Blokada portów Południa i jej konsekwencje ekonomiczne

 

Południe, występując z Unii, było głęboko przeświadczone o skuteczności swojej strategii, której głównym punktem było uznanie Konfederacji przez Wielką Brytanię i Francję, a co za tym idzie - prawdopodobnej interwencji. Oba te mocarstwa europejskie mogły swobodnie transportować swe wojska przez Atlantyk, bowiem flota amerykańska była nieliczna, a ponadto miały dogodne bazy dla swej działalności - Brytyjczycy mieli Kanadę, a Francuzi cesarza Maksymiliana Habsburga w Meksyku. Na Południu zdawano sobie jednak sprawę, że sama niechęć Anglików do Stanów Zjednoczonych oraz dążenia cesarza Napoleona III do powtórzenia militarnych zwycięstw swego wuja mogą nie wystarczyć do tego, by państwa te wysłały swe wojska na zamorską wojną. Wszak Anglicy z trudem wygrali wojnę 1812 r., a ponadto oba te państwa miały za sobą wspomnienie wojny krymskiej, która wyraźnie pokazała, że armie operujące z dala od swych baz zaopatrzenie narażone są na ogromne straty.

Jednocześnie Konfederację wiązał z Europa inny węzeł. Południe tak naprawdę nie miało nic. Jedyne wielkie zakłady przemysłowe - Tregedar Iron Works - nie mogły równać się z tymi na Północy pod względem produkcji. Brakowało zakładów zbrojeniowych, lokomotywowni, fabryk maszyn parowych. Zresztą co tu mówić o hutach stali, skoro brakowało zakładów wytwórczych innych przedmiotów, o najbardziej podstawowym znaczeniu dla funkcjonowania zarówno administracji, jak i ludności. Dotychczas handel z północnymi stanami w zupełności zaspokajał potrzeby stanów południowych na guziki, atrament, papier, karty do gry. gdy jednak okazało się, że kontrahenci na Północy stali się z dnia na dzień wrogami, jedynym miejscem, gdzie można było szukać takich przedmiotów, była zagranica. Ale żeby móc importować karabiny, armaty i znaczki pocztowe - które też musiały być ściągane z Wielkiej Brytanii - Konfederacja musiała mieć wolny dostęp do morza i mieć czym zapłacić.

Na ograniczeniu lub zamknięciu tego wolnego dostępu do morza skupił się wysiłek Gideona Wellesa, sekretarza marynarki Stanów Zjednoczonych. Przy pomocy marynarki wojennej chciano osiągnąć założone cele planu Anakonda - czyli przecięcie Konfederacji wpół wzdłuż Missisipi i odcięcie od zaopatrzenia europejskiego przez skuteczne blokowanie jej wybrzeży. Konfederacja, nie mając niemal wcale floty ani odpowiednich stoczni, nie mogła przeciwstawić się tej blokadzie. Kłopoty nie leżały jednak tylko na Południu - flota federalna w dniu ogłoszenia blokady - tj. 17 kwietnia 1861 r. - mogła do tego zadania wykorzystać jedynie 3 parowce. Wkrótce, w ciągu trzech miesięcy, udało się - dzięki 73 nowym jednostkom była w stanie, objąć blokadą największe porty - Wilmington, Norfolk, Savannah, Mobile, Nowy Orlean, Galveston i Charleston. W początkach wojny blokada sprawiała kłopot głównie Północy - stacjonowanie okrętów, z dala od portów, wymagało bardzo sprawnego dostarczania im zaopatrzenia - przede wszystkim węgla. Południe nie odczuwało jej skutków, również obcokrajowcy zwracali uwagę na nieskrępowaną niemal komunikację Konfederacji ze światem drogą morską. Południe próbowało blokadę wykorzystać propagandowo w celu zmuszenia Anglii do interwencji i w maju 1861 r. znacznie ograniczono eksport bawełny do Europy. Jednocześnie podnoszono kwestie prawne, gdyż z konwencji o prawie morza wynikało, że tylko taka blokada jest zgodna z prawem międzynarodowym, która jest skuteczna, a zatem blokada wybrzeży Konfederacji, jako bezprawna, winna zostać przez pozostałych sygnatariuszy - zwłaszcza Wielką Brytanię i Francję - zniesiona zbrojnie. Ograniczenie eksportu jednak nie doprowadziło do interwencji, a wręcz przeciwnie - przyniosło wielkie szkody Konfederacji. Niesprzedana bawełna oznaczała zaleganie jej w magazynach na Południu i jej niedostępność do wymiany handlowej, co oznaczało znacznie mniejsze zakupy wojenne w Europie. Jednocześnie - dzięki prawom wolnego rynku - Anglicy musieli zacząć szukać innych miejsc, skąd można importować bawełnę - i miejsca takie znaleźli, m.in. w Indiach. Była ona droższa i niższej jakości, niż południowa, niemniej jakaś była i pozwalało to na utrzymanie produkcji w przemyśle, oddalając tym samym groźbę niepokojów społecznych. Konfederacja utraciła jeden ze swoich atutów, a znacznie skuteczniej można było wykorzystać bawełnę do zmaksymalizowania handlu w początkowym okresie blokady, gdy była jeszcze nieszczelna.

O nieszczelności blokady w 1861 r. najlepiej świadczą liczby - 799 statków usiłowało przełamać blokadę 3.579 razy. Próby się udały 3.046 razy - co oznacza, że zaledwie 14,9% prób przemytu zostało udaremnionych. Są to dane uśrednione, bowiem na niektórych akwenach skuteczność łamaczy blokady była jeszcze wyższa - do 97% w Zatoce Meksykańskiej.

Ta bezskuteczność blokady przekonała gabinet Lincolna o konieczności podjęcia innych działań. Jedno z nich, podjęte w listopadzie 1861 r., niemal nie doprowadziło do przystąpienia Anglii do wojny. W listopadzie 1861 r. wprowadzono w życie pomysł zatapiania niewielkich statków na podejściu do portów, w celu zablokowania żeglugi. Jako pierwszy został w ten sposób zablokowany Charleston. Już wkrótce jednak okazało się, że ta metoda jest nieskuteczna. Co gorsza dla Unii - była ona również niezgodna z prawem międzynarodowym, którego gwarantami przecież była między innymi Wielka Brytania. Jakby jeszcze tego było mało rządowi federalnemu, kpt. Charles Wilkes, dowódca USS "San Jacinto" zatrzymał w tym samym listopadzie 1861 r. neutralny statek brytyjski na międzynarodowych wodach i zaaresztował znajdujących się na nim dwóch emisariuszy konfederackich, Jamesa Masona i Johna Slidella, którzy mieli reprezentować interesy Południa w Londynie i Paryżu. Taka zniewaga spowodowała, że znakomita większość społeczeństwa brytyjskiego żądała ukarania Amerykanów - poprzez uznanie Konfederacji i wystąpienie z interwencja zbrojną po jej stronie. Powzięte pewne środki - do Kanady przetransportowano 11-tysięczny korpus brytyjski, zmobilizowano niemal 40.000 kanadyjskich milicjantów i postawiono w stan najwyższej gotowości brytyjską flotę karaibską. Przesilenie nadeszło 16 grudnia 1861 r., gdy zmarł książę Albert, mąż królowej Wiktorii. Narodowa żałoba ostudziła zapędy wojenne obywateli, Slidella i Masona wypuszczono i sytuacja między Londynem a Waszyngtonem zaczęła się normalizować.

Drugie z działań to opracowanie koncepcji połączonych działań marynarki i wojsk lądowych, których celem było opanowanie niewielkich obszarów na wybrzeżu przeciwnika, które mogłyby służyć za bazy zaopatrzenia okrętów. Temu celowi miały służyć operacje przeciwko Fort Hatteras i Fort Clark, broniącym dostępu do Hatteras Inlet w Karolinie Północnej w sierpniu 1861 r., zajęcie w listopadzie 1861 r. Port Royal, oraz New Bern w marcu 1862 r. i Beaufort i Nowego Orleanu w kwietniu.

Wraz z upływem czasu oraz uzyskiwaniem kolejnych baz na wybrzeżu konfederackim zwiększał się potencjał morski Unii i coraz więcej okrętów było przeznaczanych do blokowania Południa. W 1862 r. służbę tam pełniło ok. 340 okrętów, co wpłynęło na obniżenie się odsetka udanych przejść - choć i tak wynosił on 66%, co nie pozwalało uznać blokady za skuteczną. Kolejny rok - rok Gettysburga i kapitulacji Vicksburga - przyniósł kolejny wzrost liczby blokujących okrętów- do 588 jednostek. Mimo tego średnia skuteczność blokady spadła, bowiem w 1863 r. łamało ją średnio 69% okrętów, a na wybrzeżu obu Karolin - nawet 84%. W 1864 r., mimo zwiększania się liczby blokujących okrętów, znów wzrosła skuteczność przemytników - do 72%. Jeszcze w ostatnim roku wojny, 1865, udało się 66% statków, które próbowały przekraść się pomiędzy dozorem jednostek federalnych.

Nie można jednak zapomnieć, że o ile procenty ukazują jedynie stosunek sukcesów do ogólnej ilości prób, o tyle liczba podejmowanych prób wypada już znacznie gorzej. W 1861 r. blokadę złamano 3.046, podczas gdy w 1864 r. już tylko 580, a w 1865 r.- 103. Musiało to oczywiście odbić się i na ilości towarów, sprowadzanych tą drogą do portów Konfederacji. Południe nie było gotowe na długą wojnę i potrzebowało wszelkich materiałów. Przemytnicy z kolei inwestowali w przełamanie blokady kapitał i oczekiwali godziwych zysków. Stąd też znacznie bardziej opłacalne było transportowanie artykułów luksusowych - koniaków, sukien, porcelany, niż broni, amunicji, czy też przedmiotów codziennego użytku - nici, guzików, obuwia, kawy. Ogromną szansą dla przedsiębiorczych był wywóz bawełny z Południa. Mimo formalnego zakazu (kara za wywóz bawełny wynosiła od 6 miesięcy do 10 lat!) cena bawełny - z powodu nadprodukcji i zamknięcia rynków zbytu - była tak atrakcyjna, że skupowano bawełnę od plantatorów płacąc za nią nawet dziesięciokrotnie więcej, niż wynosiła jej wartość. Trudno się jednak dziwić - nawet po takim przebiciu zysk wynosił jeszcze 100% (np.: w kwietniu 1862 r. 257 bel bawełny miało wartość 13.000 dolarów, a wywiezione na Bahamy - już 260.000 dolarów). Szeroko powstawały spółki, zwłaszcza o kapitale mieszanym, konfederacko-brytyjskim, mające na celu przemycanie bawełny, a w drugą stronę broni, prochu, saletry, pocisków, ale też i towarów luksusowych. Wkrótce także zaczęły się dawać we znaki braki na rynku wewnętrznym Konfederacji. Już w połowie 1862 r., zaledwie rok po wybuchu wojny, społeczne nastawienie do osób, łamiących blokadę w celu importu kawy czy mebli, było negatywne.

Kwestią czasu tylko była sytuacja, gdy ograniczenie dostaw zacznie stanowić zagrożenie dla istnienia armii, od której z kolei zależało istnienie państwa. O ile w czasie powszechnych zwycięstw Konfederacji nad wojskami Unii (1861-1863) zaopatrywano się w broń, amunicję - a czasem i mundury - z zapasów federalnych, o tyle zastój na froncie wschodnim i odwrót armii gen. Johnstona do Atlanty na zachodzie nie tylko uniemożliwiał zdobywanie zaopatrzenia, ale prowadziły wręcz do zwiększania się strat materiałów wojennych. Zdobycie Missisipi pozbawiło wschodnią część kraju transportów żywności z Teksasu i Arkansas. Stąd rząd konfederacki zdecydował się na czyn, który był całkowitym zaprzeczeniem ideałów, dla których Południe wystąpiło z Unii. W lutym 1864 r. wprowadzono przepisy, które zakazywały eksportu bawełny, tytoniu, cukru i ryżu, importu towarów luksusowych, a nadto zobowiązywały właścicieli statków do wydzierżawiania połowy powierzchni na potrzeby rządu.

Skutki społeczne blokady były znacznie bardziej dotkliwe. Szczególnie dotknęła warstwę średnią i niższą, arystokraci bowiem byli w stanie zdobyć zaopatrzenie. Szczególnie dotknęło to najuboższych - brak towarów na rynku spowodował drożyznę. Zadłużanie się rządu konfederackiego powodowało wzmożoną emisje pieniądza, co z kolei doprowadziło do inflacji - w 1865 r. wynosiła 9.000% w porównaniu z cenami z 1861 r. Dla porównania - inflacja w Polsce w latach 1989-1990 wynosiła 250% rocznie. Stąd konfederacka waluta, niemal w całości papierowa (złoto i srebro były bowiem wykorzystywane przez rząd do handlu z zagranica, a nikiel i brąz - do produkcji armat), stała się kompletnie bezwartościowa. Posługiwano się dolarami federalnymi (Północ bowiem została również dotknięta inflacją, ale na znacznie niższym poziomie - w skali całej wojny wyniosła zaledwie 80%), bądź uprawiano handel wymienny. Braki podstawowych produktów zmuszały Południowców do tworzenia przeróżnych substytutów - a zatem z braku farby do materiału mundury barwiono w wyciągu z łupin orzecha włoskiego, zamiast guzików przyszywano żołędzie, z których również - z dodatkiem palonej kukurydzy - uzyskiwano namiastkę kawy.

Szczególnie trudny los spotykał kobiety, które pozostawione przez mężów i synów, walczących na froncie, musiały dawać sobie radę same. Ta sytuacja, w połączeniu z brakiem chleba, była przyczyną rozruchów w kwietniu 1863 r. w Richmond. Zamieszki rozpoczęły dwie kobiety - jedna z nich była żoną byłego członka Kongresu USA, obecnie walczącego w szeregach armii Konfederacji. Na czele tłumu głodnych kobiet ruszyły na niegdyś ekskluzywna ulicę Richmond i rozpoczęły zwykłą grabież chleba, wędlin, jajek ze sklepów. Nikt im się nie przeciwstawił, dopóki nie przybył sam Jefferson Davis. W krótkich słowach zwrócił się do tłumu, że nie chce nikogo skrzywdzić, ale musi się stanowczo przeciwstawić bezprawiu, uprawianemu przez nich. Zagroził, że po pięciu minutach każe otworzyć ogień. Podobno - jak wspominała później jego żona, Varina Davis - rzucił wówczas w tłum wszystkie posiadane pieniądze. W ciągu pięciu minut tłum się rozproszył.

Podsumowując należy zauważyć, że jednak Południowcy - jako naród w przeważającej mierze rolniczy, przyzwyczajony do niedostatku na przednówku - byli odporni na głód, zachowując jednocześnie wysokie morale i dyscyplinę. Szczególnie ostro widać te cechy na froncie. Mimo, iż armia miała zawsze priorytet w zaopatrzeniu w żywność, to stan tego zaopatrzenia był bardzo słaby.

Trudno ocenić, jaki wpływ miała blokada na przebieg wojny secesyjnej. Na pewno jej wprowadzenie było posunięciem ryzykownym, bowiem był to krok wbrew prawu międzynarodowemu. Na szczęście Unii udało się nie dopuścić do interwencji - co już było wbiciem jednego gwoździa do trumny Konfederacji. Bez obcej interwencji Południe mogło liczyć jedynie na zwycięstwo militarne, a to z kolei było niemożliwe po 1863 r., gdy przewaga liczebna Północy zaczęła grać główną rolę wśród czynników wojennych. Trzeba jednocześnie pamiętać, że Południe nie przegrało żadnej bitwy z powodu braku amunicji - co pozwala na przyjęcie, że blokada nie wpłynęła w sposób przeważający na losy wojny. Nie zachwiała również kierownictwem kraju - głównie dzięki uniknięciu konieczności przeprowadzania wyborów prezydenckich w trakcie wojny. Jak jest to niebezpieczne pokazuje przykład Północy, gdzie Lincoln wygrał 400.000 głosów na 4 miliony oddanych - różnica niewielka.

Blokada była jednym z narzędzi machiny wojennej Unii - miała na celu przede wszystkim zmuszenie Południa do kapitulacji i powstrzymanie handlu morskiego. Nie udało się jej spełnić ani jednego, ani drugiego zadania w pełni, chociaż na pewno udało się przy jej pomocy handel ograniczyć. Jednak losy Konfederacji rozstrzygnęły się na polach Wirginii i wokół Atlanty, a nie na Atlantyku.

Uwagi bibliograficzne:
1/W artykule wykorzystano prace Krzysztofa Michałka wymienione w pkt.I/5 wykazu literatury
2/ Shelby Foote "Civil War-A Narrative"
3/ "North&South Magazine"
Autor: Jerzy Paśko
marzec 2004