Kim był ten oficer-dżentelmen i dlaczego oddał swe zawodowe umiejętności wojskowe w służbę Konfederacji? Pierwszy opis z którym zetknąłem się w sieci zawierał jedynie nazwisko Skymanski.
Musiałem założyć, że było to zniekształcone polskie nazwisko Szymański i
ta koncepcja okazała się się słuszna. Otóż Ignacy S. Szymański(1806-1874), był zawodowym oficerem ułanów i walczył w powstaniu
listopadowym pod komendą księcia płk. Adama Woronieckiego. Po powstaniu musiał
emigrować i przez Francję i Anglię dotarł ok. roku 1835 do Nowego Orleanu.
Jego ojciec walczył w Powstaniu Kościuszkowskim, dlatego też uważał iż
pochodzi z rodziny o długich tradycjach buntowniczych.
Był właścicielem
plantacji 15 mil na południe od Nowego Orleanu oraz prasy bawełnianej, w której
to surowa bawełna po odziarnieniu była formowana w znormalizowane bele do
dalszego transportu. Jeden z polskich emigrantów pisał w liście z 1854 r. do Joachima Lelewela: "Szymański ma mnóstwo niewolników i plantację bawełny w Missisipi". Poza tym posiadał stadninę koni wyścigowych oraz szybki
jacht. Bardzo wysoki-ponad 183 cm- szczupły, ale pełen energii i wielkiej
kurtuazji, a przy tym wykształcony, znający świat, doskonale nadawał się
dyplomatycznych funkcji, które przydzielono mu po wojnie. Najpierw jednak od
początku wojny walczył jako starszy oficer w szeregach Konfederacji. Był dowódcą
Chalmette Louisiana Regiment w bitwie o Nowy Orlean w dniach od 16-28 kwietnia 1862 r.,
kiedy to wojska Unii, głównie siłami morskimi, zdobyły ten ważny port oraz forty
Jackson i St.Philip. W pułku tym służyło wielu cudzoziemców i tak w
kompanii A służyło wielu Szwedów i Skandynawów.
W lutym
1862 roku gubernator Luizjany Thomas O.Moore wraz z dowódcą obrony Nowego
Orleanu gen. majorem Mansfieldem Lovellem
podjęli decyzję o przeniesieniu dwóch brygad milicji stanowej do regularnej służby.
Lovell przyjął 11 pułków i 2 bataliony "Ochotniczej Milicji Stanowej"
wraz z Chalmette Regiment, którym od początku dowodził płk. Szymański.
Jednostki te były powołane do służby jedynie na 90 dni pod dowództwem gen.
bryg. Benjamina Buissona i Edwarda Tracy. Pułk Chalmette zasilił armię
Konfederacji 25 lutego 1862 r. jako część I-szej brygady Buissona.
W
kwietniu 1862 Lovell zorganizował obronę Nowego Orleanu w podziale na dwa
rejony: Obrona Wybrzeża /umocnienia zewnętrzne/ pod kierunkiem gen. brygady
Johnsona K.Duncana oraz Obrona Chalmette-McGehee /umocnienia wewnętrzne/, którą
kierował gen.bryg. Martin L.Smith. Ludzie Buissona -w liczbie 1780 słabo
uzbrojonych ochotników -zostali przydzieleni pod dowództwo gen. Smith'a.
5 kwietnia pułk Chalmette w liczbie ok. 500 ludzi przybył do
stacji kwarantanny, ok. 5 mil powyżej fortów Saint Philip i Jackson, aby
strzec dostępu do miasta poprzez liczne tu kanały i odgałęzienia rzeki
Mississipi.
Jednakże
wyjątkowo wysoki stan rzeki szybko zmusił ich do wycofania się na zachodni
brzeg. Kompanię D wydzielono do obsady baterii w forcie St.Philip.
18
kwietnia okręty Unii zaczęły 6-cio dniowy ostrzał obu tych fortów. W dniu
24 kwietnia flota federalna opłynęła forty i wysadziła desant 18 tys. żołnierzy
na wschodnim brzegu w pobliżu fortu Philip. Cały pułk Chalmette został wzięty
w tym dniu do niewoli /za wyjątkiem kompanii D/ i wkrótce zwolniony warunkowo.
Jednak
pułk został wzięty do niewoli nie przez siły lądowe, a
przez okręt USS Cayuga. Oficerom pozwolono zachować broń boczną,
za wyjątkiem jednego z nich, który pochodził z New Hampshire.
Kiedy rok po tych wypadkach sąd wojskowy w Jackson badał sprawę upadku Nowego Orleanu pułkownik Szymański jako świadek zeznał, że o świcie feralnego dnia okręty Unii minęły forty i ostrzelały jego pułk. Po stracie ok. 30 rannych i zabitych, pozbawiony możliwości wycofania się był na łasce wroga i dlatego postanowił poddać się. Pułk był zbyt słabo okopany-na podmokłym terenie nie było to możliwe-aby utrzymać stanowiska i walczyć z ciężką artylerią okrętową. W każdej chwili pocisk z działa mógł zniszczyć obwałowania i zatopić oddział. Wszyscy członkowie milicji stanowej zostali warunkowo puszczeni do domów z uwagi na kończący się 90-dniowy okres służby, jednak później byli zatrzymani przez gen. Butlera, dowódcę wojennej komendy Nowego Orleanu, ale po złożeniu przysięgi lojalności ponownie zwolniono ich. Część jednak zasiliła oddziały Luizjany walczące w rejonie Vicksburga.
Czy płk. Szymański podpisał deklarację lojalności? Prawdopodobnie tak-dokument ten zawierał klauzulę, że podpisujący go nie podejmie żadnych wrogich działań przeciwko rządowi Stanów Zjednoczonych do czasu, aż zostanie prawidłowo wymieniony na jeńca równego rangą. Nie był już najmłodszy- skończył 56 lat, mógł wycofać się na swą plantację na której mieszkał i uprawiał bawełnę już ponad 25 lat. Wiele jednak wskazuje na to, że pracował nadal na rzecz konfederatów w sztabie Gwardii Narodowej /milicji stanowej/ w Luizjany w stopniu majora /stopień pułkownika ochotników nie obowiązywał w armii regularnej/, a później w Trans- Mississippi Department. Znał się na żegludze i znał tą wielką rzekę doskonale. Nie figuruje w żadnych rejestrach wojskowych regularnej armii tj. w jednostkach walczących na froncie.
Koniec wojny zastał go przecież jako dowódcę tzw. flagowego statku rozejmowego oraz pełnomocnika do spraw wymiany jeńców dla Trans- Mississippi Department.
Na swoim statku przewoził federalnego komisarza d.s. rozejmu Jonasa M. Bundy (1835-1891), który wyznaczony przez gen. Pope udawał się do gen. konfederatów Kirby Smith'a w celu doprowadzenia do aktu kapitulacji na zasadach z Appomattox. Tenże generał panował nad całym terytorium na zachód od Mississippi nie oglądając się na prezydenta Davisa i polecenia z Richmond.Tak naprawdę był odcięty od Richmond, a łączność nie działała najlepiej. Rządził udzielnie i tylko niektóre posunięcia czy nominacje generalskie uzgadniał z prezydentem Davisem. Stąd konieczna była jego odrębna kapitulacja na tych samych warunkach, co gen. Lee. Jak wiadomo podpisał on taką kapitulację dopiero dwa miesiące po Appomattox tj. 2 czerwca 1865 r. /inna data to 25 maj kiedy to gen. S.B.Buckner w imieniu głównodowodzącego na tym obszarze parafował porozumienie/.
Dla młodszego o blisko 30 lat Bundy'ego Szymański wydawał się starcem- pisze on bowiem o nim :"Nikt nie był tak popularny jak old Sky, który-w wieku lat 70 lub więcej-wiedział jak zdobywać kobiece serca". A "stary pułkownik Sky" miał wówczas 59 lat.Badanie korespondencji pomiędzy Unią, a Konfederacją z tzw. OR-ów (Official Records) pokazuje, że major Szymański odgrywał ważną rolę w wymianie jeńców pomiędzy stronami. Jednakże w wielu listach wymieniany jest wyłącznie jako Major Szymanski, pełnomocnik d.s. wymiany jeńców, natomiast w korespondencji z dnia 26 sierpnia 1864 gen.E.Kirby Smith (1824-1893) pisze wyraźnie "I have instructed Colonel Ig.Szymanski, assistant agent of exchange...". Co dziwne w korespondencji z grudnia 1864 znowu mamy majora Szymańskiego , a w marcu 1863 pułkownika. Jestem jednak przekonany, że to ta sama osoba. Po prostu inne stopnie obowiązywały w milicji stanowej, a inne w armii regularnej, a te z kolei inne były w czasie wojny, a inne w czasie pokoju. Generał Patton w czasie I-szej wojny światowej awansował w r.1918 do stopnia pełnego pułkownika, ale po wojnie był już tylko majorem. Na odzyskanie stopnia pułkownika czekał całe 20 lat, do roku 1938!
Tak więc Szymański zajmował się pracą w sztabie, a jego oficjalny tytuł brzmiał: "Assistant Adjutant-General and Assistant Agent of Exchange in Trans-Mississippi Department". M.Haiman tłumaczy to stanowisko jako "inspektor armii d.s wymiany jeńców w departamencie Trans-Missippi". Podlegał generałowi do spraw wymiany jeńców, a pod względem wojskowym jego i wszystkich oficerów zwierzchnikiem był gen. Edmund Kirby Smith.
Jednak Szymański podpisując swoje urzędowe pisma nie używa żadnego stopnia wojskowego. Ma status oficera-seniora, wszyscy go znają, cieszy się powszechnym szacunkiem i uznaniem za swe zasługi dla Konfederacji.
Do jego zadań należało także zaopatrywanie jeńców w ubrania i żywność, w tym celu na prawach specjalnych zezwoleń kursowały parowce z bawełną.
Reasumując zatem- dotychczasowe badania pozwoliły ustalić co robił nasz rodak w czasie wojny. Mimo oczywistych kwalifikacji wojskowych nie miał okazji walczyć w swej ulubionej formacji czyli kawalerii. Z uwagi na wiek szkolił milicje stanową, którą później wcielono czasowo do oddziałów regularnych.
Wysłany na podtopione przez Mississippi /poziom wody był najwyższy od ponad 30 lat/ tereny obrony Nowego Orleanu, nie miał szans stając z uzbrojoną w strzelby i muszkiety grupą ochotników naprzeciw ciężkich dział i moździerzy okrętów Unii. W dodatku zabrano mu najsilniejszą kompanię do obsługi jednego z fortów. Nowy Orlean padł po kilku dniach, ale Port Hudson i Vicksburg, dalsze twierdze na Mississippi, broniły się do lipca 1863 r.
Po tym epizodzie Szymański pracował w sztabie Trans-Mississippi wykorzystując swe zdolności dyplomatyczne do poprawy losu jeńców, a po wojnie dowodził parowcem pod flagą rozejmu pośrednicząc w delikatnych negocjacjach w sprawie ostatecznej kapitulacji rejonów na zachód od Mississippi. Słynna była jego orkiestra dęta, która przygrywała na pokładzie dowodzonego przez niego parowca łagodząc napiętą atmosferę po klęsce Konfederacji i zabójstwie prezydenta Lincolna.
Po wojnie pułkownik najprawdopodobniej powrócił do swej plantacji, ale jego ostatnie 11 lat życia po wojnie, jak i okres życia w Polsce oraz walk w powstaniu listopadowym, będę jeszcze badał, starając się ustalić jak najwięcej szczegółów. Na tym etapie, po kilku tygodniach pracy nad tym artykułem, przebieg służby naszego rodaka pod sztandarem Konfederacji został w znacznym stopniu wyjaśniony. Nigdy nie przyczynił się on do śmierci żadnego Polaka walczącego w szeregach federalnych, a wielu jeńcom, także Polakom, pomógł w trudnych warunkach obozów jenieckich. Luizjana była jego drugą ojczyzną i starał się służyć w jej obronie-mimo zaawansowanego wieku- najlepiej jak potrafił.
Źródła: