerów nie odniósł obrażeń, ale niezwłocznie wycofali się oni za rzekę.
Blisko zachodu słońca konfederaci zdobyli budynek, a piechota federalna broniła się nadal w pobliskiej stodole. Pod osłoną mglistej nocy federalni wycofali się stopniowo w kierunku rzeki i przeszli przez prowizoryczny most. Straty Unii wyniosły ok. 200 żołnierzy.

Gen. Butler miał tym razem do dyspozycji 18. korpus piechoty, jednostki kawalerii i artylerię. W kwietniu 1864 po dodaniu do tych sił 10. korpusu powstanie Armia James, która odegra dużą rolę w oblężeniu Petersburga i zajęciu Richmond. Oczywiście gen. Grant nie zamierzał dopuścić do tego, aby armią tą kierował polityczny generał Butler. Ale udało mu się usunąć Butlera dopiero 8 stycznia 1865 r. Jego polityczne wpływy sięgały daleko, a radykalne na początku wojny poglądy spowszedniały po kilku latach.
W lutym Butler miał jednak wystarczające siły, aby zaatakować stolicę Konfederacji. Dość rozsądnie powierzył dowodzenie tymi siłami komendantowi Yorktown generałowi Izaakowi Wistarowi. Czy jednak atak przeprawę Mortona był wystarczający, aby odwrócić uwagę od natarcia gen. Wistara? Należy wątpić, aby gen. Meade podejmował większą ofensywę w warunkach zimowych. Można przypuszczać, że minister Stanton wiedział już, iż wkrótce stanowisko naczelnego dowódcy wszystkich sił zbrojnych Unii obejmie gen. Grant w wyniku czego będzie miał pełną swobodę w doborze dowódców armii i korpusów na wszystkich frontach.
Gen. Butler ostatecznie nie zaatakował rebeliantów, gdyż dezerter z jego oddziałów poinformował o planie ataku przeciwnika. Na wieść o tym gen. Warren wściekł się, że strata 200 żołnierzy poszła na marne. Wiemy o tym z listu, jaki napisał do swojej żony następnego dnia po walkach[7]. Sedgwick z kolei raportował Halleckowi, że źle przygotowany atak spowodował wzmocnienie czujności rebeliantów i dalszą rozbudowę ich umocnień na południowym brzegu Rapidanu.Obserwatorzy i zwiadowcy federalni donosili o licznych nowych stanowiskach artylerii po stronie sił gen. Lee, a więc jakikolwiek frontalny atak w tym rejonie stał się niemożliwy.

[Rozmiar: 34762 bajtów]

Kawaleria nadal przebywała w obozach zimowych, a żołnierze i oficerowie poszukiwali rozrywek. Kiedy w styczniu i lutym spadł śnieg urządzano przejażdżki toboganem lub sankami z okolicznych wzgórz. Wieczorami pito rum z gorąca wodą i śpiewano pod muzykę skrzypiec, fletu lub banjo. Z urlopu do kwatery zimowej w pobliżu Stevensburga powrócił gen. Kilpatrick, który stracił żonę i nowo narodzone dziecko. Nie myślał o rozrywkach, a raczej o swej przyszłości i o wyróżnieniu się w walkach z konfederatami. Mierzył wysoko, jego plany przewidywały po wojnie stanowisko gubernatora stanu, a potem nawet Biały Dom. Dlatego z uwagą śledził i analizował atak gen. Butlera na Richmond, który nie doszedł, jak wiemy do skutku, ale do sukcesu brakowało naprawdę niewiele.
Z tej analizy narodził się własny plan Kilpatricka rajdu kawalerii na stolicę Konfederacji. Gen. Meade nie widział szans na powodzenie takiej akcji, ale Kilpatrick swoimi kanałami przekazał go do Waszyngtonu, gdzie znalazł poparcie ministra Stantona i samego prezydenta. Lincoln wezwał dowódcę dywizji do siebie i szczegółowo przedyskutował plan rajdu kawalerii, który miał przejść do historii pod nazwą rajdu Kilpatricka-Dahlgrena[8]. Jakie były cele tak ryzykownej ekspedycji w samo serce Południa? Kilpatrick zamierzał uwolnić jeńców federalnych przetrzymywanych w Libby Prison oraz na wyspie Belle w Richmond. (lokalizacja obozu zaznaczona na planie wyspy)
[wyspa Belle na James River] Dlaczego ten dość szalony pomysł znalazł tak szybkie poparcie w kręgach najwyższej władzy i wbrew opiniom doświadczonych dowódców wysokiego szczebla? Tajemnice okrywająca wszystkie kulisy tej operacji zostały ujawnione dopiero niedawno, a ich pełne udokumentowanie będzie dostępne w planowanej do wydania książce profesora uniwersytetu East Carolina Dawida E. Longa. Jak narazie Long przedstawił wstępne wyniki swoich badań w artykule[9], który zostanie wykorzystany w tym opracowaniu. Zacznijmy od wersji dotychczas przyjmowanej przez historyków według której to Kilpatrick był wyłącznym pomysłodawcą i wykonawcą rajdu na Richmond.
W trakcie przygotowań analizowano przede wszystkim niezbyt udany rajd generała Stonemana[10] na Richmond przeprowadzony w okresie od 27 kwietnia do 8 maja 1863 roku. W czasie tego rajdu Kilpatrick dotarł na przedmieścia Richmond i zniszczył most, który był celem jego oddziału. Mógł wkroczyć do stolicy Konfederacji, gdyż w tym czasie była ona dość słabo chroniona, ale trzymał się rozkazów. W każdym spowodował panikę w stolicy i ewakuację części mieszkańców.
Konfederacja poniosła w trakcie tego rajdu wielki straty materialne, ale też zniszczone mosty i linie kolejowe szybko odbudowano. Straty federalnej kawalerii były ogromne, zwłaszcza w koniach, których stracono blisko tysiąc, a wiele wróciło niezdolnych do dalszej służby na froncie. Wartość samych tylko "końskich" strat oszacowano później na 400 tys. dolarów[11]. Straty w ludziach były niewielkie, gdyż gen. Stuart zignorował rajd i wspierał swoją kawalerią gen. Lee w zwycięskiej bitwie pod Chancellorsville. Na ogólną liczbę biorących w akcji 7 400 kawalerzystów wyniosły one 189 żołnierzy, w tym tylko 6 poległych.
W roku 1864 sytuacja była jednak całkowicie odmienna. Richmond było otoczone potrójnym systemem fortyfikacji z silną artylerią i obroną terytorialną, aczkolwiek niezbyt liczną (ok. 1 000-3 000 lokalnej milicji). Należało też przypuszczać, że kawaleria rebeliantów tym razem zaatakuje rajd Kilpatricka daleko od jego głównego celu. A celem była stolica i uwolnienie jeńców z osławionego więzienia Libby. Kawaleria miała także rozpowszechnić na Południu akt amnestii ogłoszonej przez prezydenta Lincolna dla tych mieszkańców Wirginii, którzy wyrzekną się secesyjnej utopii. Gen. Meade został w końcu przekonany do wsparcia inicjatywy Kilpatricka, a gen. Pleasonton bez entuzjamu zaplanował dywersyjne uderzenia piechoty 3. i 4. korpusu w kierunku na zachód od trasy rajdu Kilpatricka. Także brygada kawalerii gen. Custer miała za zadanie odciągać uwagę konfederatów od sił dywersyjnych Kilpatricka.
W tej fazie operacji jej dowódca skompletował sobie sztab, w którym znalazło się miejsce dla Ulrica Dahlgrena, syna admirała Johna A. Dahlgrena. Młody podpułkownik wyleczył rany odniesione pod Gettysburgiem i chociaż miał protezę nogi chciał udowodnić, że może być przydatny dla sprawy Unii. Kilpatrick liczył się z wpływami, jakie miał w Waszyngtonie ojciec tego młodego oficera i d;atego wyznaczył mu główną rolę w całej operacji. Podczas, gdy główne siły dowodzone przez Kilpatricka w sile 3 500 kawalerzystów miały uderzyć na stolicę Konfederacji od strony północnej, to Dahlgren z 400 jeźdźcami miał wedrzeć się do Richmond od południa, uwolnić jeńców oraz zniszczyć fabryki, w tym przede wszystkim Tredegar Iron Works, główną odlewnię dział i innej broni dla Południa.
W tej fazie planowania oficerowie ze sztabu Kilpatrick udali się do Waszyngtonu na naradę z gen. Wilsonem w Biurze Kawalerii, aby wybrać odpowiednie konie z centralnej składnicy w Giesboro Point.
Do udziału w rajdzie Kilpatrick wybrał większą część brygady Daviesa, część brygady Custera oraz jednostki z 1. i 2. dywizji kawalerii. Oddział Dahlgrena skompletowano z elementów pięciu pułków z dywizji Kilpatricka. Nadszedł dzień 26 lutego, w którym Kilpatrick otrzymał szczegółowe rozkazy ze sztabu korpusu kawalerii Armii Potomaku. W tej części, którą miał poznać dowódca ekspedycji dawały mu one wolną rękę i wybór sposobów działania w zależności od bieżącej sytuacji. Było też specjalne, tajne zadanie o którym wiedział tylko młody Dahlgren. Zgodnie z rozkazem gen. Pleasontona Kilpatrick miał przekroczyć Rapidan następnego dnia wieczorem i najkrótszą drogą zmierzać do stolicy Konfederacji, gdzie głównym celem było uwolnienie jeńców wojennych.
Jednocześnie 27 kwietnia ruszyły działania dywersyjne mające zmylić siły gen. Lee. Prawie cały korpus gen. Sedgwicka pomaszerował w kierunku południowo zachodnim do Madison Court House. Jedna z dywizji 3. korpusu posuwała się w tym samym kierunku, ale z celem zatrzymania postępów w rejonie James City. Ruszył także Custer z 1 500 kawalerzystami, głównie były to jednostki kawalerii ochotniczej i częściowo zawodowej. Sam generał udał się 28 lutego do Madison C.H. i tam nastąpiła koncentracja jego grupy składającej się z 1. i 5. pułku kawalerii z Nowego Jorku, 6. pułku z Ohio, 6. pułku z Pennsylwanii oraz baterii artylerii konnej. Wsparcie piechoty zapewniał 6. korpus gen. Sedgwicka. Rankiem następnego dnia Custer przekroczył Rapidan brodem Banksa, gdzie 6. pułk z Pennsylwanii przegonił pikiety konfederatów i trzy godziny później dotarł do Stanardsville.[12] Kolejna placówka sił rebelianckich została rozbita i zdumieni mieszkańcy miasteczka obserwowali długą kolumnę żołnierzy federalnych maszerujących na południe. Ich zdumienie przekształciło się w rozpacz, gdy Custer kazał wszystkich dorosłych mężczyzn potraktować jak jeńców wojennych i aresztował ich.
Kolejne starcie straży przedniej Custera, czyli 6. pułku z Pennsylwanii, nastąpiło na północ od rzeki Rivanna. Po oddaniu jednej salwy rebelianci rzucili się do ucieczki ścigani zawzięcie przez federalnych przez ponad 5 km. Po tym pościgu 6. pułk przeszedł do ariegardy, a straż przednią objął szwadron kawalerii regularnej. Kilka kilometrów od Charlottesville Custer najechał na obóz zimowy czterech baterii artylerii konnej Stuarta dowodzonych przez kapitana Marcellusa Moormana. Na zwiad udał się kpt. Joseph Ash i 60 ludzi z 5. pułku z Nowego Jorku, którzy w rezultacie zaszarżowali na obóz widząc oznaki ewakuacji. Po krótkiej walce Ash opanował obóz zabijając 2 rebeliantów i biorąc do niewoli kilku innych. Ponadto zdobył6 jaszczy, 9 koni i mułów oraz dwie kuźnie polowe. Niestety dział nie udało się zdobyć mimo pościgu Custera, który wycofał się po otrzymani błędnej informacji o nadciągającej piechocie rebeliantów.
Zaalarmowany Stuart ruszył osobiście w pościg na czele brygady gen. Williama Wickhama zamierzając dopaść Custera w rejonie[gen. Custer] Stanardsville. Tymczasem Custer z 6. pułkiem z Ohio w awangardzie (500 kawalerzystów płk. Stedmana) ciągnął na północ nękany przez gwałtowne opady deszczu ze śniegiem. Kiedy Custer zdecydował się na nocny biwak Stedman przez nieporozumienie pociągnął dalej do Rapidanu i obie grupy rozdzieliły się. Rebelianci także ucierpieli w trakcie mroźnej nocy, a o świcie dowiedzieli się, że duży oddział kawalerii federalnej odjechał do Madison C.H. Custer poderwał swoich przemarzniętych żołnierzy o świcie 1 marca i ruszył w dalsza drogę niszcząc po drodze wszelką własność rebeliantów. Ponownie przeszli przez Stanardsville kierując się do brodów na Rapidan i Rappahannock. Tam jednak zauważono kawalerię Stuarta, który sam kierował szarżą wraz z elementami 1. i 5. pułku z Wirginii na przednią straż Custera złożoną ze szwadronu kawalerii zawodowej z 5. pułku. Awangarda cofnęła, a następnie kontratakowała wraz z pozostałą częścią pułku rozbijając rebeliantów i biorąc około 20 z nich do niewoli. Artyleria konna Custera pożegnała uciekających konfederatów kilkoma salwami. Stuart ponownie zebrał swoje siły przy przeprawie Burtona na Rappahannock i przygotował się do ataku, ale Custer nie dążył do walki uważając, że z nawiązką wykonał swoje zadanie. Zanim Stuart zorientował się w sytuacji kawaleria federalna była już poza jego zasięgiem. Około 500 rebeliantów wyznaczonych do ataku na tylną straż Custera mogło tylko popatrzeć na ostatnie oddziały przekraczające rzekę. Custer skierował się na Madison C.H., po drodze dołączył do niego "zagubiony" oddział płk. Stedmana i razem dotarli zmęczeni i przemarznięci do celu krótko po godzinie 18.00.
Podsumowanie dywersyjnego rajdu generała Custera było nadzwyczaj pozytywne. Żadnych strat własnych, 50 jeńców i blisko 500 koni, a także stanowy sztandar Wirginii. Zniszczono trzy duże młyny, 6 jaszczy artyleryjskich, magazyny z zapasami oraz most. Za wojskiem przyszło też ponad 100 zbiegłych niewolników. Wysiłek był wielki-po 14 godzin w siodle i przejechane w trudnych warunkach 250 kilometrów. Docenił to gen. Meade, a Pleasonton wysłał specjalną notę pochwalną. Sukces Custera osiągnął wyżyny popularności, gdy w popularnym magazynie "Harper's Weekly" ukazała się relacja z tego rajdu, a na okładce zamieszczono szarżującego generała z podpisem, że jest to fotografia Mathewa Brady.
Faktyczny bilans działań Custera nie był aż tak optymistyczny. Z relacji wspomnianego sierżanta Smitha dowiadujemy się, że jego kolega sierżant Wright otrzymał ciężki postrzał z pistoletu w biodro w trakcie odpierania ataku rebeliantów na ariegardę Custera. Liczba jeńców w tej relacji spada do 30, ale sierżant zalicza 50 zatrzymanych do grupy przemytników. Szybki odwrót ograniczył liczbę ludzi, którzy mogliby zostać zatrzymani przez siły Unii. Liczbę zdobytych koni określa Smith na 300 do 500, czyli mniej więcej zgodnie z raportem dowódcy. Poza tym każdy kawalerzysta miał przytroczone do siodła znaczne ilości zdobycznych gęsi, kaczek, indyków i szynek.

Pułkownik Dahlgren wyruszył z Stevensburga zgodnie z planem 28 lutego o godzinie 18.00. Jego oddział niezauważenie sforsował Ely's Ford zdejmując prawie bez wystrzału nieprzyjacielskie patrole.[13] Niewykryty przez konfederatów podjazd Dahlgrena spokojnie jechał w kierunku Soptsylvania Court House, a potem do stacji kolejowej Frederick's Hall. Oddział Kilpatricka jechał tą samą drogę, ale w Spotsylvania C.H. skierował się prosto na południe do następnej stacji na linii kolejowej Virginia Central zwanej Beaver Dam.
Zgodnie z otrzymanymi rozkazami Dahlgren niszczył linię kolejową i palił magazyny. Dość niefortunnie przeoczył słabo strzeżony obóz zimowy artylerii 2. korpusu Armii Północnej Wirginii[14]. Co gorsza, Dahlgren przepuścił pociąg jadący z Richmond, w którym podróżował sam generał Robert E. Lee! Widocznie zbyt wiele uwagi poświecił uwalnianiu niewolników i rozdawaniu ulotek z amnestią Lincolna.
29 lutego oddział Dahlgrena zatrzymał się w celu odpoczynku w pobliżu Goochland Court House. W pobliżu mieszkała żona ministra wojny Konfederacji Jamesa Sheddona.[15] Rycerski Dahlgren osobiście zapewnił starszą damę, że jej własność pozostanie nienaruszona. Pani Sheddon z kolei wyznała, że 30 lat wcześniej o jej rękę starał się ojciec Dahlgrena, wówczas młody oficer marynarki.
Po tej wizycie szczęście opuściło oddział pułkownika Dahlgrena. Po dojściu do rzeki James okazało się, że wezbrane wody uniemożliwiają jej przekroczenie wskutek czego zawalił się plan skoordynowanych działań z oddziałem Kilpatricka. Próba znalezienia brodu nie powiodła się[16], a padający śnieg i gęsta mgła uniemożliwiły wymianę umówionych sygnałów z Kilpatrickiem. Sytuacja oddziału stała się niezwykle trudna. Dahlgren ruszył w kierunku zachodnim, aby dotrzeć do Richmond od tej strony. Wcześniej słyszał huk dział baterii Kilpatricka, ale potem zapanowała cisza, a wysłani kurierzy nie powracali.
Cała okolica była w stanie alarmu. Liczne pociągi dowoziły posiłki piechoty i kawalerii konfederatów. Mimo to o świcie 1 marca zdeterminowany Dahlgren zaatakował swoim spieszonym oddziałem batalion obrony stolicy (Richmond City Battalion) i inne jednostki z pierwszego pierścienia obrony. Używając siedmiostrzałowych karabinków Sharp kawalerzyści przełamali pierwszą linię obrony, ale dalej nie byli w stanie się posunąć. Byli na przedmieściach Richmond, lecz to był kres możliwości bojowych tego oddziału straceńców. Padł zabity por. Samuel Harris z 5. pułku z Michigan, wielu atakujących także padło lub odniosło rany. Widząc to Dahlgren zarządził odwrót wyznaczając na dowódcę tylnej straży kapitana Johna Mitchella, który miał opóźniać pościg. Rannych, których udało się zebrać z pola walki pozostawiono pod opieką lekarza z 2. pułku z Nowego Jorku zdając sobie sprawę, że wszyscy razem trafią do niewoli.
Nastąpił ostatni akt tej epopei, odwrót w fatalnych warunkach atmosferycznych przy padającym śniegu z marznącym deszczem i wichurze. Kolejny przewodnik zawiódł i oddział pod groźbą użycia broni zmusił do wskazywania drogi lokalnego mieszkańca. Zmierzali do Hungary Station, gdzie wyznaczono punkt zborny dla niewolników. Około godziny 6.00 oddział przekroczył potok Ansemancook i zatrzymał się, aby dać wypoczynek koniom. Także i ludziom, którzy nie jedli od 36 godzin. W pobliskiej stodole znaleziono ziarno kukurydzy, które musiało wystarczyć za posiłek ludziom i koniom. Zapasy amunicji były na wyczerpaniu, a brak map i zaufanych przewodników stawiał pod znakiem zapytania możliwość przedostania się do własnych linii. Dahlgren liczył na przedarcie się do sił gen. Butlera w Gloucester Point. Nie wiedział co stało się z oddziałem gen. Kilpatricka, nie wiedział co stało się z ariegardą kpt. Mitchella, a przy nim pozostało już tylko 100 jeźdźców.
Po trzech godzinach odpoczynku zmęczeni ludzie ruszyli w nieznane poprzez siekany deszczem, rzadki las sosnowy mając nadzieję dotrzeć do King and Queen Court House. W rejonie Walkerton stracono kontakt ze szpicą, co mogło oznaczać bliską obecność wroga. Płk. Dahlgren z majorem Cooke i szeregowcem Boudrye podjechali na czoło oddziału. Tam usłyszeli głosy i Dahlgren krzykął: "poddajcie się, albo was zastrzelimy!" Odpowiedział mu gwałtowny ogień z broni ręcznej. Padł trafiony koń mjr. Cooke, także por. Merritt padł razem z koniem, ale nie odniósł obrażeń. Jak się potem okazało tą samą salwą został trafiony Dahlgren. To kawaleria Fitzhugha Lee wyprzedziła oddział Dahlgrena i zbudowała na drodze barykadę.[17] Dowodzenie objął major Cooke. Po sprawdzeniu amunicji okazało się, że na 70 ludzi pozostało 30 pocisków. Por. Merritt miał tylko jeden nabój w swoim rewolwerze, ale jeden z żołnierzy dał mu 12 nabojów ze swoich zapasów. Sytuacja wyglądała na niezwykle trudną. Rebelianci podjęli próbę okrążenia oddziału i jedynym sposobem na wyrwanie się z tego zaciskającego się pierścienia był podział oddziału na grupki po 3-4 kawalerzystów, które uciekałyby w różnych kierunkach. Wpierw zniszczono karabinki bez amunicji, aby nie wpadły w ręce wroga. Zatrzymano tylko rewolwery i plecaki. Szable wbito w ziemię, a do nich przywiązano konie. Około 30 ludzi nie chciało przedzierać się dalej, leżeli na ziemi oczekując już tylko niewoli. Byli zbyt zmęczeni i załamani psychicznie.
Pozostało 40 zdeterminowanych kawalerzystów zamierzających przebić się do swoich. Merritt, Cooke, por. Bartley i trzech kawalerzystów podczołgali się w kierunku linii wroga, aby prześlizgnąć się pomiędzy ich czujkami. W końcu zaszyli się w gęstym zagajniku i tam spędzili dzień 3 marca odpoczywając i oczekując zapadnięcia zmroku. Potem maszerowali dalej, aż natrafili na samotną chatę zamieszkałą przez parę staruszków. Za sutą zapłatą przygotowali oni posiłek dla strudzonych uciekinierów. W trakcie tej improwizowanej kolacji do chaty nadjechał oddział konfederatów dowodzony przez miejscowego plantatora i pastora baptystów, który wziął do niewoli całą szóstkę. W piątkowy poranek 4 marca zaczął się ich marsz do ponurych lochów Libby Prison.

Gen. Kilpatrick podjechał do Richmond od północy. Jego przednią strażą dowodził major Weidner Spera z 17. pułku kawalerii z Pennsylwanii. Pierwszą potyczkę kawalerzyści stoczyli ze... stadem gęsi bronionym zaciekle przez starą kobietę uzbrojoną w miotłę. Trzeba się było wyżywić, a w swoich plecacach żołnierze mieli tylko suchary, cukier, kawę i sól. Po zdobyciu świeżego mięsa oddział przejechał przez Mount Pleasant, New Market, Chilesburg docierając do North Anna. Dalej przeprawa promem Andersona do stacji Beaver Dam, gdzie dotarli około 17.00.
Było już ciemno, padał deszcz ze śniegiem, wiał silny wiatr. Po przechwyceniu kolejowego telegrafu Kilpatrick dowiedział się, że godzinę wcześniej przejechał przez tą stacje sam generał Lee. Żołnierze przystąpili do totalnego niszczenia zabudowań stacji, lokomotywowni, zbiornika z wodą, magazynów i torów. Zniszczono także słupy telegrafu i przewody na odcinku kilku kilometrów. Widok płonących zabudowań zwrócił uwagę maszynisty pociągu, który wyładowany piechotą konfederatów zmierzał do Beaver Dam Station. Pociąg zatrzymał się trzy kilometry od stacji, a część żołnierzy wysiadła. Zostali oni schwytani przez patrole kawalerii, a wśród jeńców było dwóch oficerów i 30 szeregowców. Pociąg cofnął się natychmiast dając ostrzegawcze sygnały rozpaczliwymi gwizdkami.
Oddział ruszył w dalszą drogę, a wydzielona grupa z majorem Williamem P. Hallem z 6. pułku z Nowego Jorku skierowała sie do Taylorsville, aby zniszczyć ważny most u zbiegu trzech linii kolejowych na rzeką South Anna. Do tego oddziałku dołączył też mjr. Spera, sierżant Joe Jones i kilkunastu kawalerzystów z 17. pułku z Pennsylwanii. Trudnow to uwierzyć, ale fatalna pogoda uległa dalszemu pogorszeniu, wzrosła siła wiatru i zaczęła się zadymka śnieżna. Mimo to zaalarmowani konfederaci postawili barykady na drogach i każdą z nich trzeba było, w samym środku ciemnej jak atrament nocy, zdobywać. Wykurzeni z jednego stanowiska rebelianci przemieszczali się szybko do następnego punktu oporu i wznawiali ostrzał.
Cała ta grupa musiała polegać na przewodniku, którym był zaledwie dziesięcioletni chłopiec oraz na instynktownym wyczuciu drogi przez konie. Kolejna silnie broniona przez piechotę barykada. Por. Martin Reinhold[18] z kilkoma żołnierzami zachodzi barykadę od tyłu i bierze do niewoli dwóch młodszych oficerów i 10 szeregowców. W trakcie strzelaniny zostaje zabity żołnierz z 1. pułku kawalerii z Indiany. Barykady skończyły się, w dalszej drodze grupa Reinholda spotyka wóz z furażem dla obozu artylerii w Fredericks Hall Junction. Kolejni jeńcy, wóz i sześć mułów dołącza do konwoju. Za chwilę do niewoli trafia sierżant-artylerzysta z Legionu Hamptona. Jest niezmiernie zdumiony, że kawaleria federalna dotarła, aż tutaj, na głębokie zaplecze frontu. Wreszcie grupa dywersyjna trafia na obóz artylerii, ale nocny atak na tą silnie bronioną jednostkę nie wchodzi w rachubę. Być może powstania taka możliwość, gdy nadciągnie Kilpatrick z głównymi siłami.
Rozpoznanie przeprowadzone o świcie spowodowało otwarcie ognia przez artylerię konfederatów i mjr. Hall zdecydował się na obejście tej umocnionej pozycji nieprzyjaciela. Żaden pościg nie rusza za oddziałem, który dociera do rzeki South Anna. Po drodze widzą liczne grupy umundurowanych i częściowo uzbrojonych konfederatów, którzy po zatrzymaniu twierdzą, że udają się do domów na urlop. Wielu nie ma żadnych dokumentów, a więc są to prawdopodobnie dezerterzy. Major zdecydował, że nie będzie brał tych żołnierzy do niewoli.
Dojazd do mostu utrudnia częściowo zamarznięte bagno. W końcu most zaczyna płonąć, a jak na zawołanie nadjeżdża pociąg wyładowany drewnem. Za chwilę i on staje w płomieniach, a lokomotywa ląduje w rzece. Z oddali dobiegają odgłosy kanonady artyleryjskiej. To Kilpatrick atakuje stolice Konfederacji. Oddział Halla jest w tym momencie 11 kilometrów od Richmond w rejonie Yellow Tavern (Brook Pike). Pada rozkaz "galopem marsz" i po kilkunastu minutach znowu cały oddział Kilpatricka jest razem. Okazało się, że główne siły zmyliły w nocy drogę i dotarły do Ashland, gdzie nastąpiła czołowa kolizja z dwoma brygadami piechoty konfederatów z baterią sześciu dział. Kilpatrick uniknął boju, cofnął się i zaatakował Richmond. W stolicy zapanowała panika, ludzie rzucili się do ucieczki. Rozkaz bezpośredniego zajęcia miasta padł o godzinie 13.00 we wtorek 1 marca. Spieszeni kawalerzyści z 5. pułku z Nowego Jorku ruszyli jako tyralierzy, artyleria konna otworzyła ogień. Ale posiłki dla stolicy były juz w drodze. Kilpatrick przez lornetkę obserwował długie kolumny piechoty i artylerię wkraczające w linie obronne miasta. Nadal nie było żadnych wiadomości od Dahlgrena i wyglądało na to, że cały plan legł w gruzach. Zapadła więc szybka decyzja o wycofaniu się w kierunku sił gen. Butlera.
Oddział Kilpatricka miał już 60 zabitych i rannych, a cały konwój obciążało ponad 200 jeńców. W uporządkowanynm odwrocie kolumna jeźdźców przekroczyła rzekę Chickahominy przez most Meadow paląc go po przejściu i niszcząc po drodze inne mosty na linii Virginia Central. Noc była ponownie straszna, trzeba było jechać w nieustannie padającym deszczu ze śniegiem. Nie sposób było rozpalić ognisk w tych warunkach, a przemoczeni do nitki żołnierze nie mogli rozgrzać się gorąca kawą. Nieprzyjaciel ścigał uchodzącą grupę starjąc się ją okrążyć i zniszczyć. Od czasu do czasu ostrzeliwano oddział federalny. Mimo to gen. Kilpatrick postanowił zawrócić i wykonać powierzone mu zadanie, czyli uwolnić jeńców z Libby Prison. Determinacja godna podziwu w tych skrajnych warunkach.
Grupa uderzeniowa składała sie z dwóch jednostek po 500 ludzi. Pierwszą dowodził ppłk. Addison Preston z 1. pułku z Vermont, a drugą major Constantine Taylor z 1. pułku z Maine. Kilpatrick z resztą sił i artylerią zamierzał utrzymać most, aby umożliwić bezpieczne wycofanie całej grupy. Spieszeni kawalerzyści ruszyli drogą z Mechanicsville w kierunku stolicy. Tymczasem nieprzyjaciel zaatakował oddział Kilpatricka od strony Hanover Court House, ale dobrze zorganizowana obrona odparła ten atak. Po kolejny natarciu do wycofania się został zmuszony 7. pułk z Nowego Jorku.
Było już ciemno, kiedy ponownie zatrąbiono na odwrót. Rankiem oddział dotarł w rejon Old Tavern Church. Na skrzyżowaniu dróg Mechanicsville i Old Church stała wypełniona zapasami stodoła. Konie dostały kukurydzę, a ludzie słodkie ziemniaki, ugotowano w końcu kawę i możliwy był krótki odpoczynek. W trakcie tego postoju pikiety federalne zostały zaatakowane przez rebeliantów, ale ataki te zostały odparte.
O godzinie 8.00 kolumna ruszyła w dalszą drogę z majorem Spera i jego 17. pułkiem w tylnej straży. Już po godzinie nastąpił kolejny atak konfederatów, który został odparty, a kawaleria z 1. pułku z Maine szarżowała kontratakując i wzięła w pościgu wielu jeńców. Zwycięski Kilpatrick maszerował dalej, a do jego kolumny przyłączały się setki czarnych niewolników. Około 13.00 generał zarządził postój licząc daremnie na dołączenie do jego sił oddziału Dahlgrena.
Dalsza droga prowadziła do promu Putneya na rzece Pamunkey, a następnie do White House Landing. Nie było tam jednak żadnych łodzi i przeprawa przez rzekę nie była możliwa. Były za o pełne kukurydzy magazyny, co pozwoliło na wykarmienie blisko 3 tysięcy koni i zabranie furażu na kolejne dwa dni. Stolica Konfederacji pozostała za oddziałem o ponad 30 kilometrów, kiedy kolumna dotarła do Tunstall Station u zbiegu rzek Richmond i York. Było jasne, że główne siły pościgowe konfederatów były w niewielkiej odległości od sił Kilpatricka. Po zapadnięciu zmroku generał rozkazał rozpalić mnóstwo ognisk, aby stworzyć wrażenie obozowiska wielkiego oddziału. W tym czasie pojawiła się reszta oddziału Dahlgrena licząca 250 ludzi, przyprowadzona przez kpt. Johna Mitchella z 2. pułku z Nowego Jorku.
Wczesnym rankiem 3 marca cała kolumna zbliżyła się do linii federalnych. Dla setek niewolników był to długo oczekiwany, pierwszy dzień wolności. Na powitanie zmęczonych żołnierzy wyjechał 11. pułk kawalerii z Pennsylwanii i to był ostateczny koniec tego nieudanego pod każdym względem przedsięwzięcia. Proklamacja amnestyjna prezydenta Lincolna trafiła w próżnię, a jeńcy w Richmond nadal tkwili w kazamatach Libby Prison. Szkody materialne dla Konfederacji były znaczne, co w tej fazie konfliktu było szczególnie uciążliwe dla wyczerpanego wojną Południa. Niewątpliwym sukcesem było bezpośrednie zagrożenie stolicy Konfederacji i demonstracja siły kawalerii federalnej. Gen. Lee musiał wydzielić dodatkowe jednostki piechoty i artylerii do obrony Richmond kosztem oddziałów frontowych. Niegdyś bogate rejony Wirginii były zdewastowane przez wojnę, a morale ludności było niskie. Waluta Konfederacji straciła swoją wartość i cały worek wypchany tymi banknotami można było kupić za 10 dolarów Unii.
Oddział Kilpatricka dotarł do Williamsburga w piątek 4 marca około 10.00, a w Yorktown pojawił się o 16.00.

[Rozmiar: 2358 bajtów]

Takie były dotychczasowe ustalenia historyków wojny secesyjnej. Dopiero w ostatnich latach pojawiły się prace[19] kwestionujące zarówno cele, jak i inne okoliczności rajdu. Całe to przedsięwzięcie miało swoje tajne cele i swego faktycznego dowódcę, którym był płk. Dahlgren. Generał Kilpatrick nie został wtajemniczony w prawdziwy cel akcji i to on w istocie miał swymi głównymi siłami odwrócić uwagę konfederatów od działań Dahlgrena.
Przez wiele lat oficjalna historia wojny domowej uznawała dokumenty znalezione przy martwym Dahlgrenie za prymitywne fałszerstwo konfederatów wykonane dla celów propagandowych i dla pobudzenia ducha walki nadwątlonego poważnie długotrwałym konfliktem zbrojnym. Dokumenty te miał odkryć przy zwłokach płk. Dahlgrena 13-letni William Littlepage ze szkolnej jednostki obrony terytorialnej. Jednym z nich był rękopis przemówienia pułkownika wygłoszonego przed rajdem do swoich ludzi. Brzmiał on następująco:
"Liczymy na uwolnienie więźniów wpierw z wyspy Belle, a potem wraz z nimi sforsujemy rzekę James i wkroczymy do Richmond niszcząc mosty za nami. Uwolnionych jeńców wezwiemy do zniszczenia i spalenia znienawidzonego miasta i nie pozwolimy, aby wódz buntowników Davis i jego zdradziecki rząd uciekli."
Gdy Kilpatrick dotarł do Yorktown gazety Konfederacji pełne były relacji o zdradzieckim spisku przeklętych Jankesów. Wychodzący w Richmond "Examiner" opisał dokładnie okoliczności śmierci Dahlgrena oraz przytoczony fragment jego notatek nazywając poległego oficera mordercą. Do Yorktown dotarły plotki o sprofanowaniu zwłok Dahlgrena i o zakopaniu pod Libby Prison kilku ton prochu na wypadek ponownej próby odbicia jeńców. Prasa Unii donosiła, że to Dahlgren został zamordowany po wzięciu do niewoli, a dokumenty o spisku na życie Davisa zostały sfałszowane. I taka wersja obowiązywała w amerykańskiej historiografii przez następne 120 lat.
Nie mogąc się pogodzić z porażką misji, którą uważał za swoją, Kilpatrick ruszył na konfederatów z dwoma brygadami kawalerii i trzema pułkami piechoty oraz artylerią. Zaatakowany i zniszczony został obóz rebeliantów pod King and Queen Court House. Zabudowania obozu spalono, a 35 jeńców powędrowało do obozu Point Lookout (Camp Hoffman) niedaleko Fortu Lincoln pod troskliwą opiekę majora Brady i generała Bestii-Butlera, któremu więzienie to podlegało.
Wszystko wskazuje na to, że spisek na życie prezydenta Konfederacji miał jednak miejsce, co więcej nie był on pierwszy, a oba powstały z inicjatywy prezydenta Lincolna. Wszystko zaczęło się od rajdu gen. Stonemana na przełomie kwietnia i maja 1863 roku. Kawaleria dotarła wówczas na przedmieścia słabo bronionej stolicy Konfederacji. Lincoln miał oświadczyć 7 maja, że kawaleria Stonemana powinna zdobyć miasto, spalić je i schwytać Jeffersona Davisa. 23 maja Urlic Dahlgren przedstawia propozycję ataku na Richmond od strony południowej. Ponieważ jego ojciec kontradmirał John Dahlgren był w bardzo bliskich stosunkach z prezydentem Lincolnem, plan ten bardzo szybko mógł trafić na biurko naczelnego wodza sił zbrojnych Unii. Niestety w trakcie pościgu za wycofującą się po bitwie pod Gettysburgiem Armią Północnej Wirginii Ulric Dahlgren został poważnie ranny i stracił nogę.
Wówczas Lincoln aprobuje inną wersję zniszczenia stolicy Konfederacji i aresztowania członków gabinetu Davisa. W końcu stycznia 1864 roku wyraża zgodę na plan gen. Butlera, o którym mowa wyżej. W świetle nowych faktów łatwiej na zrozumieć szybką akceptację tego planu przez gen. Hallecka i dywersyjne uderzenia piechoty i kawalerii Armii Potomaku. Lincoln osobiście rozmawiał z generałem Butlerem oraz z dowodzącym bezpośrednio akcją generałem Izaakiem Wisterem o szczegółach ataku na Richmond. Prezydent podkreślił, że jednym z celów planowanych działań było spalenie najważniejszych budynków w mieście i uwolnienie jeńców federalnych. Lincoln wspomniał również o schwytaniu Davisa i jego rządu. Akcja ta rozpoczęła się planowo, ale gdy kawaleria gen. Wistara dotarła do mostu Bottom zastała go częściowo zdemontowany, a po drugiej stronie rzeki oczekiwało kilka pułków piechoty. Zanim na miejsce dotarła piechota federalna było zbyt późno na atak i przełamanie obrony rebeliantów. Konfederaci zostali uprzedzeni o planowanym ataku przez żołnierza, który w areszcie oczekiwał na egzekucję, ale zdołał przekupić straże i zbiegł. Przyczynił się do tego sam prezydent Lincoln, na którego rozkaz zawieszono wykonywanie wyroków śmierci w Armii Potomaku. Zbieg ten, niejaki William Boyle, po ucieczce z aresztu udał się wprost do Richmond, gdzie został schwytany i miał zostać powieszony, jako szpieg Unii. Zeznał więc, że wie o planowanym ataku na stolicę Konfederacji z kierunku wschodniego i podał szczegóły, które zdołał poznać.
Następna próba miała być zatem wyłącznie akcją kawalerii, a Davis i jego rząd mieli być zlikwidowani, aby nie dać szansy na ich odbicie w trakcie odwrotu. Prezydent Lincoln wiedział dobrze, że Davis nigdy się nie podda, a jego śmierć mogła skrócić tą krwawą wojnę o wiele miesięcy. Zwracał na to uwagę w swoim liście do gen. Hookera z 8 maja 1863 roku pisząc, że zwolniony w ramach wymiany jeńców gen. Willich przedstawił mu właśnie mu słabości obrony Richmond. Nasi ludzie-pisał prezydent-mogliby spalić miasto i schwytać Jeffa Davisa. Pomysł zatem dojrzewał od dawna w ścisłym kierownictwie Unii.
Davis był nieustępliwy, co potwierdziło się po kapitulacji gen. Lee i gen. Johnsona w maju 1865 roku. Były prezydent Konfederacji uciekał do Teksasu i tam zamierzał walczyć dalej. Nie myślał o kapitulacji. Natomiast Alexander Stephens, wiceprezydent Południa był innym człowiekiem. W przypadku śmierci Davisa to on zostałby prezydentem, a to mogłoby przyśpieszyć zawarcie pokoju. Lincoln znał doskonale Stephensa z czasów wspólnej kadencji w Izbie Reprezentantów w trakcie której byli politycznymi sojusznikami. Sprzeciwiali się wtedy wojnie z Meksykiem i popierali kandydaturę Zacharego Taylora na prezydenta w roku 1848. W grudniu 1860 roku Stephens, jako jeden z nielicznych Południowców oponował przeciwko secesji. Już w czasie wojny Stephens podejmował się misji pokojowych, jak np. w lipcu 1863 roku. Był człowiekiem rozsądnym i ugodowym, Jeff Davis był jego przeciwieństwem.
Widzimy teraz, że faktyczne cele rajdu Dahlgrena były inne, a wiedziało o nich tylko kilka osób. Nie powiadomiono gen. Meade, ani też uważającego się za dowódcę gen. Kilpatricka. Nie brał on także udziału w szczegółowym planowaniu całej operacji. W oddziale Dahlgrena było kilku oficerów wywiadu[20]i można przypuszczać, że znali one tajne plany rajdu. Przede wszystkim musiał o nich wiedzieć ich szef kapitan Patrick McEntee, który pełnił funkcję zastępcy szefa wywiadu Armii Potomaku. Dwa tygodnie po powrocie zeznał on w sztabie żandarmerii polowej armii, że dokumenty znalezione przy Dahlgrenie były autentyczne, gdyż pułkownik powiadomił ich ustnie o tych zamiarach. McEntee był przesłuchiwany w tej sprawie przez szefa żandarmerii generała Marsena Patricka.
[Rozmiar: 41035 bajtów] Prawdziwego celu grupy Dahlgrena nie znał także kpt. John F.B. Mitchell, który w swoim raporcie po akcji twierdził, iż nie było mowy o zabiciu Jeffa Davisa. Przyznał jednak, że rozważano schwytanie prezydenta Konfederacji, a Dahlgren przekazał mu pisemne rozkazy zbliżone treścią do tych ujawnionych przez konfederatów. Mitchell z setką kawalerzystów miał do wykonania inne zadanie w dniu 1 marca, kiedy to zajmował się niszczeniem śluz i urządzeń kanału, a następnie miał uwolnić więźniów z wyspy Belle na rzece James. Tamtejsze więzienie było prawdziwym piekłem, gdzie każdego dnia umierało 15 do 20 jeńców federalnych. Przebywali oni praktycznie pod gołym niebem, gdyż na wyspie nie było żadnych budynków czy baraków, oprócz ruin fabryki. Wydano im namioty (widoczne są na zdjęciu), ale nie mogły one pomieścić wszystkich. Jak wynika z raportu Petersa De Witta[21] ze służby medycznej armii federalnej jeńcom zabierano nawet odzież i buty (jeśli nie były zbyt zniszczone),opieka medyczna była iluzoryczna, a racje żywnościowe głodowe. Razem z więzieniem Libby było tam ponad 3 tys. jeńców (niektóre źródła mówią o 5 tys.), a więc można sobie wyobrazić rozmiar zniszczeń i mordów, które mogły spaść na znienawidzoną stolice rebelii.
Rozważając całą sprawę w kategoriach XIX- wiecznej etyki i zwyczajów niektórzy historycy doszli do wniosku, że schwytanie prezydenta zbuntowanej prowincji i jego głównych doradców było akceptowalne w myśl zasad cywilizowanego prowadzenia wojny. Z pewnością jednak nie mieściło się w tych regułach podpalenie gęsto zaludnionego miasta i wydanie go na łup tysięcy wygłodniałych i wściekłych więźniów. Na tą niezorganizowaną masą nikt nie byłby w stanie zapanować. A jednak plan taki powstał i był autoryzowany przez Lincolna i ministra Stantona za wiedzą i poparciem admirała Dahlgrena, jego syna Ulrica, faktycznego dowódcy rajdu oraz ścisłego kierownictwa (2 osoby) wywiadu armii (BMI). Nie znali tego planu zarówno gen. Hancock, jak i gen. Grant. Nie znał go też dowódca Armii Potomaku gen. Meade. Stając w obronie czci i honoru prezydenta Lincolna część historyków wysuwała hipotezę, że to minister Stanton samodzielnie autoryzował tajny plan rajdu Dahlgrena. Prof. Long stanowczo odrzuca takie pomysły zwracając uwagę na ścisłe relacje ministra z prezydentem i doskonałą współpracę. Stanton niejednokrotnie krytykował Lincolna, także za wstrzymanie egzekucji skazanych żołnierzy, ale zawsze działali wspólnie i zgodnie.[22]
Wiedzę o planie zabicia Davisa miał mieć także gen. Custer, któremu Ulric Dahlgren wyjawił swoje tajne zadanie tuż przed rozpoczęciem rajdu. Brak jednak potwierdzenia ze strony Custera, a całą historię znamy z relacji niebyt wiarygodnego konfederata Johna Mosby'ego. Nie wiadomo dlaczego Custer miałby wyjawiać tą tajemnice akurat temu znienawidzonemu przez kawalerzystów partyzantowi, który nie był uważany za żołnierza, gdyż dowodził nieregularnymi jednostkami rebelianckiej guerilli.
Zamiast więc uwolnić jeńców od ich tragicznego losu rajd spowodował wzrost ich liczby o blisko 300 wziętych do niewoli żołnierzy federalnych. W zdecydowanej większości byli to weterani kawalerii, żołnierze doświadczeniu i znakomicie wyszkoleni. Łączne ich straty wyniosły 340 ludzi. Stracono też 583 konie, a z tych które ocalały 480 nie nadawało się do dalszej służby w kawalerii. Minister Sheddon w nastroju odwetu i sankcji za "diaboliczny plan zniszczenia Richmond" proponował gen. Lee egzekucję przynajmniej części wziętych do niewoli jeńców federalnych. Lee nie wyraził na to zgody obawiając się retorsji ze strony władz Unii. Domagał się wyjaśnień od dowódcy Armii Potomaku gen. Meade. Dochodzenie przeprowadzone przez generała Meade skutkowało wystosowaniem przez niego listu do gen. Lee, w którym dowódca Armii Potomaku stwierdzał kategorycznie, że ani on, ani rząd Stanów Zjednoczonych, czy też gen. Kilpatrick nie wydali płk. Dahlgrenowi żadnych rozkazów w sprawie zabicia prezydenta Davisa i spalenia miasta. Meade pisał prawdę, ale oczywiście nie znał roli rządu, a ściślej, samego prezydenta i ministra Stantona. I taki stan rzeczy przetrwał do czasów nam współczesnych. Pora zatem odkryć prawdę o tym rajdzie mimo, że mamy do czynienia nie z nowo odkrytymi, bezpośrednimi dowodami, ale z łańcuchem poszlak układających się w jeden logiczny ciąg.
Autentyczność dokumentów Dahlgrena została potwierdzona w XX wieku przy pomocy nowoczesnych metod kryminalistyki. Historycy uważali jednak, że styl w jakim ów dokument został napisany nosi piętno improwizowanej i brutalnej dyrektywy tak charakterystycznej dla Judsona Kilpatricka. Panowała opinia, że najmłodszy pułkownik armii Unii ma bardziej rycerskie i romantyczne podejście do metod prowadzenia wojny. Wiedział o tym gen. Meade i dlatego niezbyt wierzył w zaprzeczenia Kilpatricka w trakcie prowadzonego w tej sprawie dochodzenia. Prywatnie był przekonany, że to Kill-Cavalry był autorem nieszczęsnego planu. To też było przyczyną wysłania Kilpatricka na front zachodni 15 kwietnia, a więc po 30 dniach od jego powrotu z Yorktown do Stevensburga. Rola prezydenta Lincolna, admirała Dahlgrena i ministra Stantona w planowaniu tej kontrowersyjnej operacji została tak starannie ukryta, że do chwili obecnej uchodzi jedynie za śmiałą hipotezę. Trzeba zatem poczekać na zapowiadaną książkę prof. Longa.

[Rozmiar: 56751 bajtów]

W tym samym dniu, gdy płk. Ulric Dahlgren padł zabity w zasadzce konfederatów senat Unii zatwierdził awans Ulissesa Granta do stopnia generała-porucznika i nominację na naczelnego dowódcę wszystkich federalnych sił zbrojnych. 9 marca Grant odebrał w Białym Domu swoją nominację i przystąpił do serii narad z Lincolnem, Stantonem i szefem sztabu Halleckiem. Reorganizacja Armii Potomaku była konieczna i stała się faktem. Nas interesuje ona w zakresie reorganizacji kawalerii i nowej koncepcji prowadzenia walk z jej użyciem.
Pierwsza decyzja gen. Granta była niewątpliwe słuszna. Mam tu na myśli odwołanie gen. Pleasontona ze stanowiska dowódcy korpusu kawalerii Armii Potomaku i mianowanie go szefem departamnetu Missouri. Zastąpił go dowódca dywizji piechoty z frontu zachodniego generał-major Philip Sheridan, który wyróżnił się w bitwie pod Chattanoogą szturmując skutecznie Missionary Ridge, a także w wielu innych starciach piechoty. Mimo nędznej postury Sheridan był dobrym oficerem z wcześniejszym doświadczeniem kawaleryjskim. W maju 1862 roku objął dowództwo 2. pułku kawalerii z Michigan i walczył z nią w polu do czasu ponownego przeniesienia do piechoty we wrześniu 1862 r., jako dowódca dywizji piechoty w Armii Ohio.
[Rozmiar: 7134 bajtów] Sięgnijmy jednak do szczegółów tej kawaleryjskiej służby Sheridana, gdyż jest ona dość interesująca. Wiosną 1862 r. był on skromnym kapitanem piechoty, a 4 czerwca widzimy go dowodzącego 2. pułkiem kawalerii z Michigan w stopniu pułkownika. W tym właśnie dniu Sheridan udał się na zwiad w kierunku Tupelo w stanie Mississipi, gdzie znajdowała się główna baza gen. Beauregarda. Za przeprowadzenie tej akcji zyskał pochwałę dowódcy dywizji. Dwa dni później Sheridan atakuje i rozbija pułk kawalerii rebeliantów wzmocniony niezależną kompanią konnych zwiadowców z Georgii. Trzonem uderzeniowym jego pułku było pięć kompanii, które wyposażone w powtarzalne karabinki Colta walczyły spieszone. To ważne, gdyż tą samą metodę walki Sheridan będzie wprowadzał w korpusie kawalerii Armii Potomaku. Karabinki Colta były jedyną powtarzalną bronią produkowaną jeszcze w okresie przedwojennym. Była to technologia przestarzała, gdyż pięciostrzałowe magazynki ładowało się od przodu papierowym nabojem, a od tyłu wkładało się spłonkę. Gen. Rosecrans twardo walczył o dostawy takiej powtarzalnej broni i udało mu się uzyskać spore jej ilości dla swojej kawalerii.
Kolejny, błyskawiczny awans Sheridana miał miejsce 11 czerwca 1862 r., kiedy to objął dowodzenie 2. brygadą kawalerii w Armii Mississipi. Nadal jeszcze pułkownik wsławił się bitwą pod Booneville 1 lipca. Jego brygada, w skład której wchodziły dwa niepełne pułki, liczyła tylko 827 kawalerzystów, a musiała stawić czoło konfederatom ocenianym na 1 200 do 1 500 ludzi, którymi dowodził gen. James Chalmers. Tu bitwa była bardzo zacięta, toczyły się walki wręcz, a brygadzie Sheridana groziło okrążenie. Pułkownik wycofał z pierwszej linii dwie kompanie z kpt. Algerem na czele, które udanym manewrem uderzyły na wroga od tyłu. I tych zaledwie 90 ludzi rozstrzygnęło o losach tej potyczki. Wpłynęła też ona na dalszy awans Sheridana po wysoce pochlebnym telegramie gen. Rosecransa do gen. Hallecka. Sheridan został mianowany generałem brygady z datą 1 lipca 1862r.
Sheridan, zwany przez żołnierzy zdrobniale Małym Filipkiem (Little Phil), konferował w Waszyngtonie z prezydentem Lincolnem i ministrem Stantonem 4 kwietnia 1864 r. Następnego dnia Sheridan był już w kwaterze głównej Armii Potomaku, gdzie spotkał się z generałami Grantem i Meade. Podstawowym problemem Granta było bardziej efektywne wykorzystanie potencjału doświadczonej kawalerii federalnej, o czy Meade miał bardzo ograniczone pojęcie. Kawaleria miała stać się szybko przemieszczająca się siłą bojową armii, jej awangardą i pierwszą siłą uderzeniową. Koniec z uciążliwą służbą na pikietach i posterunkach wartowniczych, która powodowała nadmierne zużycie koni. Koniec także z bezsensownymi szarżami kawalerii, nadchodziły czasy konnej piechoty uzbrojonej w szybkostrzelne karabinki typu Spencer[23].
Niestety gen. Meade nie wierzył w zdolność kawalerii do prowadzenia samodzielnych akcji bojowych bez bliskiego wsparcia piechoty i artylerii. Te doktrynalne ograniczenia miały źle wpływać na jego współpracę z gen. Sheridanem. Narazie generał przeprowadzał inspekcje swoich jednostek i dbał o ich wyposażenie oraz należyty wypoczynek. W kwietniu do Brandy Station nadeszły poważne uzupełnienia koni, a także powtarzalnych, siedmiostrzałowych karabinków Spencera. Ponad 10- tysięczny korpus kawalerii prezentował się wówczas, jako poważna siła bojowa. Wszystko jednak zależało od dowodzenia i kwalifikacji generałów. Little Phil docenił wysokie kwalifikacje gen. Davida Gregga i pozostawił go na stanowisku dowódcy dywizji. Generałowie Merrit i Custer mieli nadal dowodzić brygadami. Nowi dowódcy dywizji przybyli także z frontu zachodniego i byli znajomymi Sheridana z czasów przedwojennych. Był to gen. Alfred Torbert, kolega klasowy Małego Filipka z West Point. Był to jedyny dowódca bez wcześniejszego doświadczenia kawaleryjskiego i dlatego nie zyskał początkowo zaufania swoich podwładnych. Gen. Kilpatricka na stanowisku dowódcy 3. dywizji zastąpił z rekomendacji samego Granta 27-letni gen. James Wilson. Służył on w sztabie gen. Granta w okresie od listopada 1862 do stycznia 1864 roku. Do końca kwietnia wszelkie rodzaju zmiany organizacyjne, przeglądy i parady dobiegły końca. Kawaleria była gotowa do rozpoczęcia nowej kampanii letniej.
Korpus kawalerii Armii Potomaku liczył siedem brygad. Torbert dowodził brygadami Custera, Merritta i Devina, a więc elitą konnych żołnierzy. Brygda Custera znalazła się w 1. dywizji z powodu niechęci tego generała do Wilsona wywodzącej się jeszcze z West Point. Poza tym Custer był starszy stopniem (data nominacji generalskiej Wilsona 30 październik 1863 r. była późniejsza niż Custera) i nie chciał służyć pod rozkazami faworyta gen. Granta, jak twierdził. Miał już przecież swoją legendę, był popularny i uważał, że to jemu należy się awans na dowódce 3. dywizji po Kilpatricku. Zgodnie z obowiązującymi hierarchicznymi zasadami nie mógł on wykonywać rozkazów młodszego datą nominacji oficera.
W jeszcze gorszej sytuacji znalazł się gen. Wesley Merritt, który musiał oddać swoją 1. dywizję Torbertowi i przejąć dowodzenie brygadą. Torbert był nominalnie starszym generałem brygady (ale piechoty!) i z tego głównie powodu jego dywizja miała taki skład. Wilson miał w składzie 3. dywizji tylko dwie brygady dowodzone przez pułkowników. Przyjrzyjmy się zatem organizacji korpusu kawalerii Armii Potomaku po zmianach dokonanych przez gen. Granta.
1. dywizja gen. Torberta miala bardzo mocny skład. Custer miał w swej 1. brygadzie komplet Rosomaków tj. 1., 5., 6. i 7. pułk z Michigan. 2. brygada płk. Thomasa Devina składała się głównie z nowojorczyków tj. 4., 6. i 9. pułku z Nowego Jorku oraz z 17. pułku z Pennsylwanii. Rezerwowa brygada Merritta to zawodowcy z 1., 2. i 5. pułku oraz 6. pułk z Pennsylwanii. Jego 6. regularny pułk został oddelegowany jako eskorta dowódcy korpusu, a w okresie późniejszym w skład tej brygady weszły jeszcze 1. pułk dragonów nowojorskich oraz 2. pułk z Massachusetts.
Druga dywizja gen. Davida Gregga liczyła tylko dwie brygady. 1. brygadą dowodził gen. Henry Davies, który z tych samych powodów co Custer nie mógł służyć pod Wilsonem. Miał on w swojej brygadzie 1. pułk z Massachusetts (bez jednego szwadronu), 1. pułk z New Jersey, 6. pułk z Ohio i 1. pułk z Pennsylwanii. Później doszedł jeszcze 4. pułk z Pennsylwanii, ale w sile jednego batalionu. Płk. Irvin Gregg dowodził 2. brygadą i miał w swoim składzie 1. pułk z Maine, 10. pułk z Nowego Jorku (powróci on potem pod komendę Daviesa), 2., 8.,13. i 16. oraz część 4. pułku z Pennsylwanii. W żandarmerii polowej służył 3. pułk z Pennsylwanii i wydzielony oddział z 1. pułku z Massachusetts. Dopiero w końcu 1864 roku 2. dywizja zostanie wzmocniona trzecią brygadą.
Gen. Wilson i jego 3. dywizja to 1. brygada płk. Johna McIntosha, choć początkowo i krótko dowodził nią stary żołnierz zawodowy płk. Timothy Bryan z 18. pułku z Pennsylwanii. Składała się ona z 1. pułku z Connecticut, 2. i 5. pułku z Nowego Jorku oraz 18. pułku z Pennsylwanii Bryana. Płk George Chapman dowodził 2. brygadą 3. dywizji, która składała się z sześciu kompanii 3. pułku z Indiany, 8. pułku z Nowego Jorku, 1. pułku z Vermont oraz oddziału z 8. pułku z Illinois, który dołączył do brygady w końcu maja. Kompanie A i C z 1. pułku z Ohio stanowiły eskortę Wilsona, podobnie jak wcześniej Kilpatricka.
W skład Armii Potomaku powrócił w kwietniu z frontu zachodniego 9. korpus gen. Burnside'a, który miał w swoim składzie sześć pułków kawalerii. Z chwilą połączenia korpusu z armią Sheridan zyskał kontrolę nad trzema z tych pułków i przydzielił wszystkie do 3. dywizji Wilsona. Był to 3. pułk z New Jersey, 2. z Ohio i 22. z Nowego Jorku. Pozostałe trzy pułki 9. korpusu przeszły pod komendę Sheridana dopiero w październiku 1864 roku.
I na koniec dwie brygady artylerii konnej. Pierwszą z nich dowodził kpt. James Robertson, a drugą kpt. Dunbar Ransom. Robertson miał w brygadzie głównie baterie regularne oraz 6. baterię z Nowego Jorku, razem osiem baterii. Podobnie Ransom miał w składzie sześć baterii regularnych. Najzdolniejsi dowódcy baterii konnych z czasem przeszli do kawalerii. I tak w końcu 1864 r. płk. Charles Fitzhugh (kilka miesięcy wcześniej porucznik artylerii konnej) dowodził 2. brygadą w 1. dywizji, a płk. Pennigton otrzymał 1. brygadę w 3. dywizji. Płk. Randol dowodził 2. pułkiem z Nowego Jorku w brygadzie Pennigtona. Ale to miało nastąpić później.
W kwietniu armia była w fazie planowania operacji letniej, która ruszyć miała z początkiem maja skoordynowanym natarciem na wszystkich frontach. Problem z kawalerią na froncie wschodnim polegał na tym, że nowy dowódca uważał swój korpus za niezależną siłę bojową, która mogłaby uderzać na linie komunikacyjne konfederatów i niszczyć ich zapasy. Sheridan chciał także odciągnąć kawalerię Stuarta od osłaniania sił gen. Lee i poważnie ją osłabić. Na to nie było zgody tradycjonalisty gen. Meade, który widział kawalerię, jako siłę pomocnicza i służebną w stosunku do piechoty. Natomiast opinie publiczna oczekiwała od Sheridana przede wszystkim zniweczenia mitu niezwyciężonego gen. Stuarta, pobicia kawalerii rebeliantów i schwytania lub zabicia tego legendarnego dowódcy. Była wielka presja na sukcesy kawalerii i już wkrótce miało się okazać czy te nadzieje zostana spełnione.

W czasie tych kwietniowych dni nastroje w obozach zimowych kawalerii nie były najlepsze. Kronikarz 6. pułku z Pennsylwanii zapisał takie znamienne słowa:"nic specjalnie ciekawego nie zdarzyło się w naszej armii w kwietniu". A działo się przecież tak wiele! Przede wszystkim kawaleria otrzymała siedmio-strzałowe Spencery i zapoznawała się z ta nowoczesną bronią nieznaną na Południu. Gorzej było z końmi. Tutaj kronikarz notował:
"Kawaleria nasza jest w marnym stanie po długiej zimie i trudnej służbie patrolowej. Nie sądzę, aby kawaleria odegrała większą rolę w walkach w zbliżającej się kampanii. Nasze konie to marnie wyglądające chabety i tylko połowa ludzi ma konie. Nasz pułk ma tylko 125 żołnierzy na koniach. Mamy raporty, że kawaleria rebeliantów jest w doskonałej kondycji ponieważ oni odpoczywali i ściągali nowe konie, a my przez całą zimę na patrolach i w zwiadzie."
Na szczęście patrole zawieszono i przez dwa tygodnie kawalerzyści mogli wreszcie zadbać o swoje wycieńczone rumaki. Wkrótce nadeszły też transporty nowych koni i sytuacja pod tym względem uległa zdecydowanej poprawie. Żołnierze nie wierzyli jednak w umiejętności swoich nowych dowódców. Sheridan był uważany za piechociarza mimo jego oczywistych doświadczeń kawaleryjskich. O Torbercie jeden z oficerów wyraził taką opinię;" to przystojny i odważny facet, doskonały jeździec dzielny jak lew, ale nie posiada zdolności dowodzenia dywizją." Przegląd dywizji Torberta odbył się 21 kwietnia. Sheridan był zadowolony ze stanu dywizji mimo, że część kawalerzystów defilowała przed nim spieszona z braku koni.
Custer zaakceptował Sheridana, chociaż był przecież faworytem Pleasontona i jego odejście nie zachwyciło go. Obaj generałowie spotkali się 15 kwietnia w kwaterze Sheridana i rozmawiało im się tak dobrze, że Custer wyszedł stamtąd o czwartej nad ranem. W liście do swojej Libbie napisał:"wywarł na mnie duże wrażenie. Wydaje się być dobrym dowódcą i bardzo go polubiłem".
Dopiero ostatniego dnia kwietnia do 8. pułku z Illinois powróciła ostatnia grupa kawalerzystów po urlopach dla weteranów. Pułk został przydzielony do obrony Waszyngtonu. W ramach tych obowiązków pełniono wartę przy kwaterze gen. Augera[24], a także prowadzono zwiad na różnych kierunkach. Przede wszystkim jednak pułk pełnił funkcje żandarmerii kontrolując żołnierzy i oficerów przebywających w Waszyngtonie. W stolicy Unii było w tym okresie ponad sto domów publicznych, gdzie często dochodziło do różnych ekscesów. W maju jedna kompania 8. pułku pełniła służbę w Aleksandrii, dwie kompanie w Aquia Creek, pięć kompanii w Belle Plain i cztery w Waszyngtonie. Ich dowódca, teraz już generał Gamble, dowodził obozem uzupełnień kawalerii (Camp Stoneman). Pułk nie brał więc udziału w najważniejszych bitwach kampanii letniej. Wkroczy do akcji bojowych dopiero, gdy rajd Jubala Early'ego zagrozi stolicy Unii.
Z początkiem maja liczący 12 500 ludzi korpus kawalerii Armii Potomaku gotowy był do decydującej rozgrywki z kawalerią Konfederacji.

[Rozmiar: 24777 bajtów]

zob. c.d. tego artykułu - ŚMIERĆ GENERAŁA J.E.B. STUARTA



[1]- inne źródła podają, że w tej pierwszej bitwie wojny domowej po stronie Unii walczyło 4 400 żołnierzy. Były to 1.,2.,3.,5. i 7. pułki piechoty z Nowego Jorku oraz kompanie z 4. pułku z Massachusetts i 1. pułku z Vermont i dwa działa z 2. pułku artylerii regularnej. (wg "Encyclopedia of the American Civil War", David S. Heidler i Jeanette T. Heidler, wyd.ABC-CLIO, 2000r.)
[2]- raport kpt. Judsona Kilpatricka, z 5. pułku piechoty z Nowego Jorku. Walki pod Big Bethel, lub Bethel Church.
O.R.-- SERIA I--VOLUME 2 [S# 2] -- rozdz. IX.
[3]- zob. przypis nr 2 na tej stronie
[4]- były to luźne grupy tzw. Partisan Rangers dowodzone przez Johna Mosby, Jamesa C. Kincheloe, Johna McNeilla, Harry Gilmora, Charlesa T. O'Ferralla, Roberta White i innych.
[5]- zob. O.R.--vol.XXXIII--str. 139 i nast.
[6]- znany także, jako Culpeper Mine Ford położony w połowie drogi pomiędzy Germanna Ford, a Ely's Ford na wysokości miasteczka Richardsville. Oddziały Kilpatricka skorzystały ze wszystkich tych przepraw leżących w niewielkiej odległości od siebie.
[7]- "The Battle of the Wilderness", Gordon C. Rhea, wyd. Louisiana State University Press Baton Rouge, 2004.
[8]- zamiennie używano nazw Dahlgren Raid oraz Raid on Richmond.
[9]- "Lincoln, Davis and the Dahlgren Raid", David E. Long,"North&South", vol.9, nr 5
[10]- zob. mój artykuł w SECESJI N&S nr 5/06/2005 w tej kwestii.
[11]- wliczając w to utraconą uprząż, siodła i wozy zaopatrzenia.
[12]- w innych relacjach z tej akcji używane były nazwy Green Court House lub też raczej błędnie Orange County C.H. Stanards było siedzibą powiatu Green, być może używano zamiennie innych nazw w tym okresie. Stanards od którego pochodzi nazwa ofiarował swoją ziemię na cele publiczne. Wg relacji sierżanta Thomasa W. Smitha kawaleria 6. pułku z Pennsylwani szarżowała na miasteczko o 8.00 rano. Rebelianci uciekali na koniach lub pieszo do pobliskiego lasu. Przejęto pocztę wojskową, zniszczono elementy uprzęży znalezione na miejscu.
[13]- była to koronkowa akcja straży przedniej Dahlgrena w skład której wchodziło 40 ludzi z 5. pułku z Nowego Jorku. Należeli oni do kompanii I oraz K i dowodzeni byli przez por. Henry A.D. Merritta i por. Roberta Blacka. Przed brodem z tej awangardy wydzielono oddziałek 15 kawalerzystów z por. Blackiem. Korzystając z ciemności i opadów deszczu kawalerzyści przepłynęli rzekę powyżej brodu i podeszli do placówki konfederatów od tyłu. Po wzięciu 2 jeńców dowiedzieli się, że pozostała załoga tej widety stacjonuje w pobliskim domu. Por. Black wtargnął do wskazanego domu, padły tam tylko dwa strzały i 16 rebeliantów oraz 2 oficerów dostało się do niewoli.
[14]- wydaje się, że to błąd powielany przez wielu historyków. W pracy "Cavalry Raids of the Civil War" (Stackpole Books, 2004) jej autor Robert W. Black podaje, że Dahlgren z łatwością zlokalizował obóz artylerii 2. korpusu, gdyż odbywały się tam właśnie strzelania ćwiczebne. Był to jeden z jego celów. Część z 83 ulokowanych tam dział różnego kalibru strzelała, ich huk ułatwił kawalerzystom skryte dojście do obozu, ale ochrona w sile niepełnej brygady piechoty była zbyt mocna dla oddziału Dahlgrena.
[15]- jest to raczej kolejna legenda, gdyż cyt. wyżej Black podaje, iż w Dover Mills kawalerzyści Dahlgrena byli bardzo zajęci niszczeniem własności ministra Jamesa Sheddona i podpalaniem wielu młynów w tej okolicy. Niszczono także łodzie żeglujące po kanale James-Kanawha. Setki niewolników prosiło o uwolnienie, a wielu z nich-szczególnie kobiety-rzuciło się do rabowania i podpalania domów swoich białych właścicieli. Jeden z nich-generał Henry Wise (1806-1876) w ostatniej chwili umknął na koniu przed pościgiem żołnierzy z 5. pułku z Nowego Jorku.
[16]-spanikowany Dahlgren kazał powiesić miejscowego przewodnika-Murzyna, który wyprowadził ich na bagna. Młody Martin Robinson zawisł na improwizowanej z uprzęży pętli. Dzięki temu przeszedł do historii, aczkolwiek historycy nie zdołali ustalić czy po prostu zabłądził, czy też celowo zwodził oddział Dahlgrena. A był to człowiek zaufany, który wcześniej pomagał uciekinierom z Libby Prison.
[17]-skład sił konfederatów w tej zasadzce był dość mieszany i improwizowany: kapitan Fox z obroną terytorialną powiatu King and Queen , urlopowani konfederaci, szwadron kawalerii Magrudera oraz porucznik Pollard z jedną kompanią z 9. pułku kawalerii z Wirginii. To właśnie Pollard dostarczył następnego gen. Fitz Lee w Richmond papiery znalezione przy Dahlgrenie oraz protezę jego nogi.
[18]- kapitan Martin Reinhold poległ przekraczając Opequa Creek w Wirginii 7 września 1864 r. Jego młodszy brat porucznik Urias R. Reinhold, także z 17. pułku kawalerii z Pennsylwanii, odnalazł rebelianta, który zastrzelił brata i zabił go. Potem odtransportował zwłoki Martina do rodzinnej miejscowości w celu ich pogrzebania. Sam Urias został ranny pod Five Works 1 kwietnia 1865 i zakończył wojnę w stopniu kapitana dowodząc kompanią swego poległego brata. Zmarł w r. 1917 w wieku 79 lat. Ich przodek przybył do USA z Niemiec w r. 1700 i nazywał się Heilbrun.
[19]- pierwszym autorem był dr James O. Hall, który w r. 1983 wyraził pogląd o autentyczności dokumentów znalezionych przy martwym Dahlgrenie. Kolejnymi historykami popierającym tą tezę byli James McPherson oraz Stephen Sears w latach 1998-99. (zob. "Raid on Richmond", Searsa w Military History Quarterly, jesień 1998 oraz tego samego autora "The Dahlgren Papers Revisited" w Columbiad Magazine,1999).
[20]-BMI, Bureau of Military Information
[21]-O.R.--SERIES II--VOL. VII [S# 120]. DeWitt Clinton Peters został mianowany lekarzem wojskowym (assistant surgeon) 15 sierpnia 1854, złożył dymisję 1 października 1856. Ponownie zaciągnął się do wojska jako lekarz 23 czerwca 1860 i służył potem do końca wojny. Awansował do stopnia lekarza-majora (surgeon-major) 28 lipca 1866, na emeryturę przeszedł 1 grudnia 1875. Z tej okazji dostał awans do honorowego stopnia podpułkownika. Zmarł kilka miesięcy po przejściu na emeryturę. Lekarze wojskowi zwani assistant surgeon otrzymywali w armii stopień porucznika (first lieutenant ), po 5 latach służby kapitana, a na koniec rangę majora.
[22]-podkreśla to także autorka znakomitej książki"Team of Rivals:The Political Genius of Abraham Lincoln" /wyd.Kindle Book/ Doris Kearns Goodwin, laureatka nagrody Pulitzera za książkę "No Ordinary Time: Franklin and Eleanor Roosevelt: The Home Front in World War II"
[23]- większe dostawy tej broni w wersji dla kawalerii zaczęły od października 1863 r.Po raz pierwszy siedmiostrzałowy Spencer został użyty przez sierżanta Francisa Lombarda z 1. pułku kawalerii z Massachusetts w potyczce w pobliżu Cumberland stan Maryland w październiku 1862 r. Był to jeden z prototypów przeznaczony do testowania tej broni na polu walki.
[24]- generał major Christopher Columbus Auger(1821-1898), absolwent West Point z r. 1943, weteran wojny z Meksykiem. Ranny w bitwie pod Cedar Mountain w sierpniu 1862 r. Potem w Waszygtonie na różnych stanowiskach sztabowych. Dowodził wojskową eskortą, kiedy przenoszono ciało Lincolna z domu Petersona do Białego Domu 14 kwietnia 1865 r.

Autor: Zbig Kurzawa-Penkalski, styczeń 2008

Wykorzystana literatura została podana w przypisach.
Portrety i ilustracje-Library of Congress.