Balony profesora Lowe wzniosły się znowu w powietrze, tym razem można z nich było zobaczyć na horyzoncie wieże kościelne i wyższe budynki stolicy Konfederacji Richmond. Ale dowódcę kawalerii armii gen. Stonemana interesował bardziej widok długich kolumn wojska na drodze od Bottom's Bridge, aż do Richmond. Generał 200 metrów pod sobą widział srebrną wstęgę Chickahominy, która po ostatnich opadach deszczu znowu wezbrała. Gęsto zalesiony teren nie ułatwiał obserwacji, ale generał widział także w lasach po obu stronach drogi znaczne ilości wojska. Doskonała lorneta polowa skonstruowana specjalnie przez profesora do celów obserwacji z balonu, której oryginalne zdjęcie tutaj zamieszczam, pozwalała na bardzo dokładne obserwacje. Profesor Lowe potrafił nawet doprowadzić linię telegrafu do swego balonu i natychmiast przekazywać swoje spostrzeżenia do sztabu. Tego dnia szare mundury rebeliantów wypatrzył gen. Stoneman także po prawej stronie rzeki, tam gdzie stacjonowały wojska jego straży przedniej i stale napływające pułki piechoty. Jego prawa flanka mogła zostać zagrożona. Stacjonowały tam jedynie lansjerzy, czyli 6. pułk kawalerii z Pennsylwanii dowodzony przez płk. Richarda H. Rusha, zawodowego oficera, absolwenta West Point z 1846 roku. W celu wzmocnienia tego odcinka rozlokowano w rejonie Old Church 5. korpus gen. Fitz John Portera.
McClellan nie mógł już liczyć na wsparcie korpusu McDowella. Ofensywa Stonewalla Jacksona w dolinie Shenendoah skutecznie zablokowała siły Banksa, Freemonta i McDowella. 29 maja Jacskon był pod Harper's Ferry z 16 000 żołnierzy przeciwko 8 000 Banksa. Ale na tyłach Jacksona był Freemont z 15 000 oraz McDowell z 20 000. Obaj otrzymali od Lincolna rozkaz o treści: "wyruszać przeciwko Jacksonowi w Harrisonburgu i działać w taki sposób, aby zmniejszyć jego presję na Banksa".
Istniała realna groźba dla stolicy Unii, ściągano posiłki i milicje stanowe z innych stanów. Linie kolejowe zamknięto dla innych transportów, aniżeli wojskowe.
New York Herald, który miał się ukazać z nagłówkiem UPADEK RICHMOND zamieścił informację, że cała Armia Konfederacji zbliża się do Potomaku. Lincoln zażądał od McClellana, aby ten zbliżył się do Richmond na odległość skutecznego ostrzału artyleryjskiego. Zapanowały nastroje wręcz panikarskie. Mały Napoleon zrozumiał, że nie otrzyma oczekiwanych posiłków i wykrzyknął w rozpaczy: "Boże, ocal ten kraj rządzony przez takich władców!". Był do głębi przekonany, że ma przed sobą prawie 200 000 armię Konfederacji, a wszystkie inne działania to dywersja wroga w celu powstrzymania wysłania posiłków dla jego armii. "Wszelkie informacje uzyskane z obserwacji balonowych, od dezerterów, jeńców i agentów potwierdzają, że główne siły wroga są w bliskości Richmond w gotowości do obrony stolicy"-raportował do Waszyngtonu generał. Kto zatem gromił siły gen.Banksa i zbliżał się do Waszyngtonu?
Pułapka zastawiona na Stonewalla Jacksona przez siły Freemonta i McDowella nie mogła się udać-generałowie poruszali się zbyt wolno i w złych kierunkach. Banks został pobity pod Winchester 25 maja i tylko niezdyscyplinowanie kawalerii Ashby'ego, która rzuciła się na bogate łupy sprawiło, że zdołał ujść w kierunku Potomaku. Stonewall wziął pod Front Royal i Winchester łącznie 2 000 jeńców, zdobył 9 000 tak potrzebnych karabinów oraz wielkie ilości żywności i medykamentów. I z tymi łupami spokojnie maszerował na Południe drwiąc sobie ze ścigających go dywizji Freemonta i Shields'a. Kiedy wreszcie doszło do ataku Freemonta na siły gen. Ewella w pobliżu Cross Keys, to mimo dwukrotnej przewagi liczebnej Freemont nie osiągnął nic tracąc blisko 700 ludzi. Znacznie lepiej spisali się żołnierze z dywizji gen. Shields'a. Zaatakowani przez 8 000 konfederatów Jacksona pod Port Republic 9 czerwca bronili się uparcie mimo, że było ich tylko 3 000. Znaczne straty Jacksona odwiodły go od dalszych ofensywnych planów. Miał teraz tylko jeden cel-powrócić pod Richmond i przegonić stamtąd Armię Potomaku.
Jego osiągnięcia przez dziesiątki lat omawiały podręczniki taktyki w akademiach wojskowych na całym świecie. Mając do dyspozycji 17 000 ludzi wymanewrował trzy oddzielne grupy wojsk Unii o łącznej sile 40 000 żołnierzy i wygrał 5 bitew w czterech mając przewagę liczebną. Jego "piesza kawaleria " przemaszerowała 400 mil w ciągu 38 dni i zrujnowała dwa najważniejsze cele strategiczne Unii tj. kampanię Freemonta we wschodnim Tennessee oraz połączenie sił McDowella z prawym skrzydłem Armii Potomaku pod Richmond. Lincoln zawdzięczał te niepowodzenia w równym stopniu nieudolnym generałom, jak i błędom własnym w dowodzeniu. Armia Unii nadal nie miała naczelnego wodza, który mógłby ją poprowadzić do ostatecznego zwycięstwa, a armia Konfederacji właśnie takiego wodza zyskała.
Bitwa niewiele zmieniła w układzie sił pod Richmond. Wojska tkwiły na tych samych pozycjach, a zdecydowane zmiany miało przynieść dopiero wejście do akcji Stonewalla Jacksona i jego weteranów. Narazie nadszedł czas pewnego odprężenia po tych ciężkich starciach i zarówno oficerowie, jak i żołnierze poszukiwali dostępnych na półwyspie rozrywek. Nie było ich zbyt wiele. Oficerowie 8. pułku wznosili się w powietrze balonem EXCELSIOR w pobliżu Mechanicsville, rejon New Bridge. Nazwa tej wioski wywodziła się z faktu, że było tam aż trzech kowali, podczas gdy zwykle wystarczał jeden taki "mechanik" dla lokalnej społeczności. Bliskość stolicy Konfederacji oraz dobra pogoda sprawiły, że widzowie mieli piękne pole do obserwacji[4]. Ale doświadczone oko obserwatora wojskowego od razu oceniło niewielką przydatność balonów obserwacyjnych w tak gęsto zalesionym terenie. Większe zgrupowania wojsk można było zauważyć tylko poprzez widok dymów z ich obozów. Ich przemieszczanie w tych warunkach terenowych było nader trudne do obserwacji. Kapitan Allen z Federalnego Korpusu Balonowego (Union Baloon Corps) profesora Lowe zapoznawał swoich widzów z historią lotów i użyciem balonów do celów wojskowych. Historycznie udokumentowany pierwszy lot balonu na rozgrzane powietrze odbył się w listopadzie 1783 roku, a pierwszymi areonautami byli Francois Pilatre de Rozier oraz markiz d'Arlandes.[5] Idea militarnego wykorzystania balonów była autorstwa Benjamina Franklina.
Praktyczne użycie balonów do celów obserwacji stosowano już w czasie rewolucji francuskiej, a potem przez armie Danii, Austrii i Rosji. W Stanach Zjednoczonych po raz pierwszy planowano użycie balonów w czasie wojen z Seminolami, ale projekt ten podobnie jak użycie balonów do bombardowań w czasie wojny meksykańskiej, nie wyszedł poza sferę zamiarów. Dopiero profesor Lowe wykonując lot balonem ENTERPRISE z przed Białego Domu w czerwcu 1861 roku, przekonał prezydenta Lincolna o militarnych walorach tych latających obiektów. Jego balon INTERPID aktywnie działał w czasie tej kampanii przynosząc wiele cennych obserwacji. Konfederacja oprócz wspomnianego już balonu GAZELLE posiadała BALOON BRYAN, nazwany tak od imienia kapitana Johna R. Bryan'a, pierwszego areonauty Południa. BALOON BRYAN wzniósł się po raz pierwszy w czasie oblężenia Yorktown i został utracony latem 1863 roku w czasie oblężenia Charleston.
Najbardziej skuteczne były balony wypełniane gazem, ale dopiero profesor Lowe wynalazł przenośny generator wodoru, który umożliwiał napełnienie balonu w warunkach polowych. W praktyce były to wielkie konne wozy w kształcie dzisiejszych kontenerów, których dla potrzeb Korpusu Balonowego zbudowano dwanaście. Wytwarzały one wodór używany do napełniania balonów obserwacyjnych. Federalny Korpus Balonowy posiadał siedem balonów, a każdy z nich wymagał od 30 do 50 ludzi obsługi, oraz dwóch wozów z generatorami. Na zdjęciu obok widać dwa takie wozy wraz z rurami, przez które tłoczono gaz do powłoki balonu. Ogółem w korpusie służyło około 1 000 dobrze opłacanych żołnierzy i pracowników cywilnych. Umundurowanie ich nie różniło się od obowiązującego w armii federalnej, jedynie na czapkach mieli w sylwetkę balonu wpisane litery B C lub A D (Aeronautic Deparment). Oznaczenia te nie były jednak oficjalnie zatwierdzone przez ministerstwo wojny. Cały Korpus balonowy od początku nie mieścił się w schemacie organizacyjnej ówczesnej armii. Początkowo podporządkowano go pod Korpus Topograficzny (Corps of Topographical Engineers), co było logicznym posunięciem o tyle, że sporządzanie map i szkiców terenowych z balonów było ułatwione. Ale, gdy w balonach zaczęto używać telegrafów dla szybkiej komunikacji ze sztabami Korpus Topograficzny pozbył się ciężaru i Korpus Balonowy podporządkowano Korpusowi Telegraficznemu (Military Telegraph Corps). Następnie aeronautów podrzucono do Głównego Kwatermistrzostwa (Quartemaster's Department), a stamtąd do Korpusu Saperów (Corps of Engineers). Na koniec gen. Hooker ulokował Korpus Balonowy w Korpusie Sygnalistów (Signal Corps), ale nie przydzielił żadnych środków finansowych na działalność i latem 1863 armia wreszcie pozbyła się tego niechcianego symbolu nowoczesności.
Płk. Farnsworth i oficerowie jego sztabu chętnie korzystali z możliwości wzniesienia się w powietrze i obserwacji terenów byłych i spodziewanych przyszłych zmagań. Z tej perspektywy stolica Konfederacji wydawała się tak bliska, że umówili się z kpt. Allenem na następny lot balonem za tydzień, już po zdobyciu Richmond. Gdyby wówczas ktoś im powiedział, że od tego dnia dzielą ich trzy długie lata i milion ofiar uznaliby go z pewnością za głupca i defetystę.
Żołnierze z 8. pułku też mieli swoje rozrywki. W wolnych chwilach koncentrowali się na zdobywaniu świeżego, wiejskiego jedzenia i wina. Suchary i wojskowa solona wieprzowina wyszły już z mody. Z Półwyspu uciekli co prawda więksi plantatorzy, ale drobni farmerzy pozostali na miejscu. Ponieważ był to jeszcze okres walki z przestrzeganiem wszelkich reguł i ochroną własności prywatnej na zajętych terenach, nie wchodziły w grę żadne rekwizycje czy rabunki. Za takie wybryki sąd wojskowy mógł wydać nawet wyrok śmierci i takich przypadków było wiele. Miejscowa ludność, pewnie z powodów patriotycznych, nie chciała akceptować zapłaty w dolarach. Chętnie za to przyjmowali za swój towar zapłatę w banknotach Konfederacji. Kawalerzyści 8. pułku z Illinois znanym tylko sobie sposobem weszli w posiadanie większych pieniędzy w tej właśnie walucie. Jak to na wojnie bywa. Kupowano zatem świeże masło za 1,5 dolara za funt, kurczaki, kaczki, gęsi, indyki i inne specjały.
Pewnego czerwcowego dnia płk. Farnsworth zaprosił oficerów z sąsiedniego obozu na obiad. Na ziemi rozłożono koce i obrusy, wszyscy oczywiście siedzieli na ziemi po turecku. Podano pieczone kurczaki, smażonego prosiaka, miód, masło i inne smakołyki.
Zdumieni goście nie mogli zrozumieć źródła tak wspaniałego zaopatrzenia w świeże produkty. Pułkownik wyjaśnił wszystko "cytatem" z Biblii: "jedz co masz przed sobą na stole i nie zadawaj zbędnych pytań".
Jego bratanek kapitan Elon Farnsworth, dowódca kompanii K, także miał zamiłowanie do luksusu. Przebywając na wysuniętym posterunku zaprosił kilku oficerów swego macierzystego pułku na kolację. Na miejscu okazało się, że młody oficer zajął na swoją kwaterę piękną posiadłość opuszczoną przez bogatego plantatora. Na miejscu pozostali jedynie czarni niewolnicy. Gości zaproszono do wspaniale umeblowanych pomieszczeń dworku, a następnie do jadalni. Ustawiony tam wielki stół uginał się wprost pod ciężarem najbardziej wyszukanych potraw. Cieple dania donosili czarni kelnerzy, dla których była to pewna odmiana po ciężkiej pracy na plantacji bawełny.
Potrawy podawano na delikatnej porcelanie, jedzono srebrnymi widelcami i łyżkami.
Po głównym posiłku służba przyniosła z piwniczki kilka butelek starego, szlachetnego wina. Czy tą dekadencką ucztę można porównać z obiadem płk. Farnswortha, który przypominał raczej śniadanie na trawie? Edward Manet namalował swój słynny obraz pod tym "śniadaniowym" tytułem w tym samym 1862 roku, rok później został on wystawiony w Salonie Odrzuconych. Jak się wydaje w rzeczywistych dekoracjach wojny secesyjnej brakowało w czasie opisanych tutaj uczt jedynie bezpruderyjnych dam z obrazu naturalisty francuskiego.
Kapitan Farnsworth znakomicie wykorzystał sytuację, w której się znalazł i pozwolił sobie i swoim ludziom na odrobinę luksusu w ogólnym zamęcie krwawej wojny. Niewiele było takich chwil. Ciężka, wyczerpująca służba i niemal codzienne wystawianie się na kule wroga na najdalej wysuniętych posterunkach. Kawalerzyści 8. pułku z Illinois byli już weteranami i zasłużenie zdobyli wojenną sławę. Najlepiej ilustruje to oparta na faktach anegdota. Do generała Sumnera zgłosił się na służbę porucznik z nowojorskiego pułku kawalerii. Generał polecił mu udać się jak najdalej na front i ustalić, gdzie znajdują się pozycje nieprzyjaciela. "Jak daleko mam się udać?"-zapytał porucznik. Na to generał "Tak daleko, jak się pan odważy, poruczniku, a i tak kawaleria 8. pułku z Illinois będzie wiele mil dalej kraść konie rebeliantom".
To odwaga i fantazja takich oficerów, jak ppłk. Gamble, mjr. Beveridge, kpt. Elon Farnsworth i wielu innych budowała reputację pułku. Był to dopiero początek drogi na końcu której czekały na niektórych z nich awanse generalskie, śmierć i sława.
Już 3 czerwca konfederaci zaatakowali lewe skrzydło armii gen. Keyes'a. W walkach brała udział kompania z 8. pułku, ale nikt nie został ranny. Gen. Lee przystąpił do budowy nowych fortyfikacji wokół Richmond i umacniania już istniejących. Jego celem nie była jednak defensywa, ale działania ofensywne przeciwko Armii Potomaku. Wzmocnione fortyfikacje miała umożliwić obronę stolicy mniejszymi siłami. Reszta sił miała zaatakować odsłoniętą prawą flankę sił McClellana. Ale najpierw trzeba było przeprowadzić rozpoznanie sił przeciwnika w tym rejonie. Do tego zadanie wyznaczono kawalerzystów gen. J.E.B. Stuarta. Wraz z jego 1 200 żołnierzami w rozpoznaniu brali udział: gen. Wade Hampton, płk. Fitzhugh Lee, bratanek generała Lee i jego syn płk. William Henry Fitzhugh "Rooney" Lee. Ale jako pierwszy wyruszył samotnie John Singleton Mosby, zaufany człowiek Stuarta. Przywiózł on informację o nielicznych patrolach kawalerii na prawym skrzydle Armii Potomaku. To wystarczyło. Decyzja zapadła i Stuart mógł ruszać za zgodą gen. Lee. O godzinie 2.00 w nocy 12 czerwca Stuart ogłosił alarm dla swoich ludzi. Nikt z nich nie znał zadania i kierunku marszu. Ranek był parny i gorący. Kolumna po przejechaniu 22 mil zatrzymała się na nocleg na farmie Winstona, niedaleko Ashland Station. Przed świtem 13 czerwca oddział konfederatów wyruszył w dalszą drogę. John Mosby znowu jechał w szpicy i badał czujność patroli w rejonie Hanover Court House. Zauważył tam oddział 150 kawalerzystów, co zmusiło Stuarta do wysłania części sił w ten rejon.
Główna kolumna zaskoczyła niewielki oddział z 6. pułku kawalerii regularnej, ale żołnierze federalni wybrali ucieczkę w kierunku Mechanicsville zamiast konfrontacji. W rejonie Haw's Shop (znany także jako także Hawe's Store) w pobliżu Topotomoy Creek, Stuart rozbił kolejny mały oddział kawalerii. Na czele kolumny jechał Rooney Lee z 9. pułkiem z Wirginii gromiąc patrole kawalerii napotykane po drodze. Przekraczając most na Topotomoy Creek zauważyli większy oddział kawalerii Unii, który jednak nie atakował i biernie przyglądał się kolumnie Stuarta. W Linney's Corner, około jednej mili za mostem kompania z 5. pułku kawalerii regularnej dowodzona przez kpt. Royalla spotkał się z uciekinierami z 6. pułku i razem zajęli pozycję na wzgórzu obserwując zbliżający się zespół Stuarta. Konfederaci uderzyli z marszu i wywiązała się gwałtowna walka na szable i pistolety. Otoczony Royall dostał cztery cięcia szablą w twarz i głowę oraz dwa na korpus. Trzech jego ludzi padło martwych, kilkunastu ranionych lub wziętych do niewoli. Tylko jeden z napastników został zabity. Był to kpt. William Latane z 9. pułku kawalerii z Wirginii, który pędząc na czele szarży dostał dwie kule z pistoletu. Zalany krwią Royall uciekł z resztkami swego oddziału, aby zaalarmować główne siły. Biorąc pod uwagę fakt, że jego oddział liczący niewiele ponad 100 ludzi stawił czoła o wiele silniejszemu przeciwnikowi, należy uznać że uratowali oni honor kawalerii federalnej. W swoim raporcie po bitwie kpt. William B. Royall ocenił swoje straty na 4 zabitych, 10-12 rannych. Większość rannych żołnierzy, a wśród nich dzielnie walczący por. McLean, dostała się do niewoli.
Philip St.George Cooke, teść gen. Stuarta, był pierwszym wysokim dowódcą do którego dotarły wiadomości o rajdzie konfederatów. Większość Rezerwy Kawalerii stacjonowała kilka mil od Hanover Court House, ale ich patrole nie wykryły Stuarta.
Cooke przekazał meldunek do gen. Stonemana, a ten wyznaczył pułk lojalistów z Wirginii do kierowania pościgiem za rebeliantami. Sam Cooke z nieznanych nam powodów nie podjął przez kilka godzin żadnych działań zmierzających do zorganizowania skutecznego pościgu za swoim zięciem. Na dodatek wysłał błędny meldunek, że Stuart ma wsparcie znacznych sił piechoty! To już pachniało zdradą, ale raczej był to wynik paniki, która ogarnęła tego wybitnego teoretyka kawalerii. Bał się on, że może zostać wzięty do niewoli przez własnego zięcia, a na taki dyshonor stary oficer zawodowy nie mógłby sobie pozwolić. Nie ruszył się zatem z obozu do godziny 8.00.
W tym czasie Stuart był już 20 mil dalej w pobliżu Tunstall Station. Był już zdecydowany nie wycofywać się na zachód, ale przeć nadal w kierunku wschodnim skręcając na południe w kierunku miasta Charles City Court House leżącego nad rzeką James. Po wejściu w rejon Tunstall Station rebelianci wzięli do niewoli mały oddział piechoty (15-20 żołnierzy) i zniszczyli linie telegrafu. Podpalono też wagony i most kolejowy nad Black Creek. Po dotarciu do rzeki rebelianci podpalili i zatopili trzy barki. Niemrawy pościg Cooke'a i gen. Emory dotarł do Tunstall Station dopiero po północy z 14 na 15 czerwca. Tutaj Emory kazał pościgowi odpocząć. A Stuart nie odpoczywał. Mimo zapadającego zmroku rozkazał swoim ludziom marsz do odległego o 6 mil Talleysville.
Kolumna-teraz już wioząca 165 jeńców posadzonych po dwóch na zrabowanych mułach i koniach- wjechała do Talleysville i opróżniła bogato zaopatrzony skład handlarza wojskowego. Jak wspomina John Esten Cooke[6] były tam takie rarytasy jak figi, ozory wołowe, ogórki konserwowe,
cytryny, kiełbasy, ketchup pomidorowy, melasa i zakonserwowane mięso. Nie brakowało mocniejszych napoi, jak wino i whisky. Mimo zmęczenia kolumna Stuarta parła na południe, a jego kawalerzyści spali w siodłach. O godzinie 5.00 rano 14 czerwca dotarli do wezbranej Chickahominy. Most był tam zniszczony, silny prąd i podwyższony stan wody uniemożliwiał przeprawę. Ścięto kilka drzew próbując zbudować prowizoryczny most, ale drzewa były zbyt krótkie i prąd wody je zniósł. Oddział Stuarta był w pułapce. Gdyby pościg prowadzony był bardziej energicznie i zdecydowanie cały rajd zakończyłby się klęską na brzegu wezbranej rzeki. Ale zwiad konfederatów odkrył resztki mostu o milę w dół biegu rzeki. Obok był duży skład drewna i to była szansa dla uciekinierów. Zajęło to trzy godziny i most był prowizorycznie naprawiony. Pościgu nadal nie było. Teść Stuarta nie spieszył się zbytnio. O godzinie 1.00 po południu cała kolumna przekroczyła most podpalając go niewłocznie po przejściu.
Idący w czołówce pościgu lansjerzy Gregga mogli z oddali zobaczyć koniec kolumny Stuarta znikający po drugiej stronie rzeki. Oddali kilka strzałów, ale raczej na wiwat, gdyż odległość była zbyt duża.
Przez trzy dni kawalerzyści Stuarta przejechali 150 mil, uzyskali bezcenne dane wywiadowcze, zniszczyli lub skonfiskowali mienie wojskowe warte wiele milionów dolarów, w tym 260 koni i mułów, wzięli do niewoli 165 jeńców (wliczyli w to pewną ilość Murzynów i lekarza wojskowego). I to wszystko praktycznie bez strat własnych, poległ bowiem tylko kpt. Latane, który został ogłoszony bohaterem i męczennikiem Południa. W raportach dowódców niższego szczebla znajdujemy informacje o 10-15 koniach konfederatów schwytanych po potyczkach bez jeźdźców, ale nie można wykluczyć, że byli to ranni zabrani przez swoich kolegów.
8. pułk z Illinois w tym czasie patrolował 10 milowy odcinek wzdłuż rzeki Chickahominy i dalej w kierunku do rzeki Pamunkey. Ale blisko 8-10 milowy odcinek do tej rzeki nie był obsadzony. O fakcie tym płk. Farnsworth meldował gen. Stonemanowi, a ten z kolei sygnalizował problem do kwatery głównej. Ostatecznie zapewniono go, że gen. Cooke skieruje w tą lukę swoich kawalerzystów, a oni nawiążą kontakt z patrolami 8. pułku. Tak się jednak nie stało i właśnie tą drogą siły Stuarta wyszły na tyły armii. Rajd Stuarta pokazał całą słabość prawego skrzydła Armii Potomaku, nieudolność generałów Cooke'a i Emory'ego, a także złą organizację kawalerii rozbitej na kompanie i szwadrony na dużym obszarze działania. Oficerowie kawalerii wyrażali opinię, że właściwie dowodzone ich oddziały były w stanie przechwycić i zniszczyć rajd Stuarta. Oczekiwano, że polecą głowy dowódców odpowiedzialnych za ten blamaż. Na to jednak musieli poczekać, aż generał Cooke skompromituje się raz jeszcze.
Kolejne dni po rajdzie Stuarta były dla 8. pułku wypełnione służbą patrolową. 22 czerwca zmarł na gorączkę tyfusową szer. Robert Fish z kompanii L, a dr. Stull leżał w szpitalu polowym ciężko chory na tą samą chorobę. Szpital posiadał własną krowę , której mleko było bardzo cennym dodatkiem do diety rannych i chorych żołnierzy. Niestety, pożyteczne to stworzenie zostało szpitalowi ukradzione i zjedzone przez żołnierzy 1. pułku kawalerii z Nowego Jorku. Przynajmniej byli o to podejrzewani przez personel medyczny 8. pułku, bowiem dowodów brakowało. W wyniku eskalacji konfliktu dr Crawford pewnego dnia ostrzelał ślepymi nabojami hałaśliwych i zanieczyszczających okolice szpitala nowojorczyków. Ten brawurowy wyczyn doktora uwolnił wreszcie szpital od ich niemiłej i zbyt bliskiej obecności.
Innym razem do szpitala trafił chory chłopiec murzyński, który był posługaczem u kpt. Hookera. Ponieważ chorych bardzo dręczyły moskity palono niewiele świec. Peter C. Simmons był szeregowcem z 8. pułku, którego pozostawiono do pomocy w szpitalu dla rannych konfederatów w pobliżu fortu Magruder. Po powrocie do swojej macierzystej jednostki został skierowany do szpitala Walnut Grove Church do opieki nad swymi kolegami. To w jego ręce trafił czarny chłopiec, który po starannym umyciu trafił na posłanie zrobione z dwóch zsuniętych razem kościelnych ławek, siana i kocy. Nikłe oświetlenie sprawiło, iż Simmons nie zauważył czarnej skóry swego pacjenta. Dopiero podając mu lekarstwo użył świecy odkrywając przerażający dla niego fakt, że pacjentem był murzyński chłopak. Wówczas zbuntował się oświadczając, że nie będzie leczył i opiekował się czarnuchami. Takie rasistowskie zachowania nie mogły być tolerowane w abolicyjnym pułku Farnswortha. Simmonsa odesłano do służby w polu i w czasie odwrotu z półwyspu dostał się on do niewoli. Wiele miesięcy spędził w konfederackim więzieniu w bardzo ciężkich warunkach, ale w końcu został wymieniony i wysłany do Camp Alexandria. Nie odzyskał już zdrowia i wkrótce zmarł w szpitalu w Waszyngtonie.
Zwykły żołnierz nie rozumiał bezczynności i mając stolicę Konfederacji w zasięgu wzroku
pragnął sukcesu i zdobycia tego symbolu rebelii. Wieści o zwycięstwach Stonewalla Jacksona w dolinie Shenendoah dotarły tu szybko. Prasę z Północy sprzedawali na miejscu handlarze po 25 centów do 1 dolara za egzemplarz. Każdy zdawał sobie sprawę z tego, że po przybyciu wojsk Jacksona szansa na zdobycie Richmond wymknie się z rąk.
Niestety, nieudolność i nadmierna ostrożność McClellana doprowadzić musiała do klęski całej kampanii Półwyspowej.
25 czerwca patrole 8. pułku starły się z konfederatmi w pobliżu Ashland Station. Buntownicy uciekli tak szybko, że pozostawili nie dokończony obiad i chlebaki leżące obok. Na samej stacji patrol zastał pociąg z którego wysiadała większa jednostka wojskowa w szarych mundurach. Żołnierze ci natychmiast uformowali szyk bojowy, ale patrol kawalerii po przecięciu linii telegrafu oddalił się w kierunku własnych linii.
Inną akcję na kierunku Charles City Court House i odzyskanie kilku mułów zagarniętych w trakcie rajdu Stuarta McClellan uznał za "wyrównanie rachunków". Niestety, były to jedynie zwykłe rojenia. Inspekcja przeprowadzona przez gen. Portera w jednostkach kawalerii regularnej gen. Cooke'a wykazała, że nastroje wśród żołnierzy są złe i nie wierzą oni w możliwość zapobieżenia podobnym rajdom w przyszłości pod dotychczasowym dowództwem.
Nadchodził jednak czas ostatecznych rozstrzygnięć w tej kampanii, czas Bitwy Siedmiodniowej. Gen. Lee zamierzał zaatakować lewą flankę Armii Potomaku, czyli 30 000 korpus gen. Portera. Czołowe uderzenie miało wyjść siłami trzech dywizji z Richmond, a decydujące siłami Stonewalla Jacksona zbliżającego się z doliny Shenendoah. Naturalnie wówczas 75 000 siły federalne znajdujące się na południowym brzegu Chickahominy mogły zdruzgotać 27 000 konfederatów pozostawionych do bezpośredniej obrony stolicy. Gen. Lee znał już jednak wartość Małego Napoleona i wiedział, że nie musi się obawiać tego rodzaju akcji. Nie musiał nawet znać treści strumienia depesz, który płynął bez przerwy z kwatery głównej armii do Waszyngtonu. McClellanowi przeszkadzał zły stan dróg, nie przygotowanie artylerii i naturalnie brak posiłków. Był przekonany, że ma przed sobą 200 000 konfederatów, a zatem mają oni wielką przewagę liczebną po obu stronach rzeki. Naglony przez prezydenta Lincolna 25 czerwca McClellan podjął nieśmiałą próbę podciągnięcia swej ciężkiej artylerii w celu rozpoczęcia ostrzału Richmond. Atakując zbyt słabymi siłami przez bagnisty teren wzdłuż Williamsburg Road nie osiągnął nic, a zapadający zmrok przerwał walki w których każda ze stron straciła po ok. 500 żołnierzy.
Następnego dnia gen. Lee przejął inicjatywę i zaatakował Portera w pobliżu Mechanicsville. Nie obyło się bez poważnych opóźnień z winy Jacksona, który nie dotarł na miejsce koncentracji wcześnie rano. Zniecierpliwiony długim oczekiwaniem gen. A.P. Hill sam ruszył do walki późnym popołudniem atakując siłami 16 000 przeciwko podobnej liczbie wojsk federalnych dobrze okopanych pod Beaver Dam Creek. Skutek był taki, że padło 1 500 rebeliantów, przy minimalnych stratach federalnych.
W opóźnianiu marszu Stonewalla Jacksona spory udział mieli kawalerzyści 8. pułku z Illinois. Blokowali i niszczyli mosty, robili zapory ze ściętych drzew i stale śledzili postęp kolumny wojsk Jacksona. Batalion mjr.Dustina pełnił służbę na podejściach do Mechanicsville od strony zachodniej patrolując spory obszar w czworokącie, którego wierzchołki wyznaczone były przez Atlee Station, Shady Grove Church, farmę pani Crenshaw i Cross Roads. Inne kompanie patrolowały drogę do Hanover Court House. Na objazd tych patroli wyjechał mjr. Dustin z kpt. Hookerem i ordynansem Jamesem K. Armsby. W połowie drogi zostali ostrzelani przez straż przednią rebeliantów. Hooker dostał postrzał w brzuch, początkowo utrzymywał się na koniu, ale wkrótce zaczął słabnąć i trzeba go było zostawić. Ta decyzja była dla mjr. Dustina bardzo trudna tym bardziej, że ranny błagał o nie pozostawianie go na łasce wroga. Trzeba było jednak zaalarmować jak najszybciej kompanię H stacjonującą w Cross Roads oraz dowództwo. Rana Hookera była śmiertelna, leczono go w niewoli, ale po kilku dniach zmarł.
Kompania H została zaalarmowana przez własne wysunięte patrole, dołączyły do niej kompanie Ci G i zajęły pozycje w oczekiwaniu na nieprzyjaciela. Ten posuwał się wolno i ostrożnie obawiając się zamaskowany baterii i zasadzek. Zaalarmowano dowódcę korpusu, który skierował 13. pułk piechoty z Pennylwanii, słynnych "Bucktails", w pobliże Shady Grove Church. Ci twardzi górale z górzystej części stanu słynęli ze swojej odwagi i okrzyku wojennego-wildcat yell. Cztery kompanie z tego pułku walczyły z Jacksonem w dolinie Shenendoah, a reszta pułku na półwyspie.
Mimo opóźniania marszu główne siły wroga dotarły do pozycji górali z Pennsylvanii i rozpoczęła się walka. Ogromna przewaga liczebna konfederatów wykluczył możliwość oporu na nie ufortyfikowanych pozycjach. W czasie wymiany ognia został ranny w rękę
szer. Judson A. Stevens z kompanii L, któremu dr. Crawford musiał potem amputować ramię. Wielu żołnierzy z 13. pułku z Pennsylwanii dostało się do niewoli. Kompania B wdała się także w wymianę ognia z nacierającym wrogiem w trakcie której kulę prosto w serce dostał szer. William Chambers. Jego śmierć została natychmiast pomszczona przez kolegę, który strzelił do napastnika zabijając go na miejscu. Sam stracił konia, a w czasie upadku został ranny i pozostawiony na miejscu potyczki. Uznano go za zabitego. Również konfederaci uważali, że mają do czynienia z nieboszczykiem, ale ten po ich przejściu uciekł i przedarł się do swego pułku.
W dalszej fazie bitwy kawalerzyści osłaniali stanowiska artylerii, a wieczorem ewakuowali swój obóz i szpital polowy. Było zbyt mało wozów, aby zabrać wszystkich chorych. Większość musiała maszerować o własnych siłach. Nie doszli więc daleko, zaledwie do Gaines Mill i tam zatrzymali się na nocleg. Tam dotarł do nich oficer sztabowy ponaglając do wyjazdu do Savage Station, gdyż teren który zajmowali był bezpośrednio zagrożony. Kolumna szpitala polowego dotarła tam około południa i mogła liczyć na dalszą ewakuację koleją, o ile tory nie były jeszcze uszkodzone. I rzeczywiście, pociąg który wkrótce po przybyciu ich zabrał do White House Landing, był już ostatnim.
Rezerwa kawalerii Cooke'a w tym czasie osłaniała lewe skrzydło 5. korpusu nie angażując się zbytnio w ściganie piechoty konfederackiej. Ci z kolei ignorowali pojedyncze szwadrony i nie przerywali marszu na wschód. Stoneman ze swoją kawalerią oraz dwoma pułkami piechoty był zbyt daleko na tyłach od pola bitwy. Kiedy rozpoczęła się bitwa pod Gaines Mill oddziały te zostały skierowane do ochrony głównej bazy zaopatrzenia armii w pobliżu White House. W tym czasie rezerwa kawalerii ponownie została podporządkowana gen. Stonemanowi, ale 27 czerwca nie mógł on nią efektywnie dowodzić.
W czasie natarcia gen. Lee na 5. korpus Portera Cooke miał do dyspozycji 650 żołnierzy i oficerów. Poza nim na lewym skrzydle korpusu znajdował się 8. pułk z Illinois oraz 4. pułk kawalerii z Pennsylwanii. Zadanie dla tych sił było typowe-chronić flankę korpusu i baterie artylerii. Ale Lee rzucił do walki 60 000 swoich ludzi, podczas gdy Porter miał do dyspozycji 35 000 i jego lewe skrzydło zaczynało się chwiać. Sytuację ratowała skutecznym ogniem artyleria, którą na wysunięte pozycje kierował gen. Cooke. Ale pod koniec dnia, przy malejących zapasach amunicji decyzją Cooke'a baterie cofnięto, co spowodowało ostrą reakcję i sprzeciw gen. Portera. Miał on rację, gdyż około 7.00 wieczorem konfederaci przełamali opór piechoty i wyszli na lewe skrzydło korpusu powodując ucieczkę dywizji gen. Morella i dalsze cofanie się baterii. Konfederaci z brygady gen. George'a Picketta znaleźli się nagle niespełna 100 metrów od strzelającej ciągle baterii, którą ochraniali kawalerzyści Cooke'a. Ten uznał, że musi za wszelką cenę ratować tą baterię i zarządził szarżę siłami części 5. pułku kawalerii regularnej. Było to 250 ludzi pod dowództwem kpt. Whitinga. Był to atak źle przygotowany, bez dostatecznego wsparcia skrzydeł atakujących i prowadzony na otwartym terenie przeciwko zwartym oddziałom piechoty. Ogień osłonowy miały prowadzić pułki: 1. kawalerii regularnej oraz 6. z Pennsylwanii. Kapitan Chambliss poprowadził ta beznadziejną szarżę dwoma kolumnami, ale zanim kawalerzyści dotarli do piechoty wroga połowa z nich leżała zabita lub ranna w zmasowanym ogniu piechoty. Chambliss został siedmiokrotnie ranny i wpadł w ręce konfederatów, natomiast ranny Whiting powrócił do punktu rozpoczęcia ataku.
Tylko kilku atakujących dotarło do piechoty Picketta i ci otrzymali głównie pchnięcia bagnetami. Straty ogólne wyniosły blisko 60 ludzi, w tym 4 zabitych i 24 wziętych do niewoli.
Bitwa była już wcześniej przegrana, ale Porter całą winą obciążył Cooke'a i jego rozkazy. Nieco przesadnie oświadczył nawet, że to kawaleria zrujnowała mu armię. Rajd Stuarta i bitwa pod Gaines Mill nadszarpnęły reputacją Cooke'a w takim stopniu, że już nigdy potem nie powierzono mu dowodzenia w polu. Zakończył swoją wieloletnią karierę wojskową w federalnym biurze werbunkowym. Upadł też w znacznym stopniu mit o skuteczności tradycyjnej szarży kawaleryjskiej z szablami w warunkach ówczesnego pola walki nasyconego artylerią i coraz celniejszą i dalekonośną bronią palną. W armii Unii pozostało jednak nadal wielu oficerów uważających szable i ostrogi za najlepszą broń kawalerii. W wyniku doświadczeń wyniesionych z kampanii Półwyspowej zaczęło narastać przekonanie, że dotychczasowy model organizacji kawalerii nie sprawdził się. Nie sprawdziło się też wykorzystywanie kawalerii wyłącznie do służby patrolowej, ochrony flank czy własnej artylerii. Dojrzewało przekonanie, że tylko duże jednostki kawalerii mogą być efektywnie wykorzystane do wspierania działań piechoty oraz do przeciwstawiania się dywersyjnym poczynaniom kawalerii Konfederacji.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
[1]- początkowo przydomek ten nosiła jedna z kompanii batalionu piechoty mjr. Roberdeau Wheat'a, którą zwano "Tiger Rifles". Nosili oni kolorowe mundury żuawów. Z czasem nazwę tą przejął cały batalion, a już w połowie r. 1862 wszystkich żołnierzy piechoty z tego stanu zwano "Tygrsami z Luizjany".[2]-OR 1,vol.11,część 1:str. 757-762
[3]- zob. E.G. Longacre, op.cit, str.86
[4]-zob. "Birds Eye View of the Seat of War Around Richmond Showing the Battle on Chickahominy River"-John Bachman Publisher, New York, 1862. Ten obraz dostępny w Bibliotece Kongresu (także w Internecie) pokazuje panoramę Richmond i okolic widzinych, jak gdyby z balonu wzniesionego w pobliżu Mechanicsville.
[5]- pierwszy bezzałogowy lot balonem wykonali 5 czerwca 1783 r. bracia J.E. i J.M. Montgolfier. Mały balon na ogrzane powietrze zademonstrował w r. 1709 w sali audiencyjnej zamku królewskiego w Lizbonie B.L. de Gusmao. Pierwszy swobodny, załogowy lot balonem 21 listopada 1783 należy do wymienionych w tekście pionierów J.F. Pilatre i F.L. d'Arlandes.
[6]-ten i inne szczegóły z pracy "Clashes of Cavalry-The Civil War Careers of George Armstrong Custer and Jeb Stuart"; Thom Hatch, wyd. Stackpole Books 2001.Także raporty oficerów Unii i Konfederacji z Official Reports, których nie wyszczególniam z uwagi na ich ilość.
[7]-"Like a Cane Brake on Fire- The 21st Mississippi Infantry at Malvern Hill" - North&South vol.8, nr 2/2005.
[8]- Diary of Silas Dexter Wesson- CWTIColl (1st Sgt's diary, 1861-64), Manuscript Archive, Military History Intitute.[9]- artyleria była zorganizowana w pułki, które dzieliły się na 4-6 działowe baterie dowodzone przez kapitana (oficjalna nazwa do r. 1866- kompanie). Baterie dzieliły się na sekcje z reguły po dwa działa dowodzone przez porucznika. W armii Konfederacji baterie były z reguły 4 działowe, a 3 do 5 baterii tworzyło batalion.
[10]- John Wood (1798-1880),pionier osadnictwa w Quincy, Illinois, późniejszy wielokrotny burmistrz tego miasta. W r. 1850 po raz pierwszy wybrany do senatu stanowego. Gubernator stanu w latach 1860-61, a potem w czasie wojny Generalny Kwatermistrz Stanu Illinois. Dwukrotnie żonaty miał 8 dzieci, jego rodzina do dziś mieszka w Quincy.